Rozdział 2

3.4K 154 10
                                    

Po 4 godzinach jazdy samochodem wreszcie dotarliśmy do Londynu. Zatrzymaliśmy się koło wielkiego domu. Był ładny, podobał mi się. Mój ojciec prowadził przez cały czas. Przez całą drogę odezwaliśmy się do siebie może kilka razy. Nie lubiłem z nim rozmawiać. Zmienił się od tamtego zajścia...Z rozmyślań wyrwał mnie jego głos.

- Twój pokój jest na pierwszym piętrze. Ja muszę teraz jechać do firmy, więc pośpiesz się z wyjęciem swoich rzeczy z bagażnika. Wrócę późno. Masz tu klucze - rzucił we mnie nimi, a ja je ledwo złapałem.

Po tym od razu wysiadłem bez słowa i jak najszybciej wyciągnąłem moje dwie torby i zarzuciłem je na ramiona. Ojciec z piskiem opon odjechał. A ja znowu zostałem sam. Te przeprowadzki są strasznie męczące. Teraz mamy zostać na dłużej, a przynajmniej on tak mówił.

Przeprowadzamy się tak często z powodu jego pracy. Jest architektem, a do tego ma własną firmę. Robi w danym mieście kilka projektów i wyjeżdżamy do innego i tak w koło. Ale teraz postanowił, żebym normalnie skończył liceum i dopiero wyjedziemy. Mam małą nadzieję, że to się spełni. Po chwili zdałem sobie sprawę, że stoję przed tym domem już kilkadziesiąt minut. Wreszcie zebrałem się w sobie i podszedłem do drzwi otwierając je kluczami wręczonymi wcześniej od ojca. Zostawiłem torby na przedpokoju z myślą zabrania ich po obejrzeniu domu.

Po około 30 minutach wiedziałem gdzie, co jest. Na parterze, jak się przejdzie przez przedpokój, mamy od razu wielki salon. Idąc dalej w głąb salonu po prawej stronie są schody na piętro. Z salonem jeszcze łączy się dość duża kuchnia. Z niej można przejść na ogródek. Na parterze znajduje się jeszcze sypialnia, jak zgaduje pewnie będzie mojego ojca, pokój biurowy i łazienka. Na pierwszym piętrze jak wejdzie się po schodach jest długi korytarz  kończący się drzwiami od mojego pokoju. Wybrałem ten, bo jest największy i ma łazienkę, a ja nie zamierzam dzielić się nią z ojcem. Są tu jeszcze dwa mniejsze pokoje. I tak po zapoznaniu się z domem, wziąłem torby i udałem się do mojego pokoju.

Po rozpakowaniu się, co nie zajęło mi aż tak sporo czasu, postanowiłem się przejść po okolicy. Zabrałem bluzę i zamykając poprzednio dom, wyszedłem. Szedłem chodnikiem mijając różnorakie domy, aż trafiłem do parku. Podziwiałem po drodze kwiaty, które już lekko pod umarłe, nadal były piękne. Zobaczyłem w oddali fontannę. Ruszyłem w jej stronę. Kiedy już dotarłem usiadłem na przeciwko niej na ławce. Obserwowałem zwierzęta i ludzi mijających mnie co chwila. Siedziałem i spacerowałem jeszcze po parku przez jakieś 2 godziny, aż wreszcie wróciłem do domu. Byłem zmęczony podróżą i tym wszystkim. Więc wziąłem szybki prysznic i ubrałem się w piżamę. Położyłem się na wcześniej już zaścielonym łóżku i wyciągnąłem telefon z plecaka. Zastało mnie tam tylko kilka powiadomień z instagrama i kilka wiadomości od Zayna.

5 PM, Zee:
Już w Londynie?? Jak się czujesz przed pierwszym dniem w szkole??

5:03 PM, Zee:
W ogóle jak się czujesz?? Twój ojciec miał jakiś napad znowu czy wszystko spokojnie??

10:35 PM, Zee:
Będę jutro po ciebie o 7:30 nie zaśpij. Dobranoc Lou xx

11:49 PM, Lou:
Nie miał napadu jest wszystko okej. Branoc x

Odpisałem mu, żeby się nie martwił. Było już po 11 PM, więc sprawdziłem jeszcze szybko social media. Nastawiłem budzik na 6:30 AM i odłożyłem telefon. Mam nadzieję, że znajdę jakiś przyjaciół w tej szkole. Może Zayn mnie z kimś zapozna, bo tak będę chodził do tego samego liceum co on. Trochę się boję ale jestem pewien, że jutrzejszy dzień będzie dobry. Nawet bardzo dobry, bo to pierwszy dzień w szkole, co oznacza pierwszy dzień zmian z nieśmiałego Louisa w pewnego siebie. Układałem sobie jeszcze plany na jutrzejszy dzień i z nimi zasnąłem.

***

29.05.18

Fake love ~ LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz