Rozdział betowany przez Cessidy84
- Hej, Potter! – zaczepił go Ślizgon, wchodząc do zajmowanego przez bruneta wagonu – A gdzie zgubiłeś swoją straż przyboczną? Pannę Wiem To Wszystko i rudego?
- Nie twój interes Malfoy – odparł Gryfon – Ale z tego, co widzę to twoich goryli, co ma pół mózgu na dwóch, też tu nie ma, więc spadaj.
- Oj Potty, Potty, niegrzecznie ty się do mnie odnosisz – prowokował go dalej Malfoy.
- Weź ty Malfoy, daj mi spokój i sprawdź, czy nie ma cię, gdzie indziej – irytował się brunet – Bo inaczej wsadzą mnie do Azkabanu za użycie Niewybaczalnego na uczniu i wież mi, że nie będzie to Imperius, tylko Cruciatus, chyba że mi się humor poprawi, to ulżę ci w cierpieniach Avadą.
- Potter! – wysyczał Draco – To, że pokonałeś Lordzią Gadzinę, to nie znaczy, że wszyscy będą ci się płaszczyć u stóp. Ja na ten przykład nie mam takiego zamiaru ani Blaise, ani Teo, Pansy i Snape też nie.
- O, dzięki ci za doinformowanie mnie, mój panie – zakpił z niego Harry – A teraz proszę, aby książę lub księżniczka i patrząc na ciebie, jestem za tą drugą opcją – kpił dalej z blondyna avadooki.
- Pożałujesz tego, Potter.
- Malfoy robisz się już nudny. Zmień śpiewkę, a nie to samo od siedmiu lat. Pożałujesz tego Potter, na przemian z: Mój ojciec się o tym dowie. To już się staje nudne – powiedział znużonym głosem brunet. Ślizgon kipiąc z wściekłości, odwrócił się na pięcie i wyszedł, trzaskając, drzwiami od przedziału, a Harry zaczął rozmyślać o wszystkim, co się wydarzyło od drugiej bitwy o Hogwart, w której zginęła ostatnia bliska mu osoba. Poznał go na swoim trzecim roku. Remus Lupin, nauczyciel OPCMu, potem okazało się również, że był przyjacielem jego nieżyjących rodziców. Poległ w ostatecznej walce o szkołę wraz ze swoją małżonką Nimfadorą, zostawiając swego osieroconego synka Teda Lupina, którym Harry pragnie się zaopiekować, gdyż tak się składało, że młody Lupin jest jego chrześniakiem, a Harry zaopiekuje się nim, jak najlepiej umie. Tak, jak Łapa pragnął zająć się Harrym i przez to, że Syriusz ruszył do Ministerstwa Magii, aby go ratować, stracił życie, a Harry stracił jedyną rodzinę, jaką miał, bo Drusley'ów rodziną nie można nazwać, a na pewno nie jego. Andromeda Tonks nie mogła sobie poradzić ze stratą, aż trzech członków rodziny. Męża, córki oraz zięcia. Napisała do Harry'ego, aby zabrał na trochę do siebie małego Teda, a gdy Gryfon to uczynił dwa dni potem Andromeda Tonks rzuciła w siebie Avadą, a Harry według ostatniej woli Lupinów i Andromedy został prawnym opiekunem ślicznego chłopca, którego włoski zmieniały się podług jego humoru. I Harry, by się nie rozstawał z malcem, gdyby nie rozporządzenie, że osoby, które przeżyły wojnę i nie skończył szkoły, mając obowiązek ją ukończyć i Ministerstwo nie zrobi żadnych odstępstw nawet dla wybrańca.
Tak więc Harry wracał do szkoły, a Teda zostawił pod opieką osób, którym myślał, że nigdy nie zaufa.
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
No, hej moi mili. Oto kolejne drarry mojego piórka, jeśli można tak rzec. Mam nadzieję, że je przyjmiecie ciepło i wam się spodoba.
Wasza Mania.
CZYTASZ
A wszystko przez niego
FanfictionWojna się zakończyła zwycięstwem Harry'ego przez to, że Andromeda popełniła samobójstwo. Potter zajmuję się małym Tedem Lupinem, ale musi wrócić do szkoły. Jak myślicie, kto mu pomoże? Całość opowiadania jest betowana przez Cessidy84.