29

3.6K 194 41
                                    

Rozdział betowany przez Cessidy84



Parę dni później w Wielkiej Sali. Stół Slytherinu.

- Smoku, Harry, czy widzieliście dziś wiewiórkę? Chodzi jakaś taka niewyraźna i jak ognia, unika wieprzleja.

- Ciekawe – powiedział brunet.

- Harry, ja Cię proszę, nie mieszaj się w to – prosił Smok.

- Ale, Draco, jeśli on jej coś zrobił?

- Przypominam ci, że to ona czyhała na Grangerównę, jak ta szła do...

- Tak, pamiętam, ale to była kiedyś moja przyjaciółka – odparł mu avadooki – No, daj spokój, Smoku. Chyba nie chcesz, abym się tam udał sam? – spytał przymilnie brunet.

- Co ja z Tobą mam? – mruknął Draco i pozwolił Harry'emu na zaciągnięcie go do stołu Lwa.

- Ginny – zagadnął rudowłosą.

- Tak, Ha... Znaczy się tak Lordzie Potter-Black? – odparła mu dziewczyna.

- Daj spokój z tym "lordem". Jestem tylko Harry – odparł z lekkim uśmiechem, po czym usiadł koło niej i zaczął bez ogródek: – Eliksir, klątwa, czy coś gorszego? – Gryfonka spojrzała na niego zdumiona, po czym opuściła zawstydzona wzrok.

- Podejrzewam, że eliksir, ale nie jestem pewna, bo większości wakacji i roku szkolnego nie pamiętam, co nie zmienia faktu, że z tego, co ludzie mówią, byłam wobec ciebie dość chamska.

- O tym później. Teraz udamy się do mojego opiekuna i zobaczymy, co ci zrobił twój brat – stwierdził brunet, ale nim ruszył w stronę stół nauczycielskiego, złapał blondyna i wpił się w jego usta, na co ten zaraz odpowiedział. Jedyną reakcją Gryfonki na tą manifestacje obu uczniów był lekki uśmiech i stwierdzenie, że są słodcy. Nim Ginerwa skończyła mówić, została odepchnięta przez Pottera w stronę jego przyjaciół, a Harry wyczarował tarczę, w którą uderzyła klątwa Rona – Serio? W plecy własnej siostry? – spytał z pogardą.

- Zasłużyła sobie szmata jedna! Mogła, jak co wieczór ładnie wypić, to co jej przygotowały skrzaty! – odparł Ron.

- Wiesz, że skrzaty hogwarckie nigdy nie skrzywdzą świadomie ucznia – prowokował go do mówienia Harry.

- A znasz takie coś jak Imperius? Twój ślizgoński kochanek na pewno zna i ten czar. I to dość doborze – odparł Ron, nadal nie świadom tego, że sam się pogrąża.

- A wiesz, że Imperius jest niewybaczalnym?

- Nie bądź taki święty, Potter, bo to się dla Ciebie źle skończy.

- Grozisz mi, Weasley? – spytał zimnym głosem Harry.

- Nie, no, skądże? Jakbym śmiał grozić Wybrańcowi, chłopcu z przepowiedni? Co myślałeś, że jak zabijesz Gada, to wszyscy padną ci do stóp? Przejrzałem Cię ciot... – I nie skończył, bo silny cios blond włosego Ślizgona powalił go na podłogę, łamiąc mu nos.

- Weasley, jesteś kupą łajna, która jest nie warta, aby w nią wdepnąć, ale jak nie przestaniesz obrażać Harry'ego, to w końcu będziesz ponosił tego konsekwencje – i Draco odwrócił się w stronę avadookiego z zamiarem odejścia, gdy w jego plecy uderzyła klątwa Cruciatusa. Nim blondyn zdążył choćby się zachwiać, już był przy nim były Gryfon, a Rona Harry potraktował zaklęciem Levicorpus.

- Draco, wszystko oki? – dopytywał Harry.

- Jasne, ale skubany, chyba całą nienawiść do mnie wsadził w tę klątwę.

- Ale na pewno nic ci nie jest? – upewniał się Potter. Na co Draco tylko przewrócił oczami. I nie wiele myśląc, wpił się w te kuszące usta, na co avadooki pogłębił pocałunek, gdy wtem usłyszeli za sobą to charakterystyczne chrząknięcie.

- Czy mogliby mi panowie wytłumaczyć, o co chodzi? – spytał Mistrz Eliksirów.

- Severusie, nie wygłupiaj się. Przecież wszyscy widzieliśmy całe zajście – wtrąciła się jego małżonka.

- Kotku, czy mogłabyś nie podważać mojego autorytetu? – spytał.

- Nie, nie sądzę – odparła młoda kobieta, wtulając się w jego bok. Severus udał, że się krzywi, za co zarobił różańca w bok od swojej małżonki.

- Dobrze, nie róbmy scen. Udajemy się do gabinetu pani dyrektor. I Harry, czy możesz już opuścić pana Weasley? – spytał swojego podopiecznego, na co ten od niechcenia opuścił swojego byłego przyjaciela.





Dziś króciutko bo za bardzo się męczył z nim

A wszystko przez niegoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz