Pocałunek jest inny, niż się tego spodziewałam. Jestem przyzwyczajona, że facet jest do tego stopnia napalony, że kąsa moje wargi bez opamiętania i wpycha mi język do gardła. Theo jest inny... delikatniejszy, chociaż pocałunek sam w sobie nie należy do spokojnych. Theo całuje z pasją i namiętnością, ale jak dżentelmen, a nie drapieżnik, który złapał w sidła swoją ofiarę.
Przesuwam rękoma po jego barkach, zjeżdżam na plecy, podczas gdy on językiem bada moje podniebienie. Smakuje czymś słonym, ale z nutą czegoś, czego nie potrafię opisać.
Chyba jeszcze nikt nigdy mnie tak nie całował. Może to dziwne, ale jest tak, jakby było w tym uczucie. To nierealne, ale tak właśnie czuję.
Pocałunek staje się coraz bardziej gorący i nie mam nic przeciwko temu, kiedy ręce mężczyzny wędrują ku zapięciu mojego stanika. Podczas tańca zdjęłam ubranie, więc Theo zaczyna pozbywać się mojej bielizny. Kiedy ściąga ze mnie stanik, jego oczy stają się jeszcze ciemniejsze, już przestaje ukrywać swoje pożądanie, które jest teraz widoczne na jego twarzy. Widzę, że mnie pragnie, co jeszcze bardziej mnie nakręca. Ocieram się o niego jeszcze mocniej, czując, że robi się twardy jak skała. Nie mogąc się powstrzymać, sięgam do jego spodni i zaczynam je rozpinać. Na twarzy mężczyzny pojawia się ulga, kiedy uwalniam jego męskość, która idealnie pasuje do mojej dłoni. Zaczynam nią przesuwać wzdłuż jego członka, a z ust Theo wydobywa się dźwięk, o który wcześniej bym go nie posądziła. Przymyka oczy, a kiedy je otwiera, przysuwa się do mnie jeszcze bardziej i ustami sięga do mojego twardego sutka. Delikatnie go przygryza i zaczyna ssać, sprawiając, że przez moje ciało przechodzi prąd. Jęczę, nie mogąc się powstrzymać, doznanie jest tak intensywne, że moja ręka jeszcze bardziej zaciska się na jego męskości.
Theo zmienia naszą pozycję tak, że teraz leżę pod nim. Przez chwilę przygląda mi się z krzywym uśmiechem, po czym zbliża się do mojej twarzy. Najpierw całuje moje policzki, kąciki ust, potem same usta, na których jednak nie zatrzymuje się na dłużej. Schodzi na szyję, potem znaczy mokrą ścieżkę, między moimi piersiami aż do brzucha. Bez ostrzeżenia ściąga moje skąpe majtki jednym ruchem i rozszerza moje uda. Przedłuża tę chwilę, jakby dokładnie wiedział, że jestem bliska eksplozji. W końcu postanawia przerwać tortury i całuje wnętrze moich ud, zbliżając się do miejsca, w którym pragnę go najbardziej. Kiedy jego język zatapia się we mnie, wydaję z siebie okrzyk rozkoszy. Mam wrażenie, że każda komórka mojego ciała jest wyczulona na jego dotyk, pragnie go jak nigdy wcześniej nikogo nie pragnęła.
Kiedy zbliżam się do szczytu, Theo przestaje i unosi się, żeby mnie pocałować. Może moje zachowanie wydaje mu się dzikie, ale nie mogę się powstrzymać i gryzę jego pełną, dolną wargę. Jego broda drażni moją skórę, krew zaczyna płynąć szybciej w moich żyłach. Czuję pulsowanie w podbrzuszu, więc ściskam jego pośladki, przyciskając go do siebie.
- Wejdź we mnie, bo oszaleję - mruczę mu do ucha. Theo uśmiecha się krzywo, po czym jednym ostrym pchnięciem wypełnia moje wnętrze. Wydaję z siebie okrzyk, ale on nie zwraca na to uwagi, tylko od razu przystępuje do działania, poruszając się szybko, ale nie brutalnie. Zaciskam mocno dłonie na pościeli, z moich ust wydobywają się niekontrolowane jęki, a na czole Theo pojawia się pot.
Spoceni mężczyźni są seksowni.
Mam ochotę zamknąć oczy i całkowicie poddać się rozkoszy, ale zamiast tego, otwieram je i obserwuję twarz Theo. Nasze spojrzenia krzyżują się na moment, a on wpija się w moje usta, nie przestając się poruszać. Błądzę rękami po jego umięśnionych ramionach, po czym moje dłonie zjeżdżają na plecy. Kiedy Theo uderza w to miejsce, drapię jego plecy jak dzika kotka.
Uczucie spełnienia kumuluje się we mnie, żeby po chwili wybuchnąć z pełną siłą. Wykrzykuję imię Theo, wijąc się jak piskorz, moje ciało wygina się w łuk, a serce bije tak szybko, jakby miało zaraz wyskoczyć z piersi.
Zaciskam się wokół niego, a wyraz twarzy Theo się zmienia. Dyszy, po czym pospiesznie wychodzi i dochodzi... na moim brzuchu. Gęsta sperma spływa po mojej skórze.
- Przepraszam - mówi, z trudem łapiąc oddech.
Nie odpowiadam, tylko zanurzam w niej palec, po czym, ku zdziwieniu Theo, oblizuję go. Nie jest taka zła jak niektóre.
- Mogłaś powiedzieć wcześniej, że chcesz, żebym doszedł w twoich ustach - uśmiecha się drwiąco.
- Następnym razem - odpowiadam. Zmieniam pozycję tak, że jedną ręką podpieram głowę. Theo bezceremonialnie gapi się na moje piersi, nie spuszczając z nich wzroku nawet na moment. - Może chcesz zdjęcie? Wydrukujesz sobie je i powiesisz na suficie. Będziesz je widział codziennie przed zaśnięciem.
- Kusząca propozycja, ale wolę je na żywo - odpowiada i wyciąga rękę. Jego dłoń zaciska się na mojej piersi. - Na zdjęciu nie będą wydawały się tak miłe w dotyku. Zobacz, pasujesz do mojej dłoni.
Nie chcę mu mówić, że niedawno to samo pomyślałam o jego penisie. To byłoby dziwne.
Rozciągam się, niby od niechcenia sięgając po niego. Chcę go znowu pobudzić, bo jeden seks z pewnością mi nie wystarczy tej nocy. Zwykle nie czuję się tak po stosunku z klientem, ale teraz było inaczej. Theo wie jak zadowolić kobietę, nie dba tylko o swoją rozkosz, ale także o to, żeby i druga strona ją poczuła.
- Powtórka? - Pyta Theo, unosząc brew.
- No a niby po co to robię? - Przewracam oczami, a Theo wskakuje na mnie w ułamku sekundy.
CDN.
CZYTASZ
LIAR [1]
Mystery / ThrillerOpowiadanie ma swój zwiastun, który znajdziecie w pierwszym wpisie. _________ W tej historii wykorzystałam jedynie wizerunek Shailene Woodley i Theo Jamesa, wszystkie sytuacje są przeze mnie zmyślone. _________ Mogą pojawić się wulgaryzmy i treści...