55. Szkoda by było, żeby to cię zniszczyło.

48 0 0
                                    

MALWINA

Kolejny tydzień minął, a ja byłam coraz bliżej wyjazdu do domu. Spędzałam jak najwięcej czasu z rodziną, ale też z chłopakami. Liam zaczął się pomału przenosić do swojego domu. Każdy pomagał mu jak mógł i już w niedziele wieczorem siedzieliśmy całą ekipą w jego w salonie.

- Czegoś tu brakuje - powiedziałam bardziej do siebie, ale na głos.

- Co masz na myśli? - spytał Liam siadając obok Lucy.

- No właśnie nie wiem. Tak jakby kobiecej ręki tu brakuje.

- W takim razie śmiało. Co proponujesz? - powiedział podając mi swojego laptopa.

- Niall? Jak nazywa się ten kwiat, co masz na parapecie w pokoju? - spytałam blondyna, który rozmawiał z Lucy.

- Nie wiem, storczyk? - wzruszył ramionami.

- Tak, storczyk. Sprawdzałam jak mnie słuchasz. Może jakieś kwiaty? - zwróciłam się do chłopaka obok mnie.

- Może być - uśmiechnął się słodko, na co na moich policzkach pojawiły się rumieńce.

Złożyliśmy zamówienie na kwiaty i inne dekoracje do domu, które mają być dowiezione jutro z samego rana.

- Zamawiamy coś do jedzenia? - zapytał Niall, gdy usiadłam ponownie obok niego.

- Ja jakoś nie jestem głodna, ale jak chcecie to zamawiajcie - chłopak zmarszczył brwi słysząc moje słowa, ale nic nie powiedział.

Przez kolejną godzinę dyskutowaliśmy na temat aktualnego rankingu w piłce nożnej.

- Ja będę się już zbierać kochani - zwróciłam się do wszystkich. - Mam jeszcze parę rzeczy do zrobienia przed wyjazdem - powiedziałam widząc ich miny.

- Ale zobaczymy się jutro? - zapytał Harry.

- Jasne. Przecież nie mogę opuścić naszego wyjścia na kawę - zaśmiałam się do chłopaka, po czym wstałam i udałam się do przedpokoju. Ubrałam buty, po czym spojrzałam na chłopaka przede mną. Opierał się o framugę z założonymi rękoma. Lekki uśmiech wkradł się na moje usta widząc go. Pokręciłam głową by zachować powagę, po czym zwróciłam się do bruneta.

- Będziesz pamiętał, by podlewać kwiaty?

- Raczej tak - zaśmiał się.

- Może zrób sobie przypomnienie w telefonie?

Chłopak pokiwał głową z rozbawieniem. Podeszłam do niego i zbliżyłam swoją twarz do jego.

- Do zobaczenia Liam.

Pocałowałam go delikatnie w policzek i wyszłam. Po chwili włączyłam się do ruchu na drodze i jechałam w kierunku sklepu cioci. Mijane budynki rozmywały się za mną. Ludzie, mimo później godziny spacerowali bo mieście. Dzieci bawiły się na placu zabaw, a ich mamy plotkowały ze sobą nawzajem. Nikt nie zwracał uwagi na przejeżdżających obok nich nastolatków na deskorolkach. Każdy zachowywał się jakby to wszystko było naturalne. Miejsce wymarzone do zamieszkania.

***

- Możesz iść do domu Malwina. Ja się wszystkim zajmę.

Spojrzałam na asystentkę cioci.

- Nie wiem czy tego chcę - powiedziałam pod nosem, ale dziewczyna i tak to usłyszała.

- Coś się stało?

- Nie, wszystko w porządku. Dasz sobie radę sama? - zaczęłam ubierać już kurtkę.

- Tak. Poradzę sobie. Do jutra Mal. Wyśpij się, bo widzimy się z samego rana.

- Dobranoc.

Po niespełna 10 minutach byłam w domu. Krzyknęłam, że jestem, po czym udałam się do swojego pokoju. Wchodząc potknęłam się o walizkę, którą zostawiłam w pośpiechu rano. "Muszę przestać rozkładać wszystkie rzeczy po całym pokoju" pomyślałam. Zgarnęłam z łóżka piżamę i udałam się do łazienki. Po szybkim prysznicu, ubrana w piżamę odpisałam na naszej grupie chłopakom i położyłam się do łóżka. Nastawiłam budzik na 6 rano,po czym zgasiłam światło i zasnęłam.

***

Następnego dnia w pracy pojawiłam się punktualnie, czego nie można powiedzieć o Lucy. Zaspana z kawą w ręku, weszła do budynku. Zaczęła narzekać na pogodę, komunikację miejską (którą i tak nie jeździ) i jedzenie w kawiarni obok.

- O której wróciłaś do domu?

- Jakoś o 2?

- To wszystko jasne. Leć na zaplecze, tam możesz się poobijać a przy okazji rozpakujesz nową dostawę. Potem się zamienimy - popchnęłam ją lekko w stronę magazynu.

Posłała mi wdzięczny uśmiech i tyle ją widziałam przez kolejne dwie godziny. W czasie przerwy udałam się by zobaczyć co moja kuzynka robi.Widok jaki mnie zastał wcale mnie nie zdziwił. Spała na stercie ubrań. Nie budząc jej wyszłam na sklep w tym samym momencie co wszedł Harry.

- Przyszedłem sprawdzić jak się mają moje przyjaciółki - uśmiechnął się wesoło moim kierunku.

- Ja, jak widzisz bardzo dobrze, ale gorzej ma się Lucy. Późno wróciła od Liama i teraz odsypia.

- Kazałem jej jechać wcześniej ale uparła się, że siedzi do końca.

- Cała ona.

Do sklepu weszły dwie dziewczyny. Przeszły obok Harry'ego obojętnie, co go zdziwiło. Podążyłam wzrokiem za nimi, ale weszły między regały.

- Nasza kawa aktualna? - zwróciłam się do chłopaka.

- Jasne. O 16?

- Pasuje. Spotkamy się na miejscu. Muszę jeszcze trochę popracować.

- W takim razie do zobaczenia.

Harry wyszedł, a do kasy podeszły dziewczyny, które nas minęły. Podczas gdy ja kasowałam ich ubrania, cały czas czułam na sobie ich wzrok.

- Mogę wam jeszcze w czymś pomóc? - spytałam najgrzeczniej jak potrafiłam.

- To ty jesteś dziewczyną Nialla?

- Tak - rzekłam, po czym podałam im torby.

- Do czasu.

- Co masz na myśli? - przyjrzałam się dziewczynie uważnie. Miała może z 15 lat, a jej makijaż można by szpachelką ściągać.

- To, że on się tobą szybko znudzi. Nie chce, żebyś mnie źle zrozumiała, ale takich jak ty było przed tobą sporo. Spotykał się z jakąś dziewczyną miesiąc, po czym znajdował sobie kolejną i tak w kółko. Może pomyślisz teraz, ze chce sprawić ci przykrość, ale nic z tych rzeczy. Wydajesz się miłą i mądrą dziewczyną, ale widać, że nie żyjesz światem celebrytów. Szkoda by było, żeby to cię zniszczyło.

Kończąc swój monolog, uśmiechnęła się delikatnie, po czym obie wyszły. Stałam w osłupieniu nie wiedząc co powiedzieć.

Summer Love // N.H & L.POpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz