4 dni do wycieczki..
Obudziłam się wtulona w tors Justina. Wstałam kierując się od razu nad jezioro. Swoją drogą jest tu naprawdę pięknie jakiś turysta mógłby pomyśleć, że jest nad morzem, rzeczywiście. Ja też tak pierwszy raz pomyślałam, ale nie to jest Jezioro.Usiadłam na piasku rozmyślając o relacjach moich i Justina. Ciągle zastanawiam się kim dla siebie jesteśmy. Przyjaciółmi ? Kolegami? Musze przestać o nim myśleć, bo jeszcze się zakocham. Oczywiście Justin jest w chuj gorący ta jego klata ojezu.
-Co robisz tutaj sama? - usłyszałam głos mojego brata, który usiadł mój brata obok mnie.
- Myślę. - odpowiedziałam uśmiechając się lekko.
-Ivy przepraszam Cię za wczoraj, że nie zostałem. - spoglądam na niego.
- Naprawdę jest okej. Nie martw się. - uśmiecham się.
-Z kim tak w ogóle spałaś dziś? - spytał spoglądając na mnie.
-Zależy kogo był namiot. Jak mój, to Justin ze mną, jak jego to ja z nim - uśmiechnęliśmy się w tym samym momencie.
-Ivy mogę Cię o coś spytać? - przytaknęłam głową.
-Co jest między tobą, a Justinem?
-A co ma być ? - spytałam.
- Nie udawaj Ivy, że nic się nie dzieje. Widzę jak na siebie patrzycie. - wstaje patrząc na mnie.
-Ale o co Ci chodzi. Powinneś być szczęśliwy, że twoja siostra przyjaźni się z twoim najlepszym przyjacielem. - podnoszę głos tym razem to ja wstając.
-Ivy nie wyobrażaj sobie nie wiadomo jakiej miłości, bo kurwa nigdy nic z tego nie będzie. To nie jest do chuja chłopak dla Ciebie. - czuje pierwszą łzę spływającą po moim policzku. - Przeleci Cię i zostawi! Taki jest Justin i dobrze o tym wiesz. Jeżeli już tego nie zrobił. - śmieje się wrednie.
-Ahh tak? Za taką masz mnie dziwke? Naprawdę ? Mam Ci przypomnieć jak przed związkiem z Vicy ruchaleś każdą? - już nie wytrzymuje i wybucham płaczem. Jak on mógł tak powiedzieć? Od 2 lat kochałam się tylko z Justinem, a on mnie ma za dziwke?
-Ivy naprawdę nie chciałem - łapie mnie za ramię na co szybko się odsuwam
-Zostaw mnie w spokoju raz na zawsze. - odchodzę. - A i jeszcze jedno. Justin już mnie zaliczył. - odchodzę płacząc.
Idę kierując się do namiotu po telefon chcąc iść już do domu. Mam dość relacji z Justinem, mam dość Aarona, mam dość wszystkiego.
Wchodząc do namiotu okazało się, że wszyscy śpią. Odpinając zamek namiotu zauważyłam, że nie ma Justina co jest bardzo dziwne, bo jest 5 rano. Nie wiem dlaczego, ale coś mi podpowiedziało w głowie, że musze go poszukać. Tak na prawdę nic mi w głowie nie podpowiedziało, po prostu nie mam jak wrócić do domu.
Sprawdziłam juz 3 namioty i nie ma go w żadnym z nich. Wchodząc do 4 stwierdziłam, że mam wyjebane i juz go nie będę szukać tylko położę się obok tej osoby.
Odsunęłam zamek czując napływające łzy. Aaron miał cholerną racje. Co ja myślałam? Że po tamtym poranku się zmieni? Marzenia. Taki jest pogrążony w ruchaniu tej laski, której nawet nikt nie zna, że nawet mnie nie zauważył.Szybko zapinam namiot odchodząc płacząc. Dlaczego ten człowiek zawsze mnie musi ranić? Łzy spływają mi jakby były jakimś wodospadem. Jestem pojebana, bo w tym momencie wylewam dla tego frajera trzy morza łez, ale cóż. Życie
Widzę idącego Aarona w moją stronę. Jest lekko przybity pewnie przez tą kłótnie, ale ja mam to w dupie i nie myśląc pobiegam do niego wtulając się w jego tors.
-Miałeś cholerną racje Aaron. Zaliczył mnie i dał sobie spokój. Wczoraj mówił jak mu na mnie zależy i jak mu się od zawsze podobałam, a dziś rucha inną laske. Rozumiesz? - płacze jeszcze bardziej.
-Ciiii Ivy... Spokojnie, będzie dobrze. -wtula mnie jeszcze bardziej w siebie.
- Wiesz co jest w tym najgorsze? Że chyba się w nim zakochałam- patrzę mu w oczy.
-W kim się zakochałaś? - odwracam się zastając widok Justina.
***
Króciutki dziś, bo pisałam rano 💞
CZYTASZ
Nie chce jej, Chce Ciebie |J.B 1&2
FanficNigdy za sobą nie przepadali, a jednak łączyła ich więź, o której nie mieli pojęcia. Czy są w stanie tą więź rozciąć? A może jeszcze bardziej pogłębić? Justin jest typowym Bad Boy'em - typ chłopaków, których nienawidzi Ivy. Kapitan szkolnej druży...