- Lepiej staraj się nie poruszać tego tematu jej, życie gdy była mała nie było zza ciekawie w jej życiu- powiedziałam zatrzymując się w połowę wtedy poczułam jak łzy cisną mi się do oczu
- Okej dobranoc- przegnałam się Czkawka
- Dobranoc- odpowiedźiał i ruszyłam dalej. Nie mogłam spać postanowiłam zobaczyć czy Czkawka śpi i spał wyglądał uroczo dziewczyno co ty do cholery myślisz ogarnij się~ skarciłam się w myślach. Wruciłam do pokoju w końcu zasnełam. Następnego dnia nic ciekawego się nie działo przynajmniej do zachodu słońca, Czkawka przygotowywał się na spotkanie. Ja też tylko bardziej dyskretnie. Byłam ubrana normalnie ale miała mały dodatek torbę z książkami którą schowała za szatą i gdy tylko miała przekroczyć próg drzwi zatrzymał mnie brunet
- A dokąt to się wybieramy?- zapytał brunet
- A do nikąd... Sorry śpieszę się- nie czekając na odpowiedzi wybiegłam z jego domu i pobiegłam do jaskini niedaleko domu Czkawki. Gdy byłam w jaskini założyłam maskę- Błyskawica choć szybciutko czas lecieć- powedzałam wchodząc głębiej a tam zauważyłam moją przyjaciółke która leży i nie ma zamiaru się ruszyć- Wstawaj!- podniosłam nieco głos
- Weś daj mi spokój- odmrukneła mi odwracając się do mnie tyłem
- Dobra skoro tak to sama będe bawiła się ze Szczerbatkiem i dam mu twoją ulubioną zabawke- powedziałam z zadziornym uśmieszkiem i zaczełam kierować się do wyjścia które zagrodziła mi Błyskawica
- Nie ośmielisz się- warkneła na mnie
- Chcesz się założyć?- zapytałam zakładając ręce na piersi a ona coś odmrukneła i wyszła z jaskini
- Wsiadaj bo na serio się spuźnimy i twoj kochany będzie czekać- zatrwiła ze mnie
- To nie jest muj kochany to tylko przyjaciel i on ma już dziewczynę Astrid- powedzałam wsiadając na smoczyce - Lećmy bo na serio się spuźnimy- po moich słowach smoczyca ruszyła. Gdy byłyśmy niedaleko wyspy Strasznej skały to na sonsiedniej wyspie zobaczyłam młodego Koszmara Płonocnika - Błyskawica proszę weś wyląduj obok tego Płonocnika- poprosiłam moją smoczyce a ta zaczeła znirzać lot i wkońcu wylądowałyśmy. Płonocnik był młody miał gura 4 miesiące i był rany dopiero teraz zaówarzyłam, był cały w kałuży krwi wiedzałam, że go nie uratuje ale wciąż miałam iskierke nadzieji, że może jednak go uratuje, chwiciłam za chuste którą miałam na ustach owinełam nią brzuch Koszmara i starałam się zahamować krwawienie w ciągu tych pięciu minut byłam cała w jego krwi ale nie zwracałam na to uwagi wiedzałam, że teraz już muszę urzyć zaklęcia leczącego nie pozwole aby młody zginoł na moich oczach. Łzy już mi lecały ale wyciągnełam z torby książke i zaczełam szybko czytać uzdrawiające zaklęcie - Rany, byle i inne dolegliwości odlecie daleko od niego gwałtownie na swych skrzydłach opuście jego ciało i niepowracajcie, dla spokoju i ukojenia za czym tęskni otacza go już około światło magicznej mocy czystości i bieli odpędzając to co szkodliwe i bolesne- przeczytałam je i przyłożyłam ręke do ciała smoka i po chwili nie było widać, żadnych ran sprawdziłam jeszcze największą rane która znajdowała się na brzuchu i została z niej tylko blizna podejrzewałam to ponieważ przy zaklęciach trzeba być spokojnym a nie aby emocje wariowały ale wziełam go na ręce, okryłam drugą szmatką i wsiadłam na smoczyce- Hhyymm nazwe cie Iskrzyk... Może być?-spytałam się smoka a on tylko pokiwał głową, że tak potem jeszcze coś mówił ale to taki bełkot jak u ludzkich niemowlaków. Gdy doleciałam na wyspę, Czkawki nie było więc oparłam się o drzewo i patrzałam przed sebie po chwili usłysałam ryk Nocnej Furia a potem go zobaczyłam oraz jego jeźdzca wylądowali nie daleko mnie
💥💥💥💥💥💥💥💥💥💥💥💥
Proszę kolejny rozdział. Jak myślicie co się stanie z Iskrzykiem?, Czy Burza znajdzie mame smoczątka?. Na odpowiedzi musicie poczekać do kolejnego rozdziału. Oczywiście przepraszam zza błędy.
CZYTASZ
Niespodziewana sojuszniczka
FantasíaOpowieść jest o dziewczynie o imieniu Karai. Większość zna ją pod psełdonimem Burza jest ona zaklinaczkom smoków, umie z nimi rozmawiać, oraz umie czarować. Którejś nocy na jej wyspę przyjeżczają łowcy i zabijają całą osade oprócz niej. Tu nie będz...