Miałeś racje 1/2

1.9K 56 11
                                    

4 dni do wycieczki..
Obudziłam  się wtulona w tors  Justina.  Wstałam kierując się od razu nad jezioro. Swoją  drogą  jest tu naprawdę pięknie jakiś turysta mógłby  pomyśleć, że jest nad morzem, rzeczywiście. Ja też  tak pierwszy raz pomyślałam, ale nie to jest Jezioro.

Usiadłam na piasku rozmyślając o relacjach  moich i Justina. Ciągle zastanawiam  się kim dla siebie jesteśmy. Przyjaciółmi ? Kolegami? Musze przestać o nim myśleć, bo jeszcze się zakocham.  Oczywiście   Justin jest w chuj gorący ta jego klata ojezu. 

-Co robisz tutaj sama? - usłyszałam  głos  mojego brata, który  usiadł mój brata obok  mnie.

- Myślę. - odpowiedziałam  uśmiechając  się lekko.

-Ivy przepraszam  Cię za wczoraj, że nie zostałem. - spoglądam  na niego. 

- Naprawdę jest okej. Nie martw się. - uśmiecham  się.

-Z kim tak w ogóle spałaś  dziś?  - spytał spoglądając  na mnie.

-Zależy kogo był namiot. Jak mój, to Justin ze mną, jak jego to ja z nim - uśmiechnęliśmy  się w tym samym momencie.

-Ivy mogę Cię o coś spytać? - przytaknęłam  głową.

-Co jest między tobą, a Justinem?

-A co ma być ? - spytałam.

- Nie udawaj Ivy, że nic się nie dzieje. Widzę jak na siebie patrzycie. - wstaje patrząc  na mnie.

-Ale o co Ci chodzi. Powinneś  być szczęśliwy, że twoja siostra przyjaźni się z twoim najlepszym  przyjacielem. - podnoszę głos  tym razem to ja wstając.

-Ivy nie wyobrażaj sobie nie wiadomo  jakiej miłości, bo kurwa nigdy nic z tego nie będzie. To nie jest do chuja  chłopak dla Ciebie. - czuje pierwszą  łzę spływającą  po moim policzku. - Przeleci  Cię i zostawi! Taki  jest Justin i dobrze o tym wiesz. Jeżeli już tego nie zrobił. - śmieje  się wrednie. 

-Ahh tak? Za taką masz mnie dziwke? Naprawdę ? Mam Ci przypomnieć  jak przed związkiem  z Vicy  ruchaleś każdą? - już  nie wytrzymuje i wybucham płaczem. Jak on mógł tak powiedzieć? Od 2 lat kochałam się tylko z Justinem, a on mnie ma za dziwke?

-Ivy naprawdę nie chciałem - łapie mnie za ramię na co szybko się odsuwam

-Zostaw mnie w spokoju raz na zawsze. - odchodzę. - A i jeszcze jedno. Justin już  mnie zaliczył. - odchodzę płacząc.

Idę kierując się do namiotu po telefon  chcąc iść już do domu. Mam dość relacji  z Justinem, mam dość Aarona, mam dość wszystkiego.

Wchodząc do namiotu okazało się, że wszyscy śpią. Odpinając  zamek namiotu  zauważyłam, że nie ma Justina co jest bardzo dziwne, bo jest 5 rano. Nie wiem dlaczego, ale coś mi podpowiedziało  w głowie, że musze go poszukać. Tak na prawdę nic mi w głowie nie podpowiedziało, po prostu nie mam jak wrócić  do domu.

Sprawdziłam juz 3 namioty  i nie ma go w żadnym z nich. Wchodząc do 4 stwierdziłam, że mam wyjebane i juz go nie będę szukać tylko położę  się obok tej osoby.
Odsunęłam zamek czując  napływające łzy. Aaron miał cholerną racje. Co ja myślałam? Że po tamtym poranku się zmieni? Marzenia. Taki jest pogrążony  w ruchaniu  tej laski, której nawet nikt nie zna, że nawet mnie nie zauważył.

Szybko zapinam namiot  odchodząc  płacząc. Dlaczego ten człowiek zawsze  mnie musi  ranić? Łzy spływają mi jakby były  jakimś wodospadem. Jestem pojebana, bo w tym momencie  wylewam  dla tego frajera  trzy morza łez, ale cóż. Życie

Widzę idącego Aarona w moją stronę. Jest lekko przybity pewnie przez tą  kłótnie, ale ja mam to w dupie i nie myśląc  pobiegam  do niego wtulając  się w jego tors. 

-Miałeś cholerną  racje Aaron. Zaliczył mnie i dał sobie spokój. Wczoraj mówił jak mu na mnie zależy i jak mu się od zawsze podobałam, a dziś rucha  inną laske. Rozumiesz? - płacze  jeszcze bardziej.

-Ciiii  Ivy... Spokojnie, będzie dobrze. -wtula  mnie jeszcze bardziej w siebie.

- Wiesz co jest w tym najgorsze? Że  chyba się w nim zakochałam- patrzę mu w oczy.

-W kim się zakochałaś? - odwracam się zastając widok Justina.

***
Króciutki dziś, bo pisałam rano 💞

 

Nie chce jej, Chce Ciebie |J.B 1&2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz