~1~

1.6K 203 218
                                    

 Promienie słońca przebijały się przez zasłony w pokoju chłopaka.  Docierając do jego oczu, wywołały zmrużenie brwi i wykrzywienie ust. Po chwili powieki czerwonowłosego uchyliły się, a brązowe tęczówki, jakby jeszcze w transie, zaczęły badać otoczenie. To dzisiaj Donghyuck szedł do nowej szkoły. To właśnie tego dnia mógł zacząć wszystko od nowa. Może w końcu zapomni o traumatycznych jak dla niego przeżyciach.

 Chłopak wstał, przetarł oczy i spojrzał na zegarek. Wstał wcześniej niż powinien. Stresował się. To było wiadome, przecież on nikogo tam nie zna. Szybko zrywając z siebie kołdrę, wstał i skierował się do łazienki, gdzie spędził kilkanaście minut, by wziąć szybki prysznic, uczesać się i doprowadzić do ogólnego porządku. Wychodząc z pomieszczenia nagi, szybko otworzył szafę i wyjął z niej bokserki. Naciągawszy je na miejsce, rozmyślał, jak zrobić na innych dobre wrażenie. Zastanawiał się bowiem, co mógłby na siebie założyć, oprócz bielizny. Chciał, by ludzie go polubili. W końcu postawił na zwiewną, białą koszulę, czarne dżinsy z dziurami i przetarciami na kolanach, a wszystko uzupełniała ciemna skórzana kurtka. Hyuck miał swój własny styl, lubił się stroić i dobierać najmniejszy szczegół do swojego outfitu. Nigdy nie bał się kontrowersyjnych połączeń, potrafił ubrać musztardowy sweter, z krwistymi szortami, dodając na koniec fioletowe trampki. Ale nie ważne co Lee Donghyuck miał na sobie - zawsze był nieziemsko przystojny.

ฅ^•ﻌ•^ฅ ฅ^•ﻌ•^ฅ ฅ^•ﻌ•^ฅ

 Było dość głośno, ale w porównaniu do poprzedniej szkoły, panował spokój. Przynajmniej nikt się nie bił po kątach i nie wykrzykiwał, że gej i pedał. Ciche westchnięcie i kilka kroków w przód. To nic wielkiego, to przecież tylko szkoła. Donghyuck wpatrywał się w otwartą bramkę przed budynkiem, wciąż nie wchodząc na jego teren. Rozmyślał nad tym, jak powinien się przedstawić. Co powinien zrobić. Jak poznać nowych znajomych. To było dla niego tak ważne, aż zaczął się lekko trząść na myśl, że koledzy zaczną się z niego naśmiewać. 

 Nie wiedział, że przeprowadzka z Jeju, do Seulu przyprawi go o takie problemy. Myślał, że po prostu zacznie nowe życie. Lepsze życie. Z zamyślenia wyrwał go dźwięk dzwonka od roweru. Szybko odwrócił się w stronę hałasu i ujrzał uśmiechniętego szatyna, który właśnie schodził z pojazdu.

– Hej, ty jesteś ten nowy, prawda? – spytał przenosząc wzrok znad zegarka, na chłopaka.

– Tak, jestem Hae- Donghyuck – uśmiechnął się i podał mu rękę.

– Chenle – drugi odwzajemnił uśmiech, poszerzając go odrobinę, po czym dodał – wiem, że to może zabrzmieć dziwnie, ale bardzo dobrze wyglądasz.

– Dziękuję, Chenle.

– Czekasz na kogoś, czy idziesz ze mną?

– Nikogo tu nie znam, więc chyba pójdę z tobą.

(๑>ᴗ<๑)(๑>ᴗ<๑)(๑>ᴗ<๑)

 Chłopcy weszli do budynku. Chenle od razu skierował się w lewą stronę, ciągnąc czerwonowłosego za materiał kurtki. Jak się okazało, weszli na stołówkę. Siedziało tam trochę ludzi, na niezbyt bystre oko Haechana, na pewno było tam więcej niż dwadzieścia osób. Każdy siedział przy którymś ze stołów w grupce, rozmawiając na jakiś temat. Gdy jednak pojawił się tam Hyuck, większość patrzyła się na niego, co chwilę szepcząc coś między sobą. Podróż zakończyła się przy stoliku, gdzie siedziała czwórka chłopców, przenieśli oni wzrok na nowego, a na ich twarzach pojawiły się różne emocje, od szczęścia, przez ekscytację, do zakłopotania. Szczególnie jeden z nich wydawał się inaczej zareagować na Donghyucka, ciemny blondyn, o pięknych, brązowych oczach.

– To jest Donghyuck, jest nowy i postanowiłem go wam przedstawić, jestem genialny, prawda?

– O MÓJ BOŻE, JAKI TY JESTEŚ UROCZY – krzyknął ten siedzący po prawej stronie, od razu się zrywając z krzesła – JESTEM JISUNG, ALE ZNAJOMI MÓWIĄ NA MNIE JISUNG.

– Uspokój się, tutaj są też inni – powiedział siedzący obok niego brunet – jestem Renjun – podał mu szybko rękę, na chwilę wstając, tak jak nakazuje savoir vivre – to jest Jeno – wskazał na chłopaka o idealnych rysach twarzy, którego usta wydawały się zawsze być wykrzywione w uśmiechu – a to Jaemin – skierował dłoń w stronę najbardziej zakłopotanego z nich, który podniósł na chwilę wzrok na nowego, szepnął krótkie 'cześć', po czym znów spojrzał gdzie indziej.

– Siadaj z nami, Donghyuck – powiedział Jeno.

Chłopak inaczej wyobrażał sobie pierwszy dzień w szkole. Myślał, że trudno będzie mu zdobyć znajomych i zostać zauważonym, ale jego wygląd i donośny głos Chenle skutecznie przyciągał uwagę innych.

– Opowiedz coś o sobie – zagadnął Jisung.

– Mam osiemnaście lat, przeprowadziłem się tutaj z Jeju, lubię śpiewać i nie wiem, to chyba tyle, co mogłoby was interesować.

– JAK JEST NA JEJU?

– Jisung, uspokój się, bo go wystraszysz – powiedział Jaemin, po raz pierwszy głośno się odzywając.

– Ładny masz głos – stwierdził Haechan zgodnie z prawdą, bo jego barwa przynosiła taki wewnętrzny spokój, w zestresowanej głowie chłopaka.

–Dzięki – powiedział cicho i spuścił wzrok.

Chłopcy po kolei opowiadali o sobie, ile mają lat, jakie są ich zainteresowania i wyszło na to, że tylko z trzema z nich będzie chodził do klasy. Ten dzień zapowiadał się naprawdę dobrze, wszystko szło zgodnie z planem.

(ू• ౪•ू )(ू• ౪•ू )(ू• ౪•ू )

 Zostało kilka minut do dzwonka, chłopcy odprowadzili młodszych Chenle i Jisunga do ich klas, a później sami udali się do swojej.  Jak Haechan wyczytał na rozpisce - był przydzielony do klasy trzeciej C, było tam stosunkowo mało uczniów, lecz w szkole była znana jako ta mądra i silna. 

 Jeno, Renjun i Jaemin weszli do środka ze swoim nowo poznanym przyjacielem. Czekała tam już nauczycielka, choć była jeszcze przerwa, siedziało też już kilka uczniów, w tym dwie dziewczyny, które na widok Donghyucka, niemal nie spadły z krzeseł. Po dzwonku, w klasie pojawiło się jeszcze kilka uczniów i uczennic, co razem dawało ich piętnaście, licząc z Hyuckiem. Ten usiadł po lewej stronie klasy, w środku, w wolnej ławce. 

 Nauczycielka wstała i zaczęła swoją mowę, w której podsumowywała zeszły tydzień nauki i życzyła uczniom sił na kolejny z nich. W końcu poprosiła nowego ucznia, by ten przedstawił się. Kiedy jednak wstał, usłyszeć można było dźwięk otwieranych drzwi. Donhyuck odwrócił wzrok by spojrzeć, kto to, chociaż w sumie i tak nikogo nie znał, a zaraz po tym, uchylił lekko usta.

– Mark Lee, znowu się spóźniasz – skarciła go nauczycielka.

– Przepraszam, proszę pani.

~*~*~*~*~*~
Okej pierwszy rozdział, mam nadzieję, że ujdzie jakoś, muszę sobie zrobić jakiś grafik, kiedy będę dodawać rozdziały, schedule, czy coś.

Rozdział miał być o 16, ale internet mi wywaliło, dodaję więc o 16:30 ;;;;

Swoją drogą, chcecie, żebym pisała ilość słów, czy coś?

Miłego dnia~

Nie, nie mam życia i postanowiłam opublikować I'll never leave you.
181018

I'll never leave youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz