~22~

1K 162 94
                                    

– Jezu Donghyuck, jesteś teraz w tej szkole jakimś Bogiem – Jisung zaśmiał się.

– No, ciekawe kiedy będziesz rozdawał autografy! – dodał jeszcze Chenle.

Chłopcy siedzieli na stołówce. To była ich przedostatnia przerwa, więc wcinali lunch. Jednak niczyje usta nie były teraz zajęte jedzeniem, wszyscy mówili o ostatniej akcji związanej ze świeżo pofarbowanym, brązowowłosym Haechanem.

Podczas lekcji wf na pływalni, jedna z dziewczyn zasłabła i zaczęła się topić. Hyuck nawet się nie zawahał i od razu wskoczył do wody, by wyłowić swoją koleżankę z klasy. Kiedy wyszli na brzeg, wszyscy zaczęli mu bić brawo. Ten w sumie mało tym zainteresowany, wciąż trzymając dziewczynę w rękach, zaniósł ją do pielęgniarki, przy okazji przechodząc obok boiska od koszykówki, gdzie seniorzy rozgrywali jeden ze swoich meczów. Jego przejście nie obeszło się bez komentarzy, także teraz dosłownie cała szkoła wie o cudownym czynie szatyna.

Chłopak jakby zbytnio nie przejął się tym, że każdy o nim gada i nawet zaczęli z nim rozmawiać ci, z którymi wcześniej nie miał kontaktu, on wciąż trzymał się swojego DreamTeam'u, nie dążąc do zmiany tego.

– W ogóle, obczajcie newsa – zaczął Jisung – Donghyuck hyung idzie dzisiaj na randkę – najmłodszy poruszył brwiami.

– Co? Z kim?! – zaczęli dopytywać chłopcy, przez co Haechan lekko poczerwieniał.

– Idioto – powiedział do Jisunga, sprzedając mu uderzenie otwartą dłonią w tył głowy – po pierwsze to nie jest randka, a zwykłe wyjście do kina, po drugie idę tam z Johnnym, więc?

– Czyli jednak randka – Renjun westchnął rozmarzony, łapiąc się za serce.

– Wiecie, ja się czasami zastanawiam, dlaczego my się wciąż przyjaźnimy – powiedział zdegustowany Hae.

– Bo jesteśmy wspaniali, przystojni, zabawni i shipujemy cię z Johnnym – Jaemin zaczął wymieniać na palce, a ostatni argument wywołał najwięcej śmiechu u reszty.

– Przestańcie...

– No, ale, wyobraź sobie – zaczął Jeno – ty, Johnny w ciemnej sali kinowej – chłopak zmrużył oczy i zaczął gestykulować – sięgasz po napój i po upiciu kilku łyków, odkładasz papierowy kubek do uchwytu, zostawiając tam swoją dłoń, gdy nagle – Jeno podniósł głos, na co wszystko się wzdrygnęli ze strachu i unieśli brwi – Johnny kładzie rękę na twojej i splątuje wasze palce w uścisku.

Wszyscy dogłębnie się rozpłynęli, więc było ich stać jedynie na „aww", co jednak nie udzieliło się Haechanowi, który dalej z typową miną „confused" przypatrywał się chłopakom.

– Chyba powinienem przestać się z wami kumplować – szatyn zaśmiał się, na co reszta od razu podniosła głosy sprzeciwu – dobra, dobra, już cicho dzieciaczki, po prostu nie shipujcie mnie z nim, okej?

– Okej – odparli.

– Shipuję – szepnął Jisung do Chenle.

– Otp.

(`・ω・')"

Od wyjazdu, Lucas i Jungwoo zbytnio nie rozmawiali. Cała ich sytuacja była naprawdę dziwna. Oboje się unikali i chyba nawet nie myśleli nad zmianą tego. Szarowłosy spędzał teraz więcej czasu z WinWinem, a on z kolei przesiadywał często gdzieś w pobliżu DreamTeam'u. Chłopak zawsze chciał się zaprzyjaźnić z tymi dziwakami, bo w sumie sam był dziwny, ale zawsze za bardzo się wstydził.

Jednak tego dnia, Sicheng postanowił się przełamać i w połowie przerwy obiadowej, wziął swoją tackę z jedzeniem i niepewnym krokiem skierował się w stronę stolika DreamTeam'u.

I'll never leave youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz