~21~

997 160 99
                                    

Cała piątka chłopców: Donghyuck, Mark, Jaemin, Johnny i Taeyong, siedziała przy stole jedząc śniadanie. Rozmawiali przy tym rześko, jakby nie pamiętając wczorajszej kłótni. Różowowłosy nawet żartował do młodszych, rudego jak i blondyna. To było dziwne.

Po zjedzeniu, Hyuck wstał razem z Johnnym i odeszli w stronę jeziora. Mark spojrzał w tamtą stronę i zacisnął pięści. Musiał to wytrzymać, przecież nie mógł niczego zrobić. A może?

٩(ó。ò۶ ♡)٩(ó。ò۶ ♡)٩(ó。ò۶ ♡)

Jisung siedział u siebie w pokoju, czytając coś na telefonie. Chenle leżał na swoim łóżku, co chwile spoglądając w stronę młodszego. Trwała między nimi cisza. Starszy bawił się sznurkiem od swojej bluzy, rozmyślając jak rozpocząć rozmowę.

– Serio byłeś na randce? – zaczął w końcu.

– No tak.

Chłopak zamilkł na chwilę i przełknął ślinę, znowu zastanawiając się nad tym co ma powiedzieć. O czym w zasadzie miał mówić? Po prostu chciał z nim rozmawiać.

– To była dziewczyna, czy chłopak?

Nad tym Jisung się nie zastanawiał. Co miał odpowiedzieć? Dziewczyna, czy chłopak? Co bardziej by zabolało starszego? Świadomość, że przegrał z dziewczyną, czy z innym chłopakiem?

– Dziewczyna – odparł nie odrywając wzroku od telefonu.

– O-och – starszy poczuł jakby cios w samo serce – i co, spotkacie się jeszcze raz?

– Jesteśmy umówieni po wycieczce – Sunggie nawet nie stawiał oporu i odpowiadał na każde pytanie. Czuł satysfakcję z tego, że Chenle robi się zazdrosny.

– To coś poważnego?

– Dlaczego ciągle tak o to pytasz?

Niebieskowłosy oderwał wzrok od ekranu i popatrzył na swojego przyjaciela, który momentalnie się zarumienił. Wyglądał naprawdę uroczo

ლ(⌒▽⌒ლ)

Chłopcy spacerowali po brzegu jeziora od ponad pół godziny, rozmawiając o totalnych bzdetach. W sumie to lubili ze sobą rozmawiać. Nawet nie było ważne o czym, po prostu rozmawiać.

Już Hyuck miał rozpoczynać kolejny temat, gdy nagle podbiegł do nich Mark. Zdziwiony rudowłosy popatrzył na niego i podniósł brew.

– Hej Johnny, Taeyong cię wołał, to ponoć pilne – powiedział, na co Seo szybko skierował się w tamtą stronę.

Mark niezbyt wiedział jak zacząć rozmowę. Od czego? Od „hej Donghyuck, jestem idiotą", czy raczej „Jestem idiotą, Donghyuck". Czarnowłosy uśmiechnął się delikatnie i spojrzał na swojego przyjaciela. Rudowłosy zmarszczył brwi i odwrócił wzrok.

– Mam ci wprost powiedzieć, żeby sobie stąd poszedł czy magicznie się domyślisz? – spytał Hyuck.

– I tak zostanę – odpowiedział drugi i zaczął iść, jednak jego towarzysz nie szedł za nim – mam ci wprost powiedzieć, żebyś za mną szedł, czy magicznie się domyślisz?

Rudy prychnął tylko, ale ruszył za Markiem, by dorównać mu kroku. W sumie to nie rozmawiali, a dalej szli przed siebie, jak gdyby nigdy nic. Kiedy Mark już znalazł temat do rozmów, usłyszał wołanie Johnny'ego, który już nadbiegał z oddali.

– Cholera – szepnął i rozejrzał się za jakąś drogą ucieczki.

To wszystko bowiem było blefem, żeby tylko spędzić trochę czasu z Haechanem na osobności. Sam Mark nie myślał, że wpadnie na coś takiego, ale jak widać - można.

Starszy złapał rudego za rękę i pociągnął w stronę kładki, na którą szybko wbiegli, po czym nawet długo nie myśląc, wskoczyli na jakąś dwuosobową motorówkę. Donghyuck nie wiedział co się tak w zasadzie dzieje, więc po prostu leniwie przyglądał się poczynaniom swojego kolegi.

Mark przekręcił kluczyk w stacyjce i razem z Hyuckiem odpłynęli gdzieś na morze. Chłopcy nawet nie obejrzeli się za siebie, a kiedy starszy już opanował emocje, zwolnił tempo płynięcia i całkowicie wyłączył motorówkę, by swobodnie dryfowała na wodzie.

– Wow – powiedział beznamiętnie Haechan.

– Oczekuję na brawa – czarnowłosy uśmiechnął się.

– Aż tak bardzo nie chciałeś, żebym spędził czas z Johnnym? – uśmiech Marka zszedł, a młodszy uniósł brew – no co się tak patrzysz? Myślisz, że nie zauważyłem?

– J-ja – zaczął skruszony.

– Wiesz, to trochę niemiłe, że uważasz mnie za takiego idiotę.

– Haechan, przestań – Mark w końcu wybuchnął i otworzył szeroko oczy, co zrobił również jego kolega – przepraszam cię, rozumiesz? – odrzekł ze smutkiem w oczach – naprawdę, za wszystko – odwrócił wzrok na morze i westchnął.

– Tylko się nie popłacz, bo nie mam chusteczek – Donghyuck uśmiechnął się, jednak Mark nie odpowiedział na to, więc rudowłosy kucnął przed nim i ujął jego twarz w dłoniach, po czym skierował ją tak, by na siebie patrzyli – jesteś idiotą, ale przyjaźniłem się z tobą przez trzynaście lat, zdążyłem przywyknąć – przyznał rudy, po czym ścisnął twarz Marka tak, by z jego ust utworzył się dziubek.

Obaj zaczęli się głośno śmiać po czym odsunęli się od siebie i starszy uznał, że pora już wracać. Na pomoście czekała na nich już jedna z nauczycielek, Johnny i Taeyong. Wiedzieli, że gdy wrócą, będą mieli przesrane, ale nie chciało im się już czekać.

– CZYŚCIE POSZALELI?! – krzyknęła kobieta, łapiąc dwójkę przyjaciół za uszy – MOGLIŚCIE SIĘ ZABIĆ!

– Proszę pani, ale – powiedział Mark.

– NIE PRZERYWAJ MI LEE – krzyknęła jak opętana.

– To moja wina proszę pani – powiedział Taeyong, na co niemal wszyscy spojrzeli w jego stronę – założyłem się z Markiem kto pierwszy wypróbuje jedną z łódek. Nie umiałem być, aż tak pierwszy – wzruszył ramionami.

– Dobra, spadać mi stąd, ale jeszcze jedna taka akcja, a dowiedzą się wasi rodzice – warknęła.

– Tak jest, pani kapitan! – zasalutowali i wszyscy szybko się ulotnili, żeby przypadkiem nie zmieniła swojego zdania.

(-‿◦☀)(-‿◦☀)(-‿◦☀)

Różowowłosy wciągnął Marka do pokoju, po czym od razu jego wyraz twarzy z miłego ucznia, zmienił się na jego typowy bitch face.

– CO TY SOBIE W OGÓLE WYOBRAŻASZ?! – zaczął krzyczeć.

– A-ale Taeyong-

– WIESZ NA JAKIE NIEBEZPIECZEŃSTWO SIĘ NARAZIŁEŚ – landryna zaczęła agresywnie wymachiwać rękoma – MOGŁO CI SIĘ COŚ STAĆ, POMYŚLAŁEŚ O TYM?!

– N-nie, przepraszam – szepnął, po czym starszy, już się uspokajając podszedł do niego i mocno go przytulił.

– Nie rób tak więcej, proszę cię – powiedział cicho – bardzo się martwiłem.

– Przepraszam hyung – Mark oddał uścisk i oboje stali przez chwilę, przytulając się.

Gdyby tylko czarnowłosy wiedział, że w dokładnie tym samym momencie, Donghyuck i Johnny robią dokładnie to samo...

~*~*~*~*~*~
Tip top they have to stop

(przepraszam za wszystkie błędy)

Miłego dzionka

I'll never leave youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz