Rozdział 15

519 13 4
                                    

~Perspektywa Remka.

Muszę się gdzieś przejść, ochłonąć. Serio akurat ja. Nie mogla wybrać kogoś innego tylko mnie? Ale gdzie ja mogę iść? Pójdę nad rzekę. Ubrałem kurtkę i wzeszedłem. Muszę przejść koło torów. Chyba popadłem w jakąś depresję. A może tak by przejść się po tych torach. A co mi tam i tak nie mam nic do stracenia. Zacząłem chodzić po torach, gdy zaczęły się lekko trząść.

O pociąg jedzie. Tylko te kilka kilometrów dzieli mnie od uwolnienia się od depresji. Śmierć.

Odwróciłem się by zobaczyć jak daleka jest pociąg, gdy zobaczyłem  dwie postacie . Przyspieszyłem tempo, lecz do mnie podbiegły. Okazało się, że to dwie kobiety. Jedna miała może z szesnaście lub siedemnaście lat, a druga około czterdziestu.

Ta dziewczyna stanęła przede mną. Położyła swoje ręce na moich ramionach i dała na nie nacisk sprowadzając mnie z torów. Podniosłem głowę bym mógł się lepiej przyjrzeć tej dziewczynie. Na jej twarzy malowało się lekkie zdziwienie. Ogólnie jest śliczna i widać po jej oczach, że ma dobre serce. Spojrzałem jeszcze raz w jej oczy, a ona się do mnie smutno uśmiechnęła.

-Czy ty chciałeś się zabić?- zapytała.

-I tak nie mam nic do stracenia- odpowiedziałem załamującym się głosem.

-Co jak to?!- zdziwiła się.

Kolejna łza spłynęła po moim policzku.

-Powiesz mi co się stało?- zapytałam.

-Nie mam ochoty o tym gadać- spuściłem głowę.

Popatrzyła na mamę , a ona podeszła i położyła mi dłoń na ramieniu.

-Chodź przenocujesz u nas- powiedziała.

-Nie trzeba- odpowiedziałem.

Chce pobyć sam.

-Trzeba, trzeba- powiedziała i zaczęło kropić. Dodała- zaczyna padać, a my cię tu nie zostawimy, więc nie masz wyboru.

Chwyciła moją rękę i  pociągnęła mnie w stronę jakiegoś samochodu. Pewnie to jej. Wsiadłem, a ona po mnie. Przez całą drogę patrzyłem w okno zamyślony.

-Hey żyjesz?

Odwróciłem się w jej stronę i smutno się uśmiechnąłem. Oddała uśmiech. Wróciłem do swojego wcześniejszego zajęcia.

Wyjęła telefon i go odblokowała. Ma mnie an tapecie czyli jest fanką. Oparła się o szybę i zasnęła.

-Lena wychodź- powiedziała jej mama

-Okey. To my idziemy rozpakować zakupy, a ty Remek spróbuj ją obudzić- powiedziała.

-Skąd pani zna moje imię- zapytałem.

-Lena ciebie ogląda i dużo o tobie mówi- odpowiedziała i się uśmiechnęła.

Oddałem uśmiech.

Zacząłem ją szturchać. Po chwili otworzyła oczy i na mnie spojrzała.

-Twoja mama mówi, że już jesteśmy- powiedziałem

-Dzięki- odpowiedziała i  powoli wyszła z auta.

Weszła do domu i oprowadziła mnie po nim.


19.12.17~ReZigiusz {ZAKOŃCZONE}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz