Hermiona, jak zwykle się nie wyspała. Jednak to nie koszmary ją męczyły, a pewien Nietoperz. Około drugiej w nocy Gryfonka otworzyła oczy, by natychmiast je zamknąć. Jej oczy zostały zaślepione przez jasnoniebieskie światło, które przybrało formę łani. Jak można było przypuszczać, pomimo tego, że była nie wyspana, a o drugiej w nocy jej umysł nie pracował zbyt dobrze, to jednak udało jej się wywnioskować, że to jasne światło wyglądające jak łania było patronusem Snape'a. Co ten idiota sobie wyobraża?! Budzić mnie w środku nocy?! – krzyczała w myślach, co zostało przerwane przez patronusa-łanię, który odezwał się głosem Mistrza Eliksirów:
– Przepraszam, że musiałem cię obudzić, Granger, ale pamiętaj, że dzisiaj o piętnastej się widzimy. I myślę, że to będzie nasza stała godzina spotkań. Życzę ci miłej nocy. Mam nadzieję, że cię nie obudziłem? W każdym razie, dobranoc, Granger. – powiedział, po czym rozpłynął się. Snape mógł tylko domyślać się jej reakcji. Na pewno nie była zadowolona. – pomyślał i położył się z powrotem spać. Jednak dopóki nie usnął, na jego twarzy widniał ewidentny banan.
Była wściekła. Mało powiedziane, że wściekła. Wkurzona położyła się spać, ale nie mogła zasnąć. Jej myśli były wypełnione tym dupkiem z lochów, Severusem Snape'm. Przeleżała w łóżku kilka godzin rozmyślając, aż w końcu, około piątej udało jej się zasnąć. Nie spała zbyt długo, bo o dziewiątej Molly przyszła do jej pokoju. Usiadła na łóżku Hermiony i lekko szturchnęła ją w ramię, aby ją obudzić. Młodsza Gryfonka mruknęła coś pod nosem i otworzyła niewyspane oczy. Widząc panią Weasley, uśmiechnęła się.
- Dzień dobry, pani Weasley. Która godzina? - powiedziała ziewając. Pani Weasley uśmiechnęła się promiennie i odpowiedziała:
- Dzień dobry, kochanie. Jest dziewiąta. Gdy będziesz gotowa, zejdź na dół, śniadanie gotowe.
- Dobrze. -powiedziała i wyciągając jakieś ubrania z szafy, poszła do łazienki. Po wzięciu porannego prysznica, zeszła na dół do kuchni. Zasiadła do stołu i wzięła do ręki tosta, którego posmarowała swoim ulubionym dżemem. Przy stole siedział Ron, który jedną ręką jadł tosta, a drugą trzymał Lavender w pasie, Harry, który słuchał monologu Luny o jakichś zwierzątkach, które najprawdopodobniej nie istniały. Hermiona była zamyślona. Myślała o Snape'ie, o wczorajszej rozmowie z McGonagall. Z zamyśleń wyrwała ją Ginny. W Norze nie było Draco, bo nie mógł zbyt często opuszczać swojego domu, więc dziewczyna poszła pogadać z Hermioną.
- Cześć, Hermiona. Jak się spało? No i jak tam praktyki u Snape'a? Daje ci w kość?
- Witaj, Ginny. Wyobraź sobie, że ten głupi nietoperz wysłał do mnie patronusa, który obudził mnie w środku nocy i powiedział, że mam dziś przyjść do niego o piętnastej! To jest chore! Ja z nim nie wytrzymam! Osiwieję przez dwudziestką... - temu wszystkiemu przysłuchiwała się profesor McGonagall, która właśnie wpadła na pomysł, żeby zabić Seva. No co za kretyn!- pomyślała. Nagle w drzwiach stanął Snape, a za nim jakaś kobieta. Była wysoka i szczupła. Miała długie nogi i czarne, proste, długie włosy. Jej oczy były brązowe. Była po prostu prześliczna. Hermiona nie mogła przestać patrzeć się na nią. A gdy się odezwała... Ten głos, taki cudowny i uspokajający.
- Dzień dobry. Nazywam się Sara Hunt* i pracuję w Ministerstwie Magii. Przyjechałam tutaj do mojego znajomego, Severusa. - powiedziała, po czym pocałowała Snape'a w policzek, na co większość osób zaniemówiła. Smarkerus Wycierus ma dziewczynę?! Hermiona się wściekła. To dla niego tutaj przyjechała?! I dlaczego ona go pocałowała w policzek?! - Minerwa, kiedy tylko zobaczyła tą całą Sarę, wiedziała, że to pomysł Seva na zdobycie Hermiony. Tylko skąd on ją wytrzasnął?! Widząc minę młodej Gryfonki lekko się uśmiechnęła do Seva. Przecież to oczywiste, że ona coś do niego czuje. - pomyślała McGonagall.
CZYTASZ
Granger! || » Sevmione «
FanficPoprzedni opis mi się nie spodobał, więc już go nie ma. :) Ale jak to może kiedyś skończę, to może kiedyś dodam opis :) (watpie) Okładkę zrobiłam sama ;_; fajna, wiem Główne parringi: Sevmione, Drinny #496 w fanfiction - 8.08.2018