Rozdział 20

279 22 26
                                    

Wszystko układało się po myśli Theo - tak długo zwlekał ze sprawdzeniem, czy mu się udało, że robił się coraz bardziej nerwowy.

Teraz już wie. Będzie miał kolejne dziecko, tak jak to sobie wcześniej zaplanował. Zawsze zdobywa to, czego chce, nigdy nie przegrywa, bo został stworzony do tego, aby być zwycięzcą. Niezależnie od ceny, którą może za to zapłacić.

Shailene nie wydaje się cieszyć z tego, że jest w  ciąży, więc Theo będzie musiał się postarać, żeby uwierzyła w to jakie to dla niej szczęście.

Mężczyzna dzwoni do swojej żony, żeby podzielić się z nią dobrą wieścią. Znała jego plany, zgodziła się na to, więc powinna cieszyć się razem z nim.

- Cześć Theo - wita się z nim.

- Cześć kochanie - odpowiada Theo. - Dzwonię dlatego, żeby ci powiedzieć, że to już się stało. Shailene jest w ciąży, będę miał kolejne dziecko.

- Och. No to cudownie, gratuluję - w jej głosie słychać entuzjazm. - Byliście u ginekologa? Wszystko w porządku? Który to tydzień?

- Ósmy i tak, wszystko w porządku. Dziecko  rozwija się prawidłowo.

- Może przylecimy trochę szybciej? Moglibyśmy spędzić czas wszyscy razem.

- Nie wiem, czy to dobry pomysł. Shailene chyba nie wie, że mam żonę i córkę, a na tym etapie ciąży raczej niewskazane jest...

- Chciałabym być obecna przy całym procesie - przerywa mu Melody.

- Wiem kochanie, ale nie powinniśmy jej wystraszyć, to może zaszkodzić dziecku...

- Nic się nie stanie. Myślę, że powinnam teraz przeprowadzić się do Nowego Jorku, żeby mieć na nią oko. Nie zapominajmy kim jest i jaką ma za sobą przeszłość... To nie byłoby dobre dla dziecka, gdyby wróciła do tego stylu życia.

- Oczywiście, że nie. Jest pod kontrolą - odpowiada Theo, jednocześnie myśląc o wieczorze, kiedy się wymknęła i została zgwałcona przez byłego szefa. To mogło się skończyć poronieniem, ale na szczęście już nic mu nie grozi. Ten śmieć został usunięty ze świata raz na zawsze i to zasługa Theo, który jest z siebie dumny.

- Nie odsuwaj mnie od tego...

Theo wzdycha.

- Dobrze, może to właściwy moment, żebyście tu zamieszkały. Chcę jedynie wiedzieć, czy jesteś na to gotowa.

Czasami zastanawia się, czy jego żona dobrze czuje się z tym, że jej mąż spotyka się z innymi kobietami i to z nimi spędza czas. On nie wyobraża sobie sytuacji, w której inny facet pieprzyłby jego żonę. Ale ona nie jest tak uzależniona od seksu jak on...

- Oczywiście, że tak. Spróbuję wszystko ogarnąć jak najszybciej i przylecimy do Nowego Jorku w ciągu kilku dni.

- Dobrze, już nie mogę się doczekać - Theo zauważa, że do salonu wchodzi Shailene, więc musi skończyć rozmowę. - Do zobaczenia.

Rozłącza się i kieruje wzrok na Shailene, która mimowolnie trzyma się za jeszcze płaski brzuch. Theo nie może się doczekać, kiedy będzie duży i okrągły, a gdy go dotknie, poczuje ruchy swojego dziecka.

- Jak się czujesz? - Pyta Theo.

- Tak jak zwykle. To znaczy, normalnie, bez zmian - odpowiada, wzruszając ramionami. Przygryza wargę, jakby wahała się, czy coś powiedzieć. - Hm, Theo...?

- Tak?

- Chciałabym zapytać, czy mogę wyjść, żeby spotkać się z moją siostrą. Chciałabym z nią porozmawiać i...

- Nie sądzę, żeby to było bezpieczne dla dziecka, sama wiesz co się stało wcześniej. Ale myślę, że mogłabyś zaprosić siostrę tutaj. Co ty na to?

- No dobrze, skoro tak będzie lepiej. Mogę zaprosić też Zoë?

- Dobrze. Musisz pamiętać, że teraz najważniejsze jest dobro dziecka i to o nie przede wszystkim powinnaś dbać. A dopiero potem myśleć o sobie. Chyba to rozumiesz, prawda? - Theo patrzy uważnie na Shailene.

- Rozumiem. Najpierw dziecko, potem ja.

- Dobra dziewczynka - Theo obdarza ją szerokim uśmiechem.

CDN.

LIAR [1]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz