~19~

1K 174 55
                                    

Donghyuck obudził się w swoim łożku. Nie do końca wiedział, co się dzieje. Spojrzał na swój telefon, by sprawdzić godzinę. Było już po dwudziestej. Rudy był sam w pokoju, więc Jaemin pewnie siedział u chłopaków z DreamTeamu. Tylko o nim nikt nie pamiętał.

Chłopak westchnął i wyszedł z domku, po czym skierował się na kładkę, tym samym omijając ognisko, przy którym siedziała połowa wycieczki. Dalej nie do końca wiedział co się działo, ale pamiętał, że nie chciał mieć na razie z nikim bliższych rozmów. Hyuck usiadł na samym końcu i spuścił nogi, by pobujać nimi w powietrzu, nad taflą wody.

– Hej, mogę się dosiąść? – usłyszał za sobą i po chwili, odwrócił się i ujrzał Johnny'ego.

– Och, jasne, siadaj – mimowolnie uśmiechnął się i poklepał deskę obok siebie.

– Lepiej się czujesz? – Johnny zlustrował chłopaka wzrokiem, a na jego twarzy pojawił się delikatny, czuły uśmiech.

Starszy chyba naprawdę przejmował się stanem rudego, co było urocze. Haechan spojrzał na niego i uśmiechnął się lekko.

– Jest w porządku – szepnął i znów opuścił wzrok.

– Co się stało wtedy? Zemdlałeś i... Wystraszyłem się – powiedział cicho Seo.

– Byłem w szoku. Taeyong był bardzo rozwścieczony.

– Nie poznaję go, odkąd tu jesteś – przyznał starszy i spojrzał na swojego towarzysza.

– Co ja mu zrobiłem? No może poza tym w kawiarni – zaśmiał się cicho.

– Jest zazdrosny – skwitował szybko.

– Zazdrosny? O co? O to, że zajmę mu miejsce w drużynie koszykarskiej?

Hyuck wydawał się być bardzo rozbawiony. Z kolei YoungHo, ani drgnął. Wpatrywał się w taflę kołyszącej się wody i skupiony, nawet nie zamrugał. Intensywnie o czymś myślał. O czymś, czego Hae nigdy by się nie spodziewał.

– O Marka – odrzekł – jest o niego zazdrosny.

Rudy szybko uniósł brwi. Taeyong kochał Marka? Byli, aż tak blisko? Ale czy to go w ogóle obchodziło? Czy wciąż czuł coś do czarnowłosego? Donghyuck spojrzał na swoje dłonie. Czy kochał Marka?

Nie. I powinien w końcu o nim zapomnieć.

– Nie ma o co, Mark mi się nie podoba – powiedział i lekko się uśmiechnął.

– Wiem, ale Taeyong uważa zupełnie co innego, widzisz jak na ciebie reaguje.

– Dobra, nie myślmy o tym, nie będę mu wchodził w drogę i tyle – młodszy wzruszył ramionami.

– To co, masz ochotę na spacer, wzdłuż brzegu morza? – zapytał Johnny, wstając z desek.

– Taki romantyczny, jak w tych wszystkich filmach? – zaśmiał się rudy.

– Okej, tylko nie całuj mnie jeszcze, na to jest zbyt wcześnie – oboje wybuchli głośnym śmiechem i poczłapali do brzegu morza, gdzie chodzili ponad godzinę.

Donghyuck jasno postanowił, koniec z Markiem - zaczyna nowy rozdział i nawet na chwilę nie zawahał się przed tym krokiem.

– Johnny? – zaczął cicho.

– Hm? – mruknął starszy, spoglądając na niższego.

– Chcę sobie coś obiecać, ale potrzebuję kogoś, kto mi pomoże dotrzymać słowa.

– I mam to być ja? – spytał Seo.

– A n-nie chcesz?

Hyuck zaczął bawić się swoimi palcami. Czy Johnny nie chce mu pomóc? Może tak naprawdę go nie lubi? Nie ma w nim wsparcia?

I'll never leave youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz