Jesteś nikim Bieber.

1.7K 51 2
                                    

- No chodź Ivy, nie daj się prosić. - poraz kolejny namawia mnie na pójście na nielegalne wyścigi. Nie to, że jestem sztywna nic w tym guście, ale kurcze to są  jednak N I E L E G A L N E wyścigi i nie wiadomo jak to się skończy.

- Ivy no błagam.- poraz setny mi marudzi Vicy.

- No dobrze zgadzam się, ale nie myśl, że robię to dla Ciebie tylko dlatego, że mam już dość tego twojego marudzenia. - udaje nie ugietą.

- Jezu kocham Cię Ivy! - krzyczy rzucając mi się na szyję.

- A co tu się dzieje? - podchodzi do nas Aaron z Justinem.

- A co Ciebie to obchodzi? - śmieję się Vicy robiąc głupią minę.

- Nie mogę wiedzieć co moja kobieta i moja najwspanialsza siostra kombinują za naszymi plecami? - skrada jej całusa na ustach.

Zapomniałam  wam powiedzieć - Vicy i Aaron są razem od kilku dni. Z początku sama się zdziwiłam, bo robiła wyrzuty, że wyjeżdża. Ahh tak - jednak nie wyjeżdżają. No więc robiła mu wyrzuty, że wyjeżdża, a teraz są najlepszą parą w szkole? Na serio trochę dziwne.

- Chodź na chwile. - Justin łapie mnie za łokieć i kieruje do kąta gdzie nie widzą nas Aaron i Vicy.

- Czego chcesz? - może trochę ostro zareagowałam, ale kto normalny łapię za łokieć osobę i zabiera ją w jakieś kąty ? Ahh tak zapomniałam  Justin Bieber.

- Może trochę milej co? - łapię mnie za biodra.

- No dobrze. Tak więc drogi Justinku z jakiego powodu porywasz mnie od naszych przyjaciół? - zrzucam  mu ręce na szyję.

- I odrazu lepiej. - uśmiecha się. - Tak więc mamy dziś mecz o 17 i to szansa dla naszej drużyny. Przychodzisz?

- Hmmm - udaje zamyśloną. - Niestety,  mam inne plany - muskam jego usta. - A poza tym to jest odrazu po lekcjach.

- Dobra to wezmę Jessice. - opiera swoje czoło o moje.  

- Justin, mogę Cię o coś spytać? - trochę się denerwuje, bo nie wiem jak Justin zareaguje na to pytanie.

- Pytaj śmiało o co chcesz. - posyła mi swój słynny uśmiech, na który lecą wszystkie  laski.

- Będziesz walczył?- zamykam oczy kiedy wypowiadam to pytanie.

- Tak. - Kiedy to mówi odpycham  go od siebie i idę przed siebie.

- No Ivy poczekaj. - biegnie za mną.

- Czy ty nie rozumiesz, że to moja szans? Wracam po latach i jestem napwrde w niezłej formie. - gustalukuje rękoma.

- A czy ty nie rozumiesz, że może Ci się coś stać? Takie walki nie są legalne, co jak wyjmje twój przeciwnik nóż, czy Bóg wie co? - kładę moje dłonie na jego policzki. - Justin błagam Cię nie walcz. - Już myślę, że go przekonam, gdy zaczyna swoje gadanie.

- Będę walczyć i tak. - mówi mi prosto w oczy.

- Ohh..  Jesteś idiotą Justin - odpycham  go od siebie i kieruje się ma parking.

Wchodzę na parking zabudowana złością przez Justina. Czy on naprawdę nie rozumie, że to może się koszmarnie zakończyć? To nie jest walka gdzie wszyscy widzą wszystko tak jak w telewizji, to jest walka bez żadnych zahamowań. Może i Justin jest fair, ale jego przeciwnik może nie być.

- Ivy jedziesz ze mną? - nie zdążąm nawet odpowiedzieć, bo przerywa mi Justin. 

- A ty nie idziesz na mecz? - pytam zdziwiona.  

Nie chce jej, Chce Ciebie |J.B 1&2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz