~7~

1.1K 189 110
                                    

- J-Jaemin możesz się uśmiechnąć? - spytał łamiącym się głosem.

- Jejku, Donghyuck, co się stało? - rzekł drugi od razu podnosząc się z pozycji leżącej.

- N-nic, proszę po prostu się uśmiechnij.

- Jezu - usłyszał w odpowiedzi, a zaraz po tym, jego kolega rozłączył się.

Oczywiście. Każdy miał go dość. Każdy miał dość jego problemów i wiecznego strachu. Hyuck zsunął się z łóżka i usiadł na podłodze. Nogi przyciągnął do swojej klatki piersiowej, a twarz schował w kolanach. Zaczął płakać tak niespokojnie, że mogłoby się wydawać, że chłopak właśnie się dławi. Choć brzmi to zabawnie, to naprawdę nie jest. Donghyuck nie miał przy sobie nikogo, z kim mógłby porozmawiać, zwierzyć się, czy po prostu wymienić spojrzenia. Tak bardzo chciałby komuś opowiedzieć to co czuł do Marka i to jak brutalnie chłopak go potraktował, ale nie mógł. Był samotny w tłumie, po cichu krzycząc, ale nikt nie chciał go wysłuchać.

Nagle usłyszał, że coś uderzyło w jego szybę. Raz. Drugi. Trzeci. Czerwonowłosy przestraszył się, przez co skulił się jeszcze bardziej, ale wtedy usłyszał głos. Ten kojący głos, wypowiadający niezbyt kojące słowa.

- Cholera Donghyuck, bo zaraz rzucę cegłówką.

Chłopak szybko podszedł do szyby i ujrzał Jaemina, spoglądającego w jego kierunku.

- Przyszedłeś - szepnął czerwonowłosy, po czym szybko otworzył okno i spojrzał na niego.

- Odsuń się, muszę wejść.

Haechan posłusznie wykonał polecenie kolegi, a gdy drugi pojawił się w jego pokoju, nie mógł wierzyć własnym oczom.

- Przepraszam, że tak długo, ale musiałem się jeszcze ubrać i... - blondyn zamknął okienko i odwrócił się w stronę czerwonowłosego - jejku, nie płacz - podszedł do niego i mocno go przytulił.

Chłopak nie wiedział co zrobić, więc po prostu stał jak wryty i pozwolił się przytulić. Prawa dłoń Jaemina głaskała go po tyle głowy, a lewa, gładziła jego plecy. To było takie uspokajające...

- Dlaczego płakałeś? - spytał cicho, odsuwając się od niego.

- J-ja... Miałem koszmar i... - westchnął i skierował się na łóżko.

- Hej, spokojnie, jestem tutaj i nie musisz się bać - odpowiedział, siadając obok niego i przyciągając go do siebie.

- J-ja się nie boję!

- Widzę to, Donghyuck.

Chłopcy siedzieli w ciszy, przytuleni do siebie. Blondyn gładził ręką plecy czerwonowłosego, co chwilę na niego spoglądając.

- Połóż się - szepnął mu do ucha, a tamten sennie wykonał polecenie.

Kiedy wydawało się, że Hyuck śpi, Jaemin wstał i ruszył w stronę wyjścia, wtedy jednak, leżący otworzył oczy.

- Idziesz już? - powiedział cicho, z nadzieją, że jeszcze zostanie.

- Mogę zostać, jeżeli chcesz.

- N-nie, nie chcę cię zmuszać, poza tym masz swoje sprawy i...

- Dobra zostanę, ale nie gadaj już takich głupot - blondyn podszedł do niego - przesuń się trochę.

Czerwonowłosy spojrzał na niego pytająco. Nie do końca rozumiał o co chodzi drugiemu.

- Jeżeli mam zostać, to muszę mieć gdzie spać, a na podłodze nie będę leżał - zaśmiał się.

I'll never leave youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz