Płacz Jacka poniósł się niemal echem po pokoju, skutecznie wybudzając Castiela ze snu. Brunet zamrugał kilka razy, przetarł twarz dłonią i ściągnął z siebie rękę Deana, by zaraz wstać i podejść do łóżeczka.
-Co się stało? Jesteś głodny?-zapytał cicho, podnosząc niemowlę i kładąc je sobie płasko na ręce, żeby drugą sięgnąć po kocyk i opatulić nim płaczącego malucha.-Ciii, spokojnie, tatuś już jest. No tak, popłacz sobie, popłacz. Zaraz idziemy znowu spać, bo tatuś musi iść do pracy, wiesz?
Przyjrzał się jego malutkiej twarzyczce, z zaspanym uśmiechem na ustach. Zaczął nim delikatnie bujać, ciągle się uśmiechając i nucąc pod nosem.
-Znowu się obudził?
Poczuł ciepłe ramiona Deana opalatające go w pasie i jego brodę na swoim ramieniu. Winchester był ledwie przytomny, ale dzielnie stał i kołysał się równo z niebieskookim.
-Tak, ale dam radę. Ty wstawałeś ostatnio, idź spać.-odszepnął Cas, jednak ten pokręcił lekko głową, wpatrzony w powoli zasypiającego chłopczyka.
-Jest trzecia, a on nie wygląda jakby miał zamiar iść spać na dłużej niż piętnaście minut. Trzeba go ululać na dobre.-szepnął, stając naprzeciwko bruneta i delikatnie zabierając od niego Jacka, który gdy tylko wyczuł ręce drugiego taty, przykleił się do niego jak do misia. Dean uśmiechnął się i dotknął palcem jego noska, przez co mały zaczął nim kręcić i robić niezwykle urocze minki.-Znowu budzisz rodziców, huh?
Zaczął chodzić z nim po pokoju i usypiać, ciągle do niego mówiąc, podczas gdy Castiel oparł się lekko o łóżeczko i patrzył na to z delikatnie uniesionymi kącikami ust.
-Lubi twój głos.-zauważył.
-Każdy lubi mój głos. On po prostu wie, że jak zaczynam marudzić, to już musi iść spać. Czuje respekt.
Niebieskooki zaśmiał się pod nosem, a Dean wrócił do prawienia kazania synkowi.
-Ładnie to tak? Budzić tatę w środku nocy?
Jack mruknął coś w swoim dziecięcym niezadowoleniu z gadaniny blondyna, na co ten stanął z nim przy oknie i kołysał w miejscu.
-Tak codziennie od dwóch lat nie może być kolego.-szepnął.-Codziennie od dwóch lat. Tatuś już dawno przez ciebie nie zamoczył.
-Dean!-Castiel odepchnął się od łóżeczka i zaczął iść w jego kierunku.
-No co?-wzruszył ramionami, zerkając na niego przez ramię.-To prawda. Zresztą, pewnie i tak nie zrozumie. Prawda, Jackie? Hm?
-Rozumie więcej, niż ci się wydaje.-stanął obok niego i poprawił spadający kocyk z czułością.-Nie lekceważ tego małego diabełka.
-Wiesz, jest nawet podobny do ciebie.-zielonooki pogładził go po policzku, bo ten, zamiast zasypiać, budził się coraz bardziej.-Tak samo się uśmiecha. I jest tak samo uroczy...
-Nie jestem uroczy.-zaprzeczył mu Castiel, opierając głowę na ramieniu Deana.
-...i tak samo lubi mnie wyprowadzać z równowagi.-dokończył Winchester i pewnie dostałby za to po głowie, gdyby nie wiercący się na jego rękach dwulatek. Blondyn spojrzał na niego z westchnięciem i podniósł delikatnie, żeby złapał go za szyję rączkami. Przytrzymał go w tej pozycji, odchylając się do tyłu i pozwalając, by jego główka odpoczęła na jego obojczyku.-Może trzeba mu zaśpiewać? Może go jeszcze pobujam?
Cas wyprostował się i po raz kolejny tego dnia (a raczej nocy) przetarł twarz dłonią.
-Może.
Zielonooki znowu zaczął chodzić po pokoju, jakby tańczył z małym na rękach, próbując w jakikolwiek sposób zmusić go do uśnięcia. W końcu przystanął przy adapterze do starych winyli i nakierował igłę na odpowiednią ścieżkę, leciutko podwyższając głośność.
CZYTASZ
Supernatural One Shots
FanfictionZbiór one shotów z destiela i sabriela w przeróżnych uniwersach i formach.