Rozdział 4/2

1K 46 4
                                    

4 tygodnie później..

- Justin stop! Hahahahahahaha. - kolejny raz krzyknęłam kiedy Justyn doprowadzał mnie do łez.

Spotykamy się, to prawda. Jest o wiele lepiej niż przed tą całą akcją ze zdradą. Widzę, ze wciąż mnie pragnie, a co za tym idzie naprawdę jest nam dobrze. Oczywiście mam jeszcze nutkę obrzydzenia, kiedy na niego patrzę, ale moje uczucia są silniejsze. Nie umiem odciąć się od tego człowieka, jesteśmy sobie przeznaczeni  bez względuna różne przeciwności losu.

Wiele się przez te 3 tygodnie dowiedziałam, między innymi o tym, że służy w marynarce wojennej i ma przerwę miesięczną. Już wiem dlaczego Aaron nie spotyka się Justinem i nie rozmawiali. W każdym momencie może być wzywany i nie wiadomo na jak długi okres czasu pozostać na służbie.

- Muszę iść do łazienki.. - szybko wstałam od stołu biegnąc do łazienki.

Od kilku dni wzmagam się z uporczywymi wymiotami, które nie dają mi spokoju. Usiadłam brzegiem na toaletę chowając głowę w dłonie.

- Wszystko dobrze, mała? - zapytał, biorąc moje ręce w swoje.

- Zjadłam po prostu kilka dni temu pewnie nieświeżego kurczaka i tak mnie trzyma.. - odpowiedziałam łapiąc się za brzuch. - Podaj mi kosmetyczke powinnam mieć tam jakieś tabletki. 

Justin od razu sięgnął po kosmetyczkę leżąca na parapecie po czym podał mi ją krzywiąc się przy okazji. Spojrzałam na dno kosmetyczki i od razu zorientowałam się o co chodzi chłopakowi. 

- Spokojnie, okres mam dopiero za tydzień. - zaśmiałam się nerwowo.

- Już myślałem, że będę mieć dziecko, hahha. - westchnął głęboko.

Skrzywiłam się na ton głosu chłopaka, który ewidentnie miał mi przekazać, że nie chce żadnego dziecka. Zawsze mi to powtarzał. Dziecko nie wcześniej niż po 30. Szkoda tylko, że najprawdopodobniej będzie miał je przed 20.

Wyszłam z łazienki od razu ubierając na siebie długie spodnie i za dużą szarą bluze chłopaka. 

- Gdzie idziesz? - zapytał, kiedy zbiegłam ze schodów.

- Muszę wyjść na godzinę, zadzwoń po Aarona czy coś.

- No ale Ivy...

- Muszę iść pa.- odpowiedziałam szybko po czym wybiegłam z domu od razu kierując się do mojego czarnego BMW. 

Nie mogłam być teraz w ciąży. Nie teraz. Mam plany na przyszłość, w których są dzieci, Justin, no ale nie teraz. Nie jestem gotowa na tak wczesne macierzyństwo, a co dopiero Justin. Dopiero co do siebie wróciliśmy, a już wpadliśmy

Zamknęłam szybko samochód i szybkim pędem pognałam do apteki. 

- Słucham Cię młoda damo.  - powiedziała mi starsza babka. Ze 60 to już napewno miała.

- Poproszę test ciążowy. - odpowiedziałam zawstydzona. - Najlepiej 5.

Kobieta głośno się zaśmiała po czym sięgnęła po kilka testów ciążowych.

- Nie denerwuj się tak, przecież dziecko to najpiękniejsze co może Ci się w życiu przytrafić.  Uwierz mi, wiem co mówie.    

- Ale nie w tym wieku. Ile płace? 

- Każdy wiek jest odpowiedni. Ja urodziłam mojego syna kiedy miałam 17 lat, rodzice wyrzucili mnie z domu, chłopak który miał być ze mną na zawsze nagle zniknął, a teraz zobacz. - spojrzałam na młodą dziewczynę z wózkiem.

Nie chce jej, Chce Ciebie |J.B 1&2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz