~26~

918 165 169
                                    

– Tak więc, nasz ukochany Lee Donghyuck, chodził do szkoły, ze znanym nam już Markiem Lee. Oboje bardzo się przyjaźnili, jednak Hyuck skrywał przed Markiem wielki sekret. Otóż był w nim na zabój zakochany. O tak, kochani, na zabój – podkreślił dramatycznie – do tego, pewnego dnia, Mark sobie wyjechał, a zrozpaczony Donghyuck, pisał do niego listy, ach jakie to romantyczne! Niestety, cała szkoła dowiedziała się o tym, że uwaga nasza sierota jest również tępym gejuchem – landryna zadrwił z niego, patrząc mu prosto w oczy – tak więc, jego rodzice, nie znosząc już jego widoku i hańby, jaką przynosił na ich rodzinę, wysłali go tutaj, by przynajmniej dał swoim rodzicielom chwilę spokoju.

Różowowłosy uśmiechnął się szeroko i skrzyżował ręce, wbijając wzrok w Donghyucka.

Każdy wpatrywał się w szatyna, któremu zakręciło się w głowie i momentalnie zrobiło się ciemno przed oczami. Chłopak nawet nie wiedział gdzie biegnie, po prostu wyszedł z sali i szybko skierował się w jakimkolwiek kierunku, gdzie uniknąłby spojrzeń innych ludzi.

Zatrzymał się dopiero w parku, gdzie usiadł na ławkę i zaczął płakać. Tak bardzo nienawidził tego cholernego Taeyonga. Teraz już wszyscy się nim brzydzą. Johnny pewnie też. Chłopak schował twarz w dłoniach i szlochał głośno.

(,,◕ ⋏ ◕,,)

Taeyong stał na scenie z uśmiechem, który jednak szybko mu z niej zszedł.

– I co, jesteś teraz z siebie dumny? – spytał Johnny – Wow, zwyzywałeś go, bo jest innej orientacji, bardzo dojrzale jak na twój wiek, nie powiem.

– Wiesz co ci powiem Taeyong? – spytał Chenle, ale kiedy jednak zorientował się, że serio powiedział to na głos, przestraszył się, na szczęście Jisung poklepał jego ramię i uśmiechnął się szeroko – Pizda jesteś.

Ludzie z DreamTeam'u razem z ludźmi wyrzuconymi z drużyny koszykarskiej przyklasnęli Chenle i zaśmiali się cicho.

– Wiesz Taeyong, ja czegoś nie rozumiem – zaczął Doyoung – obrażasz Donghyucka od gejuchów, a sam jesteś zakochany w Marku.

Momentalnie każdy zaczął buczeć coś w stylu „uuu" i podsycać atmosferę. Tylko samego Marka nie było na sali. Musiał wyjść wcześniej.

Większość ludzi stanęła w obronie Haechana, co bardzo zabolało Taeyonga, przez co zbiegł ze sceny i wyszedł z sali tylnym wyjściem.

– Załatwiliśmy go chłopaki! – krzyknął rozemocjonowany WinWin, zwracając się do DreamTeam'u.

Wszystkim udzielił się zwycięski nastrój i ludzie zaczęli tańczyć, jakby trochę bardziej z życiem.

– Ale mu powiedziałeś – Jisung uśmiechnął się do Chenle, który właśnie nalewał sobie ponczu.

– To ma się we krwi – starszy zaśmiał się – ponczu? – zaproponował młodszemu, jak profesjonalista.

– A poproszę – uśmiechnęli się do siebie szeroko.

.·'¯'(>▂<)'¯'·.

Haechan siedział zrozpaczony na ławce, cicho popłakując. Miał ochotę umrzeć. Naprawdę. Nagle, ktoś się do niego dosiadł. Chłopak leniwie podniósł wzrok i ujrzał Marka.

– Och, to ty – szepnął, ocierając łzy.

– Donghyuck, czy ty mnie kochasz? – starszy wprost spytał drugiego, kompletnie ignorując jego słowa.

Szatyn otworzył szerzej oczy i spojrzał na Marka. To bardzo dobre pytanie. Czy wciąż go kochał? Czy wciąż marzył o pocałowaniu jego pięknych, pełnych ust? Czy marzył o wspólnej przyszłości? Czy był gotów oddać za niego wszystko? Czy umiał przebaczyć mu każdy jego błąd?

– Nie – stwierdził – kochałem cię, ale minęło mi, kiedy wyjechałeś – wzruszył ramionami.

Mark spuścił wzrok i po chwili wstał z ławki, rzucając krótki uśmiech w stronę Hyucka. Czuł się źle.

– Rozumiem – odpowiedział – muszę już iść, więc ty lepiej też już pójdź to domu, żebyś się nie męczył – starszy roztrzepał włosy drugiego.

– Pa, Mark – powiedział, a gdy starszy się odwrócił, odprowadził go wzrokiem tak, gdzie Lee był dla niego widoczny.

Roztrzęsiony czarnowłosy jak najszybciej skierował się w stronę swojego domu. Haechan go nie kochał. Haechan go nie kochał. Haechan go nie kochał. Haechan go nie kochał. Haechan go nie kochał. Haechan go nie kochał. Haechan go nie kochał. Haechan już go nie pokocha. Mark nawet nie wiedział, kiedy z jego oczy zaczęły lecieć łzy. Po prostu pojawiły się znikąd.

Haechan go nie kocha.

I'll never leave youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz