- Słucham - mówię spokojnie.
Siostra wzdycha.
- Miałam dosyć, chyba podobnie jak ty, ale kiedy uciekłaś, matka w ogóle przestała bywać w domu. Wracała chyba tylko po to, żeby zobaczyć czy żyjemy. Nie mieliśmy co jeść, ale jej to nie obchodziło. Chyba po prostu poznała kolejnego faceta i nie powiedziała mu, że ma dzieci.
- Zostawiłaś je same? - Pytam ze zgrozą. Ja, zanim wyjechałam, upewniłam się, że matka jest w domu.
- Za kogo mnie masz? - Odpowiada z obrażoną miną. - Zrobiłam to podczas jednej z jej wizyt. Od kilku tygodni byłam spakowana i czekałam na odpowiedni moment.
- Myślisz, że matka została w domu?
- Nie mam pojęcia. Możliwe, że teraz wszystko spadło na Leilę.
Leila ma szesnaście lat. Nigdy nie miała głowy na karku, więc drżę na myśl o tym, co teraz musi się dziać w domu, jeśli matka znowu go opuściła.
- Skąd miałaś pieniądze na wyjazd? - Pytam jeszcze.
- A jak myślisz?
- Dobra, najważniejsze jest to, że nie powinnaś pracować w klubie...
- Dlaczego? - Obrusza się Heather. - Sama tam pracowałaś.
- I bardzo tego żałuję.
- Wcześniej jakoś nie narzekałaś - zauważa Zoë. - A teraz się coś zmieniło? Poznałaś miliardera i zgrywasz wielką panią? Nie zmienisz swojej przeszłości i tego kim naprawdę jesteś. Nigdy nie staniesz się taka jak ludzie pokroju Theo. Będziesz ubogą krewną, która udaje kogoś lepszego.
- O co ci chodzi? - Zaczynam się denerwować. Nie rozumiem dlaczego traktuje mnie w ten sposób. Wcale nie staram się udawać kogoś innego. Dobrze wiem, gdzie moje miejsce i że nie zmienię tego, skąd pochodzę. Nie musi mi o tym przypominać.
- O ciebie. Przestań się zgrywać.
- Zoë przestań, nie denerwuj jej, jest w ciąży...
- Z miliarderem i co, mam jej współczuć?
- Jesteś zazdrosna? - Marszczę brwi. - O to ci chodzi?
- Nie siedzisz w tym biznesie tak długo jak ja, to ja powinnam być na twoim miejscu! - Wybucha Zoë i patrzy na mnie ze wściekłością, jaką wcześniej u niej nie widziałam. - Przyjdzie taka, pomożesz jej i sama wychodzisz na tym o wiele gorzej! Mógł mi zrobić dzieciaka, nie musiałabym się już o nic martwić, ale ty jeszcze narzekasz. Jakaś ty biedna.
- Będzie lepiej jak już stąd pójdziecie - odzywam się zimnym głosem.
- Shai... - zaczyna Heather.
- Zadzwonię do ciebie później - odwracam wzrok. - Ktoś odprowadzi was do drzwi.
- Nie trzeba, poradzimy sobie - mówi Zoë, również na mnie nie patrząc.
Heather ściska mnie jeszcze przed wyjściem. Przez dłuższą chwilę jestem sama, po czym do pokoju wchodzi Theo, który ma zdziwioną minę.
- Co się stało? - Pyta, podchodząc bliżej. - Pokłóciłyście się?
- Nie... - nie chcę powtarzać mu słów Zoë, bo mógłby je źle odebrać.
- To co?
- Nie chcę o tym rozmawiać. Jestem zmęczona.
- No tak - Theo się rozpromienia. Nie jestem przyzwyczajona, że widzę go takiego. Odkąd dowiedział się o dziecku, cieszy się jak gwizdek. - Potrzebujesz czegoś?
- No wiesz... - podchodzę do niego, a moja ręka wjeżdża pod jego koszulę. Zaczynam rozpinać jej guziki.
- Co robisz?
Nie odpowiadam, tylko wsuwam rękę pod jego spodnie. Kiedy obejmuję ręką jego męskość, Theo mimowolnie wzdycha. Uśmiecham się przebiegle i zsuwam z niego spodnie wraz z bokserkami. Klękam przed nim i biorę go do ust, jednocześnie ściskając pośladki Theo. Już po chwili staje się coraz bardziej twardy, delikatnie odsłaniam zęby, a Theo wychodzi z moich ust i niewiele myśląc, podnosi mnie, po czym zanosi na łóżko. Zaczyna mnie rozbierać w szybkim tempie, po czym całuje mnie mocno. Gryzę dolną wargę, kiedy we mnie wchodzi. Właśnie tego potrzebowałam...
CDN.
CZYTASZ
LIAR [1]
Misteri / ThrillerOpowiadanie ma swój zwiastun, który znajdziecie w pierwszym wpisie. _________ W tej historii wykorzystałam jedynie wizerunek Shailene Woodley i Theo Jamesa, wszystkie sytuacje są przeze mnie zmyślone. _________ Mogą pojawić się wulgaryzmy i treści...