15

4.8K 325 98
                                    

Rozdział betowany przez Cessidy84




Blaise i Draco złapali Gryfona przy schodach.

- Potty skoro jest sobota, a my mamy pozwolenie na wyjście do Hogsmeade, to może wyjdziemy na kremowe? – spytał mulat.

- Z chęcią Zabini, ale za jakieś dwie do trzech godzin – odparł z przepraszającym uśmiechem Gryfon.

- Czemu, jeśli można spytać? – interesował się mulat.

- Bo dostałem pozwolenie na udanie się do młodego Lupina z wizytą.

- To idź tatuśku, idź. Jak następnym razem będziesz szedł, to powiedz wcześniej, a wujek Blaise kupi coś dla szkraba.

- Wow. Wiesz, że poza bliźniakami jesteś jedyną osobą, która to zaproponowała? I oczywiście, jeśli takie jest twoje życzenie, to oki. Tylko coś adekwatnego do wieku, proszę.

- Dobrze, Harry. Co powiesz na maskotkę węża i oczywiście dam ci ją na śniadaniu, czym wkurzę rudzielca – postanowił mulat. Harry tylko zachichotał i udał się do gabinetu dyrektorki, skąd za pomocą kominka przeniósł się do Malfoy Manor, gdzie zastał panią domu, siedzącą w fotelu z Teddy'em na rękach.

- Witaj, Narcyzo – przywitał się brunet.

- Witaj, Harry. Cieszę się, że pani dyrektor pozwoliła ci tu przyjść. Za nie długo powinien przybyć Severus, bo ma do ciebie sprawę, o której nie chciał rozmawiać w Hogwarcie.

- Oj, robi się ciekawie – odparł nastolatek – Poza tym, jak młody nie jest zbyt kłopotliwy? – spytał nastolatek.

- Nawet nie żartuj w ten sposób. To mały aniołek – odparła blondynka, gdy Harry brał Teddy'a na ręce.

- No młody człowieku, widzę, że nadal czarujesz ba... – zawahał się brunet. Na co Narcyza tylko mu przytaknęła z uśmiechem – Że nadal czarujesz babcię Narcyzę i nawet, jakbyś narozrabia jak sklątki Hagrida, to i tak, by babcia na ciebie nie doniosła. Ciekawe, co o twoich wybrykach powie Lucjusz? – spytał z zamyśleniem brunet.

- Dziadek Lucjusz zgadza się z babcią Narcyzą – powiedział pan domu, wchodząc do salonu – Harry, napijesz się czegoś? – spytał blondyn.

- Może soku dyniowego – ni to stwierdził, ni to spytał Gryfon.

- Jak tam w szkole? – spytała z uśmiechem pani domu.

- Poza tym, że wasz syn rości sobie do mnie jakieś prawa i że wydało się, że wolę swoją płeć, to nawet całkiem znośnie – odparł brunet.

- A tak szczerze, to powiedz mi, czy nasz pierworodny ma u ciebie jakieś szanse? – spytała wprost pani Malfoy.

- Kto wie? Jeśli mi udowodni, że mogę na nim polegać, to dość prawdopodobne – Harry chciał coś jeszcze dodać, lecz płomienie w kominku zmieniły swoją barwę na szmaragdową i wyszedł z nich Postrach Hogwartu, potocznie zwany Severusem Snapem – Witam, profesorze – powiedział wesoło brunet.

- Potter, przestań mnie nazywać "profesorem", gdy jesteśmy sami – powiedział Snape.

- Wybacz mi o panie. Mój błąd – wyszczerzył się nastolatek, parodiując poddańczy ukłon.

- Przestań błaznować – powiedział Severus.

- O czym chcesz ze mną porozmawiać? I czemu nie mogłeś tego zrobić w szkole? – spytał avadooki.

- Bo w zamku ściany mają uszy i jakbyś zechciał podnieść głos, to mogliby pomyśleć, że znów się na tobie wyżywam. Poza tym mam do ciebie kilka prywatnych pytań. Zapraszam więc za mną – powiedział Severus, kierując się w stronę gabinetu Lucjusza. Harry niechętnie oddał młodego Lupina w ręce Narcyzy i ruszył za swoim profesorem. Gdy już znaleźli się w gabinecie, Severus nalał dwie szklanki szkockiej i jedną podał nastolatkowi.

- Robi się nie ciekawie – skwitował Harry, biorąc z ręki Severusa alkohol.

- Ministerstwo napisało do Minerwy, że jeśli do końca tego miesiąca nie ustanowisz nad sobą dorosłego opiekuna, to oni to zrobią za ciebie, bo czy bohater, czy nie bohater, jako niewykształcony czarodziej mający pod opieką dziecko pochodzące z metamorfomaga i wilkołaka musisz mieć kogoś, kto ci pomoże w opiece nad dzieckiem, a jeśli w przeciągu tego roku nie znajdziesz sobie partnera lub partnerki, to oni ci znajdą odpowiednią osobę, bo to się nie godzi, aby bohater żył samotnie z małym dzieckiem – zakończył Snape, czekając na wybuch nastolatka, który nie nastąpił. Harry tylko spokojnie spytał:

- Czy ten ktoś mnie tak jakby adoptuje.

- Tak, Harry. Mniej więcej tak to będzie wyglądać, z tą różnicą, że nie ma wpływu na twoje finanse.

- Severusie, tyle razy ratowałeś mi tyłek, czy pomożesz mi i tym razem? – spytał nastolatek. Gdyby nie lata szpiegostwa i ukrywania mimiki twarzy, to w tej właśnie chwili Mistrz Eliksirów, by zbierał szczękę z podłogi.

- Czy ty chcesz, abym został twoim opiekunem? – wolał się upewnić starszy czarodziej.

- Przez tyle lat i tak w jakiś sposób mną się opiekowałeś, więc czemu, by nie – odparł nastolatek.

- Dobrze, panie Potter, ale to będzie ogłoszone publicznie – dodał Mistrz Eliksirów – Możesz jeszcze zmienić zdanie.

- Nie zmienię zdania, chodź sam Merlin, by miał się o tym dowiedzieć – powiedział z determinacją Gryfon.

- Skoro to mamy za sobą, to mam kilka pytań na temat relacji twoich z panem Malfoy'em.

- Nieeee! I ty też?! – jęknął brunet.

- Spytam inaczej: Czemu Draco i Blaise wrócili z Hogsmeade z maskotkami większymi od nich samych i wymieniali między sobą uwagi, że powinny ci się spodobać i czy, aby są adekwatne do wieku.

- Zapewniam, że maskotki są dla młodego, a resztę przedstawienia zobaczmy na kolacji lub na jutrzejszym śniadaniu. Sam zbytnio nie wiem, co planują, lecz wiem, że ma to wkurwić Weasley'a.

A wszystko przez niegoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz