Rozdział 11

529 11 3
                                    

Po południu przyszła ciocia z moimi rodzicami. Chwilę posiedzieli na kawie i pojechaliśmy. Do domu mam jakieś 30 minut, więc mogę na spokojnie przejrzeć social media.

Yy co jest? godzina i data mi się przestawiły.

-tato który dzisiaj jest?- zapytałam taty.

-19 grudnia- odpowiedział.

-A godzina?

-17:57

-Okey dzięki.

Ustawiłam datę w telefonie 19.12.17 i godzinę 17:57. przejrzałam snapa, instagrama i Facebooka. Nudyy. Spojrzałam przez okno. Jak zwykle przejeżdżaliśmy kolo torów. Pamiętam. że od dziecka kochałam patrzeć na nie podczas jazdy. Gdy tak patrzyłam na nie zauważyłam postać która chodziła po torach.

-Mamo patrz ktoś tam chodzi- powiedziałam.

-Marcin zatrzymaj się- powiedziała mama do taty, a on zjechał na bo i się zatrzymał. ja z mamą wysiadłyśmy , a tata pilnował auta.

Podbiegłyśmy do tej osoby. powoli w ciemnościach zaczęła mi się ukazywać sylwetka wysokiego,  umięśnionego mężczyzny. Coraz bardziej zaczął się oddalać, wiec znowu trochę podbiegłyśmy. Stanęłam przed nim i złapałam go za ramiona. Dałam na nie nacisk i sprowadziłam go z torów. Podniósł głowę dzięki czemu mogłam mu się lepiej przyjrzeć. Zobaczyłam coś co mnie przeraziło. To był REZI! Był blady, miał czerwone oczy, a pod nimi sine wory, jego policzki były mokre od łez, a po prawym spływała łza. cała się trzęsłam ze strachu, smutku i ze szczęścia. Ze strachu ponieważ staliśmy obok torów po których przejeżdża pociąg i uratowałam przed nim życie osobie, ze smutku bo trzymam zdesperowanego, załamanego idola za ramiona i ze szczęścia ponieważ zobaczyłam Reziego! Może nie w takim stanie w jakim chciałam go zobaczyć ale zobaczyłam. Remek popatrzał na mnie smutnym wzrokiem oraz załamanym wzrokiem, a ja się do niego smutno uśmiechnęłam.

~~~~~~~~~~~~~

I jest nasz słynny Remek. Rozdział posiada 168 słów. Miłego dalszego czytania i weekendu!











19.12.17~ReZigiusz {ZAKOŃCZONE}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz