Theo od kilku godzin jest bardzo podekscytowany. Dzisiaj w końcu przylatują jego żona i córka, coś na co czekał długo. Jedyne, czym może się przejmować to reakcja Shailene, ale wie, że ma ją w garści. Nie zostawi go, bo nie ma pracy, pieniędzy, mieszkania i jest z nim w ciąży. Na początku może być dziwne, ale ma nadzieję, że z czasem wszystko się ułoży. Shailene musi zaakceptować sytuację, która i tak nie będzie trwać wiecznie.
Jest wcześnie rano, kiedy wyjeżdża na lotnisko, żeby odebrać z niego swoje dziewczyny. Zostawia samochód na parkingu, po czym idzie na halę przylotów. Na międzynarodowym lotnisku w Nowym Jorku jest już mnóstwo ludzi, a samolot z Londynu jeszcze nie wylądował. Theo patrzy na zegarek, po czym kieruje wzrok na niebo za oknem, wypatrując samolotu.
Piętnaście minut później samolot ląduje. Theo czeka niecierpliwie jeszcze wiele minut, aż w końcu pojawiają się w tłumie ludzi.
- Tatuś! - Krzyczy Amberly, biegnąc w jego stronę, a jej jasne włoski zasłaniają jej widok. Theo podnosi ją i przytula do siebie. Jest jego największym dziełem.
- Cześć córeczko - odpowiada z uśmiechem. Już niedługo będzie musiał znaleźć w sobie więcej miłości dla drugiego dziecka, ale nie będzie miał z tym problemu. Zawsze chciał mieć dużą rodzinę, jednak z pewnych względów nie jest to takie łatwe, jakby się mogło wydawać. - Cześć kochanie - całuje na powitanie żonę.
- Cześć - uśmiecha się. - Jedźmy już. Chcę ją poznać.
Theo wzdycha, po czym nadal z córką na rękach idzie w stronę samochodu. Odzwyczaił się już od tego, że jego dziewczyny z nim mieszkają.
Melody wsiada do samochodu, a Theo zapina w foteliku Amberly, po czym sam siada na miejscu kierowcy. Dzisiaj sam prowadzi, tego też już dawno nie robił. Od tego ma ludzi.
- Czy Shailene ma już brzuszek? - Pyta niespokojnie Melody.
- Nie, nadal jest płaski, ale już niedługo może się to zmienić. Jesteś na to gotowa?
- Tak, wszystko jest przygotowane - odpowiada.
- Wiesz, że wszystko musi pójść gładko.
- Z mojej strony możesz spodziewać się pełnego profesjonalizmu. Pytanie tylko jak zareaguje Shailene.
- Mam nadzieję, że nie będzie robiła scen - mówi Theo.
- Musisz być dla niej bardziej wyrozumiały. W końcu jest w ciąży, w jej ciele buzują hormony.
- Wiem. Staram się, ale wiesz, że nie jestem najmilszym człowiekiem pod słońcem. Każdemu czasami puszczają nerwy.
- Tobie zdarza się to za często - Melody patrzy na niego surowo. - Dobrze, że przyjechałam i z wami zostaję. Najważniejsze jest dobro dziecka i tego się trzymajmy.
- Wiem, już o wszystko zadbałem, chociaż Shailene twierdzi, że jestem nadopiekuńczy.
- Jesteś pewny, że jest odpowiedzialna? - Pyta sceptycznie Melody.
- Nie zrobi niczego głupiego. Ze mną jest jej wygodnie, o nic nie musi się martwić. Poza tym jest stale pilnowana odkąd jej były szef ją zgwałcił.
- Mogła przez niego stracić dziecko - złości się Melody. - Dobrze, że już go nie ma.
Theo nie zawraca sobie głowy tamtym wydarzeniem. Było, minęło, po co drążyć temat? Nie ma żadnego dowodu na to, że go zabił. Jego człowiek zadbał o to, żeby zatrzeć wszelkie ślady. Theo jest czysty.
- Musisz mi zaufać - Theo kładzie rękę na nodze żony. - Naprawdę mam wszystko pod kontrolą. Zależy mi na tym tak samo jak tobie.
- Ufam ci, Theo. Już niedługo będziemy jeszcze szczęśliwsi - Melody ściska jego rękę z wiarą.
CDN.
Ogłoszenia parafialne 😁
• W najbliższym czasie zaczynam tłumaczenie jednego z moich ulubionych opowiadań o Sheo:
• W lipcu wracam do pisania Princess from Northern Wonderia:
• Powoli zaczynam pisać rozdziały do nowego opowiadania o Niezgodnej, które opublikuję po ostatecznym zakończeniu Odrzuconej (tak, za pięć lat, śmieszki 😜)
CZYTASZ
LIAR [1]
Misteri / ThrillerOpowiadanie ma swój zwiastun, który znajdziecie w pierwszym wpisie. _________ W tej historii wykorzystałam jedynie wizerunek Shailene Woodley i Theo Jamesa, wszystkie sytuacje są przeze mnie zmyślone. _________ Mogą pojawić się wulgaryzmy i treści...