V randka

121 8 0
                                    

Poprzedniego dnia szybko poszłam spać, ponieważ  po powrocie z wycieczki byłam wykończona. Wzięłam szybki prysznic i padłam na łóżko bez kolacji.


Dziś obudziły mnie jasne promienie słoneczne wpadające do pokoju przez okno. Przeciągnęłam się wypoczęta i spojrzałam na ocean, na który miałam idealny widok z okna znajdującego się po lewej stronie łóżka.
Rozglądając się spostrzegłam, że Ruby nie ma w pokoju a mogłabym się pokusić o stwierdzenie, że w domku.
Chwyciłam telefon, który służył mi tu tylko za zegarek oraz aparat i zobaczyłam, że zasięg się pojawił. Od razu weszłam w wiadomości i wystukałam jedną do rodziców.

Do: Mama
Wszystko jest w porządku, ciężko z zasięgiem. Świetnie się bawimy byliśmy na wycieczce w głębi wyspy, na łodzi i na imprezie w barze. Nie martwcie się. Buziaki!

Odłożyłam komórkę na stolik. Po spojrzeniu na godzinę wstałam ponownie się przeciągając. Zegarek wskazywał jedenastą piętnaście, więc był to odpowiedni czas na śniadanie.
Niestety to zapewnione przez hotel już było, więc zostało mi wybrać się do sklepu i zrobić małe zakupy.
Na początku przez myśl przeleciało mi, by zapytać Liama o drogę, ale za chwilę zdałam sobie sprawę, że nie wiem gdzie się zatrzymali. Przez ten cały czas, żaden z nich nie powiedział, gdzie można ich znaleźć.
Postanowiłam, że zapytam o to Nicka, jak tylko przyjdzie.
Wyjęłam z szafy krótkie czarne szorty i ciemno zieloną koszulkę na ramiączkach.
Uczesałam włosy w wysokiego kucyka i podkreśliłam rzęsy tuszem. Wzięłam do torebki portfel i ruszyłam w kierunku recepcji.
— Dzień dobry. — zagaiłam do starszej kobiety siedzącej za biurkiem. — Chciałam się dowiedzieć, jak dostać się stąd do sklepu spożywczego?
— Witam. Sklep znajduje się kilka ulic dalej. Musi pani wyjść z hotelu kierując się na zachód, minąć trzy skrzyżowania i trafi pani na sklep.
Podziękowałam kobiecie obdarzając ją szerokim uśmiechem.
Wzięłam głęboki wdech i ruszyłam w miejsce wskazane przez recepcjonistke.
Rozglądałam się dookoła spotykając z dość biednym wyglądem budynków. Nie chodziło o to, że nie były bogato ozdobione a raczej o to, że wyglądały jakby ktoś o nich zapomniał. Sypiący się tynk ze ścian, odpadające płatami ściany.
Westchnęłam i minęłam już jedno skrzyżowanie.
Ludzie tutaj byli bardzo mieszani. Jedni mieli ciemna skórę inni białą, w podobnym odcieniu do mojej.
Po kolejnych dziesięciu minutach dotarłam do celu. Wzięłam koszyk przy wejściu i zebrałam wszystkie potrzebne produkty. Kupiłam coś do jedzenia, trochę słodkości i coś do picia. Zapłaciłam i opuściłam budynek wracając do domku. 

— Gdzie byłaś? — zapytała mnie Ruby, kiedy weszłam do domu z siatką pełną zakupów.
— Mogłabym zadać to samo pytanie.
— Byłam z Liamem na śniadaniu a później na plaży.
— Powiedział ci gdzie się zatrzymali? — zapytałam bez zastanowienia.
— Nie, a powinien?
— Wiesz, wydaje mi się  to dziwne. Oni wiedzą gdzie mieszkamy a my o nich nie wiemy nic.
— Po prostu zapytamy. — wzruszyła ramionami.
Rozpakowałam zakupy i zrobiłam sobie płatki z mlekiem. Przyglądając się jak przyjaciółka robi sobie makijaż zastanawiałam się nad tym, dlaczego tak właściwie codziennie spotykamy się z chłopakami.
Są naprawdę mili, przyjaźni i weseli ale oprócz tego nic o nich nie wiemy. Spotkanie zawsze wychodzi z ich inicjatywy co jest urocze, ale z drugiej strony też dziwne.
Po zjedzeniu zabrałam się za czytanie książki, którą ze sobą przywiozłam.

Nie wiem ile minęło czasu, odkąd zatraciłam się w czytaniu, ale moją uwagę przykuło pukanie do drzwi.
Odłożyłam książkę i wstałam zobaczyć kto przyszedł.
Za szyba stał uśmiechnięty Nick.
— Hej. — przywitałam się. — Zapomniałam, wybacz.
Zaśmiałam się nerwowo.
— Wiedziałem. — zawtórował mi śmiechem.
— Odświeże się tylko, daj mi pięć minut. — powiedziałam wpuszczajac go do środka.
Pobiegłam do łazienki, delikatnie opłukałam twarz wodą i pobiegłam do pokoju. Z komody wyciągnęłam jasno-niebieska sukienkę i założyłam ją. Dobrałam do swojego stroju czarne sandałki i wróciłam do salonu.
— Ślicznie wyglądasz. — stwierdził przygryzając wargę.
— Dziękuję. — uśmiechnęłam się szeroko i chwyciłam mała torebkę, która w środku zawierała telefon, zapasowe klucze do domku i portfel.
Wyszliśmy kierując się na plażę.
— Nick, mogę ci zadać pytanie?
— Jasne, nie krępuj się.

— Dlaczego nie powiedzieliście nam gdzie mieszkacie? — zacisnęłam materiał sukienki w dłoni.
— Jakoś nie było okazji po prostu. Czemu pytasz? — spojrzał na mnie zaciekawiony.
— Chciałam dziś iść do sklepu, nie wiedziałam jak dojść i przypomniało mi się, że Liam robił zakupy dla Ruby, pomyślałam, że go zapytam i wtedy zdałam sobie sprawę... — zawahałam się. — że nie wiem gdzie mieszkacie.
— Jeśli masz ochotę, po obiedzie mogę ci pokazać. — wyszczerzył zęby, jakby coś sugerował.
— Jeśli chcesz mi tylko pokazać, z chęcią. — pokazałam mu język i spojrzałam przed siebie. — Gdzie tak właściwie idziemy?
— Tutaj niedaleko, jest świetna restauracja, która serwuje owoce morza i ryby. Lubisz?
— Jeśli przez owoce morza masz na myśli wyłącznie krewetki to tak. — zaśmiałam się i rozejrzałam chłonąc cudowny krajobraz wyspy.
— Wybierzesz to na co będziesz miała ochotę. — stwierdził i niepewnie chwycił moją dłoń. Spojrzałam na niego zaskoczona.
— Coś nie tak? — zapytał.
— Nie, wszystko w porządku. Miły gest.
Jeszcze kilka minut maszerowaliśmy by ujrzeć przepiękna restauracje w biało niebieskich kolorach, ozdobioną kolorowymi kwiatami, poduszkami i zasłonami.
Weszliśmy do środka wybierając stolik na zewnątrz, na pięknym tarasie, na którym znajdowało się najwięcej kwiatów. Po chwili podszedł do nas kelner wręczając kartę dań i bez słowa się oddalił.
Otworzyłam ją i zderzyłam się z wysokimi cenami. Przełknęłam ślinę i spojrzałam na chłopaka.
— Coś się stało? — zapytał odrywając wzrok od menu.
— Nick, nie stać mnie na jedzenie tutaj.
— Lily, przestań. Ja cie zaprosiłem, to ja zapłacę. — oburzył się.
— Ale tutaj jest naprawdę drogo.
— Lily, proszę. Chciałem zrobić ci przyjemność.
— Nie mam jak ci się odwdzięczyć.
— Odwdzięczysz się jak przestaniesz marudzić. — zaśmiał się. — I jak mnie szybko nie spławisz.
— Nie widzę powodów, bym miała to zrobić.
— Więc nie dyskutuj już, tylko wybierz to na co masz ochotę.
Westchnęłam cicho i z powrotem spojrzałam na kartę. Przejechałam wzrokiem po propozycjach i wybrałam krewetki w sosie śmietankowym z makaronem. Nick wybrał pakiet mieszany owoców morza i coś do picia. 
  — Witam, czy są już państwo gotowi zamawiać?
—  Oczywiście. —  uśmiechnęłam się do młodego blondyna o cudownych niebieskich oczach.
— Ja poproszę krewetki w sosie śmietankowym a mój kolega pakiet owoców morza i do tego dwie lemoniady. Zamknęłam kartę i odłożyłam na krawędź stolika by kelnerowi lepiej było ją chwycić. 
  —  Oczywiście, dziękuję. —  Blondyn uśmiechną się szarmancko i zabrał nasze karty ze stolika oddalając się do budynku.
—  Podrywałaś go! — oburzył się zabawnie Nick udając obrażonego.
— Ja? Nigdy. —  pokazałam mu język.
— Wiesz co Lily? —  spojrzałam na niego uważnie odrywając wzrok od oceanu.—  Piękna jesteś.
Poczułam jak moje policzki oblewają się ciepłym rumieńcem i schowałam twarz w dłonie, aby nie było tego widać.
  — Dziękuję. —  wymamrotałam zawstydzona.
—  Nie musisz się chować, chciałbym byś czuła się ze mną komfortowo. —  delikatnie swoimi dłońmi odsłonił moją twarz i szeroko się uśmiechnął. Jedną dłonią złapał moją i położył na stoliku co wyglądało jakbyśmy byli jakąś parą.
Czułam jednak wewnętrzną potrzebę nie zabierania ręki, więc tylko swoimi oczami badałam oczy Nicka.
Po dwudziestu minutach kelner wrócił z naszymi zamówieniami a ja w trybie ekspresowym wzięłam się za pałaszowanie makaronu.
Jedliśmy w ciszy zajęci talerzami co chwilę tylko spoglądając na ocean. To było takie piękne. To wszystko. To, że tu byłam, że jadłam właśnie obiad z przystojnym facetem, że robiłam to wszystko na wyspie Tahiti! 

Dzika miłość | ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz