- Cześć! - czerwonowłosy rzucił pożegnanie w stronę kuchni, po czym wyszedł z domu.
Ten dzień zaczął się genialnie. Wstał rześki i wypoczęty, gotów na nowe przygody i informacje. Dzisiaj bowiem, chłopak miał plan 'zaistnieć' w społeczności szkolnej. By trochę sobie to ułatwić, wybrał jak najlepszy strój. Białą bluzkę z napisem 'smokers die younger', na której tyle była narysowana czaszka, chłopak uwielbiał ją nosić. Wsadzona była ona w ciemnoniebieskie jeansy. Całość dopełniał mały wisiorek na szyi i rzemykowa bransoletka na prawym nadgarstku. Na wierzch chłopak nałożył granatową bomberkę, która idealnie pasowała do całości.
Kiedy znalazł się przed domem, ujrzał uśmiechniętego Jaemina, który mieszkał całkiem niedaleko. Poprzedniego dnia chłopak odprowadził czerwonowłosego pod same drzwi. Mimo że znali się dopiero dwie doby, stali się dobrymi kolegami. Chłopcy lubili spędzać ze sobą czas, a w szczególności z resztą paczki, której Donghyuck stał się częścią.
(๑•́ω•̀๑)(๑•́ω•̀๑)(๑•́ω•̀๑)
Na czwartej przerwie, chłopcy udali się na dwór. Byli przed wf'em, na którym w zasadzie nic nie robili, poza patrzeniem się na seniorów grających w koszykówkę. Paczka znajomych siedziała pod drzewem, tuż przy tartanie do koszykówki, objaśniając Donghyuckowi jak wyglądają tutaj lekcje wychowania fizycznego. Po dzwonku, zebrało się obok nich kilka dziewczyn i chłopców, skupiających swoją uwagę głównie na czerwonowłosym. Za to, na boisku pojawili się już seniorzy, a tuż za nimi znajoma twarz, Marka Lee. Haechan zmierzył go wzrokiem od stóp do głów, po czym stwierdził, że chłopak wcale się nie zmienił. Wciąż był tym samym Markiem, na którego widok serce Hyucka biło szybciej. Ale już nie. Chyba już nie.
- No bez przesady, że my mamy tylko siedzieć i się gapić? - spytał zażenowany czerwonowłosy.
- No tak zazwyczaj jest, chyba, że chcesz grać z nimi - Chenle wskazał głową na chłopaków - ale wtedy już nikt nie ponosi odpowiedzialność za twoje zdrowie i życie.
- To nie może być takie trudne - powiedział pod nosem, po czym wstał zdjął z siebie kurtkę i spojrzał w stronę seniorów - chcę z wami grać.
- Oho, czyżby to był ten nowy uczeń z twojej klasy, Markkie? - spytał różowowłosy.
- Ta, Taeyong - mruknął były przyjaciel Hyucka.
- Fajnie, że w końcu ktoś się odważył - uśmiechnął się czarnowłosy, po chwili podchodząc do nowego i wyciągając rękę - jestem Johnny.
- Donghyuck - uścisnął jego rękę i odwzajemnił uśmiech.
- To jest Mark, Taeyong, Lucas, Jaehyun, a to Yuta - pokazał na nich po kolei palcem.
- Jest jeszcze Doyoung, ale on pewnie siedzi gdzieś z Jungwoo - Yuta mrugnął do Johnnego.
- Możemy już zacząć, czy może przynieść wam jeszcze herbatkę i ciasteczka? - powiedział zażenowany Taeyong, najwidoczniej nie przepadał za nowym.
Chłopcy zostali przydzieleni do swoich drużyn, wyszło tak, że Donghyuck był z Johnnym i Lucasem, a Mark z Taeyongiem, Jaehyunem i Yutą. Jak się okazało te osiem lat przymusowego grania w koszykówkę nie były na marne, bo Hyuck naprawdę dobrze sobie radził. Trafił do kosza kilka razy z rzędu, czym najwyraźniej utarł nosa Taeyongowi. Chłopak widząc, że Haechan czuje się na boisku jak ryba w wodzie, wbiegł w niego, wytrącając mu piłkę z rąk, tym samym sprawiając, że czerwonowłosy upadł. Nagle nad poszkodowanym pojawił się Jaemin, wypytujący, czy wszystko okej, a zaraz po nim Johnny i gdzieś w oddali Mark, który ze zmartwieniem przyglądał się siedzącemu na nawierzchni.
CZYTASZ
I'll never leave you
FanfictionLee Donghyuck to licealista, który właśnie przeniósł się do nowej szkoły średniej. Zawsze uśmiechnięty, zabawny i mądry chłopak spotyka tam Marka Lee - swojego najlepszego przyjaciela z dzieciństwa, który przed tym jak w drugiej gimnazjum go opuścił...