~9~

1.1K 190 163
                                    

 Haechan wszedł na teren szkoły i zmierzając w stronę drzwi, ujrzał boisko od koszykówki, na którym byli już chłopcy. O której oni muszą wstawać, żeby tak wcześnie grać w kosza? Wtedy sobie przypomniał, że zaspał na  pierwszą lekcję, więc to  wszystko wyjaśniało. Od razu po wejściu do budynku, czerwonowłosy skierował się na stołówkę, gdzie siedzieli już jego koledzy.

– Dzień dobry, śpioszku – powiedział uroczo Chenle.

– Ktoś tu dzisiaj zaspał –zachichotał Jeno.

– To nie moja wina, tylko Jaemina! – powiedział naburmuszony, kierując palec wskazujący na blondyna.

– Wybacz, ale wyglądałeś tak słodko, że nie miałem serca cię budzić

– Ja? Słodko? Czy ty siebie słyszysz?

– Okej, po kolei, wy ze sobą spaliście? – Renjun otworzył szerzej oczy.

– C-co?! – powiedzieli jednocześnie z oburzeniem w głosie.

– No to, jak to się... Ten, no?

– Donghyuck miał problem i mu pomogłem, potem siedziałem z nim długo grając w Life is Strange, a jak ogarnęliśmy, że jest po drugiej nad ranem, to usnąłem u niego.

 Hyuck nie mógł uwierzyć, jak łatwo przychodzi kłamanie jego koledze. Powiedział to tak, jakby to serio była prawda. Jakby obmyślał to kłamstwo od wczorajszego dnia. Cieszył się, że Jaemin nie zdradził jego sekretu z koszmarem, ale przerażał go fakt, że ten pozornie niewinny i cichutki chłopak, kłamie tak doskonale, że bez wahania każdy mu uwierzy.

– Chloe umrze – powiedział Jisung.

– Ona prawie cały czas umiera, idioto – powiedział Renjun.

– Ej bez wyzwisk w naszym Dream Teamie.

– Okej, ona prawie cały czas umiera, ty tępy kiju – chińczyk poprawił się.

– Zdechła kiełbasa – usłyszał w odpowiedzi.

– Płód.

– Suchoklates.

– Zgniły burek.

– Dildos – wypalił najmłodszy.

– JISUNG! – wszyscy na niego popatrzyli.

– Okej starczy wyzwisk, spróbujcie jeszcze raz to przywołam tutaj Jedenastkę, żeby wam przywaliła – powiedział Jaemin.

 Stranger things. Ten serial wywoływał ból w sercu czerwonowłosego. Uwielbiał go oglądać z Markiem, to było ich ulubione zajęcie. Leżenie pod kocem, lub w namiocie i krzyczenie do bohaterów, lub potworów.

Donghyuck spuścił wzrok i odwrócił się, by odejść, wtedy jednak, znów ujrzał Marka. Stał przy drzwiach i badał teren, kiedy jednak ujrzał Hyucka, zatrzymał się na nim i po chwili do niego podszedł.

– Cześć chłopaki – zwrócił się do Dream Teamu, który jednak mu nie odpowiedział – Hyuck, mogę z tobą porozmawiać? Na osobności?

Obaj odeszli kawałek, by nikt ich nie słyszał i stanęli pod oknem.

– Czego chcesz? – zaczął Donghyuck, nie odrywając wzroku od śmietnika, który był tuż za szybą.

– Musimy się spotkać, by napisać tą głupią piosenkę na muzyczne.

– Ta.

– Możemy to zrobić u mnie, mam keyboard, a ty możesz przynieść gitarę i wszystko będzie super, już nam nawet pomysł na tekst i-

I'll never leave youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz