Chcesz mnie wykorzystać?

1.7K 50 7
                                    

Obudziłam się cała spocona na podłodze w salonie. Całe te wydarzenia to był tylko zwykły sen? Nie ma mnie i Justina? Żyje?

- Ale się wczoraj najebałem  przez Ciebie - widzę Justina wstającego z podłogi na przedpokoju. Patrzę na niego jakbym zobaczyła ducha. Zakochałam się w Justinie Bieberze, ale czy naprawdę?  Przecież to był tylko zwykły sen, nic się nie stało.

- Czego się tak gapisz gówniaro?  - tak to zdecydowanie był sen. Wstaje i orzepuje swój  kombinezon, kierując się do kuchni gdzie stoją Justin i Aaron.

- Jak tam u Vicy? - pytam się Aarona.

-A co ma być? - wybucha śmiechem.

- Nie nic, nic - siadam na krześle w jadalni.

- Co Ci dzisiaj jest ? - śmieję się.

- A co ma mi być? - udaje głupią. 

- Bo pytasz się mnie o Vicy, a przecież nie widziałem jej już od miesiąca? - mówi ironicznie.

- Pomyliło mi się coś. - słyszę głośny śmiech Justina.

- A ty czego się śmiejesz? - denerwuje się. Szczerze już wolałam tamtego Justina.

- A co nie mogę idiodko? - śmieję się.

- Ej stary, pamiętaj, że to moja siostra. - kara go placem Aaron.

- Co do Ciebie Ivy, jesteś spakowana do Włoch? - puszczam szklankę z napojem przez co się rozbija na podłodze.

-Co ty odpierdalasz jezu, weź się w końcu ogarnij... - odrazu podbiega Justin i ściera rozlany sok. Czuje łzy w moich oczach co chyba zauważa Justin, bo patrzy na mnie od czasu kiedy zaczął ścierać  podłogę. Patrzymy sobie w oczy lecz po chwili nie wytrzymuje i biegnę do góry do pokoju. Szybko zdejmuje oniesie i ubieram pierwsze co mam pod ręką czyli obcisnłą czarną dresową  sukienkę z wycięciem na dekolcie w trójkąt , a do tego białe trampki. Podkreślam brwi i szybko maluje rzęsy. Jestem aż w szoku, że wyrobiłam  się w 15 minut, a wyglądam naprawdę dobrze. Nawet świetnie.

Biegnę po schodach przez co potykam  się po swoje nogi.  Nawet nie wiem, w którym momencie spadam na dół na coś, a raczej na kogoś.

Patrzymy sobie w oczy przez co powracam do chwil kiedy, a raczej do snu kiedy byłam zakochana w Justinie. Było wtedy naprawdę pięknie, ale czy nie to co piękne szybko się kończy? Patrzę to na jego oczy to na jego usta. Mam narastającą  ochotę go pocałować co chyba zauważa Justin. Nie wytrzymuje i całuje go w usta, z początku jest zaskoczony, lecz po chwili oddaje pocałunek ze zdwojoną siłą. Całujemy  się dziko, ale cholernie namiętnie. Czuje coś twardego wbijającego się w moje udo. Dotykam jego penisa przez co Justin odchyla głowę do tyłu co wykorzystuje i robie mu malinke na szyi. Po chwili ogarniam co się właśnie dzieje i odpycham lekko Justina od siebie.

- Dałaś nadzieje mojemu kutasowi - patrze z góry na niego.

- Dałeś mi nadzieje i mnie porzuciłeś. - puszczam mu oczko i odchodzę.

- O co Ci chodzi? -pyta zdziwiony.

- O ten tramwaj co nie chodzi. - trzaskam drzwiami.

Kieruje się do miejsca, gdzie w śnie zabrał mnie Justin. Musze sprawdzić czy te miejsce naprawdę istnieje.

Jestem już w tym samym lesie i nie widzę żadnego wieżowca. Powoli się już robi ciemno i nie widzi mi się chodzenie po tym lesie, a do tego się zgubiłam. BRAWO JA!

Po kolejnych 15 minut w końcu widzę ten wieżowiec. Czyli to tutaj Justin przychodzi. To tutaj najprawdopodobniej widział tą  staruszkę.

W biegam na dach gwałtownie się zatrzymując. Widzę go. Widzę tą  samą świetną fryzurę. Widzę i nie mogę się ogarnąć.

Nie chce jej, Chce Ciebie |J.B 1&2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz