Rozdział 16

342 35 3
                                    

*** Hashirama ***

- Myślisz, że możemy jej pomóc? - spojrzałem na swojego aniki-ototo i czekałem na jego odpowiedź. Mito-chan jak zwykle szła kilkanaście kroków przed nami by po chwili gwałtownie się zatrzymać i na nas zaczekać.

- Pomóc z czym? Wioską, jej traumą, głosem... w czym Hashi, tego jest tak dużo. - odpowiedział Tobi bardzo rozemocjonowanym głosem.

- Ze wszystkim, Tobi. - powiedziałem i dodałem po chwili - Zacznijmy od czegoś łatwego, a później... - zacząłem nie wiedząc jak to zakończyć.

- Może i masz racje. Zacznijmy od jej głosu. To jest teraz najważniejsze, a równocześnie jej stan psychiczny  emocjonalny. - powiedział mój aniki-ototo i dodał - Nawet nie wiemy kiedy Tamaki-sama umarł, ale wiemy, że to się stało. Znowu jest sama bez ochrony. Zauważyłeś jej nowe siniaki na ciele? - zakończył cicho, ale i tak zdołałem go usłyszeć.

- Hai. Zauważyłem. - powiedziałem i musieliśmy na chwile przerwać tę rozmow ponieważ zaraz się do niej zbliżymy.

- Mito-chan, czy chciałabyś byśmy Ci pomogli z głosem? - zapytał Tobi. Jednak na jej odpowiedź czekaliśmy oboje z zapartym tchem. Na początku się trochę spięła i już uważaliśmy, że się nie odezwie co przekazaliśmy sobie oczami, ale ona delikatnie skinęła głową i znów pobiegła do przodu. Ty razem zatrzymując się dopiero przy Kakashim-sensei, który czekał już przy bramie.

- Masz jakiś pomysł? - zapytałem i w tym momencie zrównał się z nami Izo-kun.

- Hai. - powiedział Tobi, ale od kiedy pojawił się Izo-kun już nie chciał rozmawiać. 'Znowu zaczyna zachowywać się jak podczas jego pierwszego żywota. Izoluje się od ludzi, a przede wszystkim od Uchiha.' pomyślałem i westchnąłem.

Naszego klienta Choro Chu jeszcze nie było. Pojawił się jednak punktualnie pod bramą, a razem z nim drużyna z Suny. Składała się ona z samych chłopaków co według mnie było nie zdrowe, ale cóż ich wola. Wszyscy z nich mieli jakieś skrzynki-plecaki na plecach. 'Marionetkarze. Jak ja ich nie lubię.' pomyślałem, ale starałem nie pokazać po sobie mojej irytacji.

- Yo! - zwyczajowo powitał się Kakashi-sensei nie wyściubiając nosa z pomarańczowej książeczki. - To jest moja drużyna: Hashirama i Tobirama są braćmi, następnie jest Izo, a ta mała przylepa na moich plecach to Mito. - dodał.

- Możemy już iść? - powiedział burkliwie sensei drużyny z Suny.

Usłyszałem jak Mito-chan coś skrobała na kartce. Po pewnym czasie widziałem jak kartkę podaje Kakashiemu-sensei. Nie wiem co na niej napisała, ale musiało być to bardzo zabawne ponieważ nasz sensei ledwo powstrzymywał się od śmiechu.

- Mito-chan, poważnie? - zapytał, a ona napisała mu "hai" na barku.

- W takim razie ja nie widzę problemu. - powiedział, a ona ponownie na nim napisała "Naprawdę?"

- Hai, hai. Jak chcesz to Ci nawet pomogę. - powiedział i odwrócił głowę tak by choć trochę mógł ją zobaczyć. Ona w odpowiedzi się do niego uśmiechnęła i mocniej się w niego wtuliła.

Dalsza droga była już raczej milcząca, choć raz na jakiś czas Kakashi-sensei mówił kilka słów co oznaczało, że jednak prowadził konwersację z Mito-chan.

*** przeskok w czasie *** 

- Tu się zatrzymamy. Moja drużyno rozdzielcie się na dwie grupy. Jedna będzie zbierać chrust i nabierze wodę, a druga porozstawia namioty. - powiedział Kakashi-sensei.

- Hai. - powiedzieliśmy zgodnie, a Mito-chan w tym czasie przytaknęła.

- Niemowa nie powinna chodzić na misję. - pierwszy raz odezwał się jeden z geninów Suny.

OdrodzeniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz