Rozdział betowany przez Cessidy84
>>Tymczasem biuro dyrektora Hogwartu<<
- Więc słucham was – powiedziała Molly, gromiąc swoje dzieci wzrokiem.
- Ale co? – spytał Ron.
- Pozwól, że cię oświecę, bracie – odparł Bill – Mamie chodzi o to, że potraktowaliście Harry'ego, jak nie przyrównując prywatnego sponsora i kazaliście mu się do chuja pana, biednego małego chłopca pozbyć, którego rodzice, notabene, oddali życie za to, abyśmy my mogli żyć w wolnym świecie, a nie z szaleńcem na karku – denerwował się młodzieniec – A co do ciebie, moja droga – zwrócił się do Ginny – Nie wierzę w to, że próbowałaś go przekonać własnym ciałem. Co do tego, to było bardzo, ale to bardzo nierozsądne z twojej strony. Czy ty naprawdę sądziłaś, że Harry pozbędzie się własnego chrześniaka? On, co zawsze chciał mieć rodzinę? Dajcie swoje różdżki i to w tej chwili – zażądał Bill. Po tym, jak uzyskał żądane przedmioty, zwrócił się do rodziców i dyrekcji – Moja rola na tym się kończy, a wy zróbcie z nimi, co wam się podoba – po tych słowach, opuścił gabinet.
- My też nie mamy za dużo do powiedzenia. Wy jesteście gronem pedagogicznym i wy ich ukarzcie – powiedział Artur.
- W takim razie ja zajmę się ukaraniem panny Weasley, a ty pana Ronalda, Severusie – powiedziała dyrektorka.
- Z wielką przyjemnością się zajmę karą dla pana Ronalda, i już wiem, jaka to będzie kara. Zostanie on na dwa miesiące asystentem profesora Alexa Witha. I to bez różdżki.
- CO?! JA MAM BYĆ ASYSTENTEM TEGO ZBOCZEŃCA?! – wrzeszczał Ron.
- Przede wszystkim: To proszę na mnie nie podnosić głosu i trochę szacunku dla nauczyciela – Ronald aż się gotował z wściekłości. Miał już coś odpowiedzieć, ale Ginny go kopnęła w kostkę.
- Pani, panno Weasley będzie pomagała naszemu woźnemu przez następne dwa miesiące – Ginewra tylko spuściła głowę – A poza tym proszę mi tu przysłać pannę Granger – po tym, jak rodzina Weasley opuściła gabinet, dyrektorka zwróciła się do mistrza eliksirów – A co zrobimy z panną Granger? – Pomoc, któremukolwiek z nauczycieli to dla niej niekara nawet bez użycia magii.
- A co powiecie na to, aby pomagała ci Severusie, mój chłopcze? – odezwał się portret Dumbledore'a.
- Nie sądzę, aby to był dobry pomysł. Chyba że oboje chcecie, abym ją w końcu udusił – odparł chłodno Snape.
- Nie udusisz, nie udusisz – odparł mu obraz poprzedniego dyrektora. Tę wymianę zdań przerwało nieśmiałe pukanie do drzwi. Po usłyszeniu zaproszenia do środka weszła nie pewnie Hermiona.
- Pani mnie wzywała, pani dyrektor? – spytała dziewczyna.
- Tak, moja droga. Co masz mi do powiedzenia w sprawie pana Pottera? – spytała surowo profesorka.
- Jest mi strasznie wstyd, pani profesor. Byłam naprawdę podła. Nie wiem, co ja sobie myślałam. Nie powinnam była się tak zachowywać. Harry jest moim pierwszym przyjacielem, a ja się tak zachowałam. Może i nie mówiłam mu, żeby oddać małego Lupina, ale też nie stanęłam po jego stronie. Jak mnie spytali, to powiedziałam tylko, że jest za młody na opiekuna Tedda, a on nas przeklął i potem pani się zjawiła – odpowiedziała brązowooka.
- W takim razie będzie pani przez dwa miesiące po zajęciach lekcyjnych pomagała mi oceniać pracę uczniów. Profesorowi Snape'owi również będzie pani pomagała w ocenianiu prac, jak i przy ważeniu eliksirów dla skrzydła szpitalnego oraz dla św. Munga. Także poniedziałek i środa jest pani u mnie, a resztę dni u profesora Snape'a – zarządziła McGonagall. Dziewczyna pokiwała głową.
- Różdżki ci nie zabierzemy, bo pokazałaś, że rozumiesz, iż źle potraktowałaś pana Pottera. I taka moja mała rada: Przeproś go. Na pewno to doceni. Nie mówię, że ci wybaczy, ale doceni – powiedział portret Dumbledore'a.
- Dziękuje, profesorze – odparła Gryfonka.
- Możesz już odejść, panno Granger – powiedział Snape. Po tym, jak dziewczyna opuściła gabinet, czarnowłosy spojrzał na dyrektorkę z chęcią mordu w oczach – Czy Ty chcesz mnie wsadzić do Azkabanu za zabicie uczennicy? – spytał.
- Oj Sev, przecież mam oczy i widzę, że jedyne, co masz ochotę zrobić pannie Granger, to mały snapik lub snapisiątka, ale na pewno nie zamordować – odparła mu z uśmiechem McGonagall.
- Ależ Mini, to jest uczennica – upierał się mistrz eliksirów.
- I to ponętna uczennica – poprawiła go kobieta.
- Oj ponętna jak cholera... Na gacie szalonego Merlina, czy ja to powiedziałem na głos? – spytał zaskoczony.
- Jak najbardziej na głos – zachichotała kobieta.
_________________________________________
OKI :-) NIE WIEM, JAK MI TEN ROZDZIAŁ WYSZEDŁ, ALE ODDAJE GO W WASZE ŁAPKI I CZEKAM NA OPINIE MOŻE JAKIEŚ SUGESTIE? JESTEM OTWARTA NA WASZE PROPOZYCJE.
Mania
CZYTASZ
A wszystko przez niego
FanfictionWojna się zakończyła zwycięstwem Harry'ego przez to, że Andromeda popełniła samobójstwo. Potter zajmuję się małym Tedem Lupinem, ale musi wrócić do szkoły. Jak myślicie, kto mu pomoże? Całość opowiadania jest betowana przez Cessidy84.