~17~

1K 178 98
                                    

Donghyuck rzucił się na swoje łóżko, zmęczony i ledwo żywy po długiej podróży. Jaemin zaśmiał się i korzystając z okazji, szybko wskoczył na niego.

– Idioto, zgnieciesz mnie! – krzyknął rudowłosy, po czym zaczął się wiercić.

– No dawaj, zepchnij mnie, może ci się uda – blondyn uśmiechnął się jeszcze szerzej i otulił chłopaka nogami jak koala.

Nagle do pokoju wszedł Johnny i podniósł brew, spoglądając na chłopaków. Tamci jednak nie zorientowali się, że są obserwowani, więc kontynuowali walkę.

– Mam nadzieję, że przynajmniej zostanę chrzestnym – odezwał się w końcu.

Jaemin wystraszył się i zarumieniony spadł z łóżka. Johnny szybko podszedł do niego, pomóc mu wstać, po czym blondyn usiadł na krześle.

– To nie tak jak myślisz – powiedział Donghyuck – Jaemin mi się nie podoba – blondyn tylko potaknął i przeniósł wzrok na swoje ręce, czuł się bardzo niezręcznie.

– Spokojnie, żartowałem – zaśmiał się uroczo istny wieżowiec, po czym usiadł obok rudowłosego – jesteśmy sąsiadami.

– Och! Naprawdę?

– Tak, mamy połączone tarasy, więc możemy razem jadać posiłki – Johnny wyszczerzył się i spojrzał na obu chłopaków.

Jaemin i Donghyuck potaknęli i odwzajemnili uśmiech, po czym, gdy Johnny wyszedł, zajęli się rozpakowywaniem ubrań. Rudowłosy, wyciągając wszystkie rzeczy, zastanawiał się, czy blondyn na pewno nic do niego nie czuje

(๑•́ω•̀๑)(๑•́ω•̀๑)(๑•́ω•̀๑)

Jungwoo razem z Sichengiem zmierzali w stronę wolnego domku. Rozmawiali o podróży i o widokach, kiedy nagle zaczepił ich Lucas.

– Hej, nie będziesz w pokoju ze mną? – spytał.

Co jak co, ale Jungwoo z lekka bał się, aż takiej bliskości. Nie chciał zbytnio zostawać sam na sam z Yukheiem, dlatego wybrał domek z Sichengiem.

– Nie, jestem z nim – szarowłosy wskazał na drugiego.

Lucas skrzyżował ręce i podniósł brwi. Znowu robił się zazdrosny. Nie powinien, ale kiedy widział, że jego kochany spędza czas z kimś innym, momentalnie coś rozbrajało go od środka.

– Wolisz WinWina ode mnie?

Zabawna historia z przezwiskiem chińczyka: podczas jednych z najważniejszych meczy drużyny koszykowki, bohaterowie wygrali, a Sicheng, znając tylko jedno słowo po angielsku, zaczął wykrzykiwać „WIN! WIN! WIN! WIN!". Stąd właśnie wzięło się „WinWin".

– Lucas, błagam cię, przecież będziemy się widzieć – Snoopy westchnął.

– Powinieneś mieć pokój ze mną – podkreślił.

– Ale nie mam, bo nie jestem twoją własnością – szarowłosy po raz pierwszy w swoim życiu wrzasnął, a bardziej podniósł głos w swój uroczy sposób, po czym złapał Sichenga za rękę i ruszyli w stronę domków.

ฅ^•ﻌ•^ฅ ฅ^•ﻌ•^ฅ ฅ^•ﻌ•^ฅ

Nadszedł wieczór i każdy, mimo wielkiej niechęci, musiał wyczołgać się ze swojego domku i przyjść na ognisko odbywające się na plaży.

Połowa ludzi zasiadła przy ogniu i trzymając kijki z kiełbaskami na końcach, głośno prowadziła między sobą konwersacje o różnorakiej tematyce.

I'll never leave youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz