Donghyuck obudził się w swoim łożku. Nie do końca wiedział, co się dzieje. Spojrzał na swój telefon, by sprawdzić godzinę. Było już po dwudziestej. Rudy był sam w pokoju, więc Jaemin pewnie siedział u chłopaków z DreamTeamu. Tylko o nim nikt nie pamiętał.
Chłopak westchnął i wyszedł z domku, po czym skierował się na kładkę, tym samym omijając ognisko, przy którym siedziała połowa wycieczki. Dalej nie do końca wiedział co się działo, ale pamiętał, że nie chciał mieć na razie z nikim bliższych rozmów. Hyuck usiadł na samym końcu i spuścił nogi, by pobujać nimi w powietrzu, nad taflą wody.
– Hej, mogę się dosiąść? – usłyszał za sobą i po chwili, odwrócił się i ujrzał Johnny'ego.
– Och, jasne, siadaj – mimowolnie uśmiechnął się i poklepał deskę obok siebie.
– Lepiej się czujesz? – Johnny zlustrował chłopaka wzrokiem, a na jego twarzy pojawił się delikatny, czuły uśmiech.
Starszy chyba naprawdę przejmował się stanem rudego, co było urocze. Haechan spojrzał na niego i uśmiechnął się lekko.
– Jest w porządku – szepnął i znów opuścił wzrok.
– Co się stało wtedy? Zemdlałeś i... Wystraszyłem się – powiedział cicho Seo.
– Byłem w szoku. Taeyong był bardzo rozwścieczony.
– Nie poznaję go, odkąd tu jesteś – przyznał starszy i spojrzał na swojego towarzysza.
– Co ja mu zrobiłem? No może poza tym w kawiarni – zaśmiał się cicho.
– Jest zazdrosny – skwitował szybko.
– Zazdrosny? O co? O to, że zajmę mu miejsce w drużynie koszykarskiej?
Hyuck wydawał się być bardzo rozbawiony. Z kolei YoungHo, ani drgnął. Wpatrywał się w taflę kołyszącej się wody i skupiony, nawet nie zamrugał. Intensywnie o czymś myślał. O czymś, czego Hae nigdy by się nie spodziewał.
– O Marka – odrzekł – jest o niego zazdrosny.
Rudy szybko uniósł brwi. Taeyong kochał Marka? Byli, aż tak blisko? Ale czy to go w ogóle obchodziło? Czy wciąż czuł coś do czarnowłosego? Donghyuck spojrzał na swoje dłonie. Czy kochał Marka?
Nie. I powinien w końcu o nim zapomnieć.
– Nie ma o co, Mark mi się nie podoba – powiedział i lekko się uśmiechnął.
– Wiem, ale Taeyong uważa zupełnie co innego, widzisz jak na ciebie reaguje.
– Dobra, nie myślmy o tym, nie będę mu wchodził w drogę i tyle – młodszy wzruszył ramionami.
– To co, masz ochotę na spacer, wzdłuż brzegu morza? – zapytał Johnny, wstając z desek.
– Taki romantyczny, jak w tych wszystkich filmach? – zaśmiał się rudy.
– Okej, tylko nie całuj mnie jeszcze, na to jest zbyt wcześnie – oboje wybuchli głośnym śmiechem i poczłapali do brzegu morza, gdzie chodzili ponad godzinę.
Donghyuck jasno postanowił, koniec z Markiem - zaczyna nowy rozdział i nawet na chwilę nie zawahał się przed tym krokiem.
– Johnny? – zaczął cicho.
– Hm? – mruknął starszy, spoglądając na niższego.
– Chcę sobie coś obiecać, ale potrzebuję kogoś, kto mi pomoże dotrzymać słowa.
– I mam to być ja? – spytał Seo.
– A n-nie chcesz?
Hyuck zaczął bawić się swoimi palcami. Czy Johnny nie chce mu pomóc? Może tak naprawdę go nie lubi? Nie ma w nim wsparcia?
CZYTASZ
I'll never leave you
FanfictionLee Donghyuck to licealista, który właśnie przeniósł się do nowej szkoły średniej. Zawsze uśmiechnięty, zabawny i mądry chłopak spotyka tam Marka Lee - swojego najlepszego przyjaciela z dzieciństwa, który przed tym jak w drugiej gimnazjum go opuścił...