Jisung wszedł z Jungwoo do kawiarni, a ich oczom ukazał się następujący widok. Jeno, znęcający się nad Renjunem, Jaemin wściekle spoglądający w stronę Marka i Donghyucka i nagle Chenle, który na widok Jisunga, od razu się rozchmurzył i podniósł ze stolika.
Kiedy jednak delfin ujrzał Jungwoo, uniósł jedną brew i spojrzał pytającym wzrokiem na Sunggiego.
– Przepraszam za spóźnienie, ale byłem z Jungwoo hyungiem- – chciał dokończyć, ale Snoopy wciął mu się w zdanie.
– Pomagałem Jisunggiemu z jego randką, na którą się przygotowuje.
Chenle od razu spojrzał na starszego i przejęty otworzył szeroko oczy. Po chwili się ogarnął i przełknął głośno ślinę.
– R-randkę? – spytał delfin.
– To chyba nie była tajemnica? – Jungwoo spojrzał na najmłodszego, podnosząc brew.
Przez chwilę kurczaczek nie rozumiał o co chodzi starszemu, więc otworzył usta, by zadać pytanie, ale ten zmroził go wzrokiem. Sunggie uśmiechnął się delikatnie i podrapał się po karku.
– N-no tak, zapomniałem wam powiedzieć – zaśmiał się, po czym usiadł przy stole, obok Chenle.
– Mam sobie iść? – spytał Snoopy.
– Nie, pewnie, zostań sobie, na spotkaniu Dream Teamu – zaczął zażenowany Jaemin – może weźmy tu jeszcze Taeyonga, Johnny'ego i Lucasa.
– Pewnie byłbyś zadowolony, gdyby był tu Taeyong hyung – najstarszy uśmiechnął się, siadając obok Jisunga.
Jaemin niemal od razu rzucił morderczym wzrokiem w stronę najmłodszego. Zmarszczył brwi i zacisnął pieści, po czym naburmuszony opadł na stół.
Mark spojrzał na Jaemina i Donghyucka pytającym wzrokiem, co jeszcze bardziej wkurzyło pierwszego, bo niemal od razu zaczął.
– Tak, podobał mi się Taeyong, ale teraz już nie. Podoba mi się ktoś inny – skrzyżował ręce i oparł się o krzesło.
– NO WŁAŚNIE, TERAZ PODOBA MU SIĘ DONGHYUCK – wypalił uszczęśliwiony Jisung, myśląc, że ratuje tym tyłek swojego hyunga.
Kiedy jednak spotkał się ze zdziwionym wzrokiem Marka i reszty, podrapał się w głowę i zmarszczył nos, jakby w geście myślenia.
– Nie udawaj, że umiesz myśleć – skwitował go Donghyuck, po czym zwrócił się do reszty – między mną, a Jaeminem nic nie ma, prawda? – spojrzał na niego.
– T-tak, p-pewnie – odpowiedział, a Mark wypuścił głośno powietrze z płuc.
ฅ^•ﻌ•^ฅ ฅ^•ﻌ•^ฅ ฅ^•ﻌ•^ฅ
Jungwoo wyszedł z kawiarni, a zaraz po tym zadzwonił do niego Yukhei. To chyba już pora, żeby odebrać. Zawsze Snoopy był zbyt zestresowany, żeby odebrać i później tłumaczył się głupimi wymówkami. Lucas z czasem zaczął się martwić, że może powinien przestać, na co Jungwoo nigdy by się nie zgodził.
W końcu wziął głęboki oddech i wcisnął zieloną słuchawkę, przykładając telefon do ucha.
– Halo? Jungwoo? – spytał młodszy z niedowierzaniem w głosie.
– Nie, tutaj urząd skarbowy, dodzwonił się pan do szefa biura, w celach bezpieczeństwa rozmowa jest nagrywana – szarowłosy pogrubił głos i uśmiechnął się po chwili.
– O cholera, i co teraz? Ja po prostu chciałem zadzwonić do pana Kim Jungwoo i powiedzieć mu, że jest najwspanialszą osobą na świecie i chcę, żeby siedział ze mną w autobusie na wycieczce.
Jungwoo cały poczerwieniał, a jego usta otworzyły się, jakby chciał coś powiedzieć, ale coś w środku blokowało go. Lekko się zestresował i ścisnął pieść. Musiał jakoś odpowiedzieć, ale jego pewność siebie spadła.
– Jeżeli pan Kim Jungwoo, nie ma ochoty ze mną siedzieć, to nie będzie problem, chcę, żeby on się dobrze czuł – powiedział Yukhei po dłuższym czasie milczenia.
– N-nie – odezwał się w końcu – pan Kim Jungwoo każe przekazać, że chce z panem siedzieć, ale prosi, żeby pan więcej go tak nie zawstydzał, bo będzie się bał odezwać.
Yukhei zaśmiał się i przygryzł lekko wargę. Czy Jungwoo właśnie przyznał się do tego, że młodszy go zawstydza? To było bardzo urocze i w zasadzie Lucas nie wiedział co odpowiedzieć, jednak po chwili się ogarnął.
– Nie obiecuję, bo uwielbiam rumieńce pana Kim Jungwoo, są najpiękniejsze na świecie – uśmiechnął się.
– L-Lucas przestań – Snoopy spalił się ze wstydu i cały zrobił się czerwony – muszę już iść, przepraszam.
– Ale Jungwoo-
– Tak siedzę z tobą, ale teraz daj mi czas na uspokojenie swojej ekscytacji twoją osobą, do później – powiedział szybko i się rozłączył.
Co ten Chińczyk z nim wyprawia... To było nienormalne, czemu on się tak nad nim znęcał? Z każdym słowem młodszego, Snoopy zawsze stawał się bardziej czerwony, aż w końcu brakuje mu tchu i musi przerwać rozmowę.
(๑°o°๑)(๑°o°๑)(๑°o°๑)
Mark i Donghyuck siedzieli przy stole, dopracowując swoją piosenkę. Wszystko było skończone, a oni postanowili w paru miejscach podzielić piosenkę na głosy. Oboje, uśmiechnięci co chwilę spoglądali w swoją stronę, aż w końcu starszy zatrzymał wzrok na twarzy drugiego.
– Co się tak gapisz na mnie? – spytał.
– Tak się zastanawiałem... Chciałbyś... Chciałbyś może jutro pograć ze mną w koszykówkę? Tak po szkole.
Donghyuck potarł swoją niewidzialną bródkę i uniósł wzrok, jakby rozmyślał nad odpowiedzią. Wywołało to śmiech Marka, przez co i on sam, również się zaśmiał. Dawno wspólnie nie spędzali ze sobą czasu. Obaj chcieli po prostu się spotkać.
– Niech ci będzie, że się zgodzę, ale muszę już iść – Haechan wstał i szybko ruszył do korytarza.
Chłopak ubrał kurtkę i złapał za klamkę od drzwi, kiedy nagle Mark złapał go za nadgarstek i przyciągnął do siebie. Momentalnie obaj znaleźli się bardzo blisko. Wystarczająco blisko, by się pocałować.
Haechan spojrzał w oczy Marka, a w jego brzuchu znowu pojawiło się to dziwne uczucie. Starszy pomrugał kilka razy i otworzył lekko usta. Brakowało tak mało, by połączyć ich wargi... Ale czy tego właśnie chciał? Czy po tych wszystkich latach, czerwonowłosy wciąż chciał pocałować Marka Lee?
– Chciałem ci tylko podziękować – szepnął czarnowłosy.
– T-tak, nie ma za co – drugi zaśmiał się nerwowo, po czym zarzucił ramiona na szyję Lee i przyciągnął go do uścisku – muszę iść, do jutra.
Mark został sam, jak wryty. Stał i wciąż nie dowierzał, że Lee Donghyuck. Ten sam Haechan, którego zostawił, właśnie go przytulił.
Czy to był sen?
~*~*~*~*~*~
Chcę z wami porozmawiać o tym ff, bo rzadko kiedy piszecie komentarze, a chcę wiedzieć co myślicie.Napiszcie tu swoje teorie, przypuszczenia, odczucia, reakcje i przede wszystkim ocenę ff, macie na to specjalny średnik
\/;
CZYTASZ
I'll never leave you
FanfictionLee Donghyuck to licealista, który właśnie przeniósł się do nowej szkoły średniej. Zawsze uśmiechnięty, zabawny i mądry chłopak spotyka tam Marka Lee - swojego najlepszego przyjaciela z dzieciństwa, który przed tym jak w drugiej gimnazjum go opuścił...