XXX powrót

111 1 0
                                    

Nspr
__________________

Ostatnia noc na wyspie była wspaniała.
Spędziłam ją w towarzystwie przyjaciół i ukochanego. Od momentu w którym weszliśmy do klubu świat zatrzymał się w miejscu i byłyśmy tylko my.
Ja i on.

Niestety na samym początku Zayn był bardzo nieśmiały, niepewny i speszony. Dookoła było mnóstwo osób, każdy krzyczał, pił a muzyka dudniła tak głośno, aż człowiek nie słyszał własnych myśli.
Nie odstępowałam go na krok i po godzinie był nieco bardziej rozluźniony.
Po następnej godzinie dał się wyciągnąć na parkiet a po kolejnej, już trzeciej godzinie był pewnym siebie mężczyzną, który u boku ma swą ukochaną. Rozluźnił się i obracał mnie dookoła siebie jak zawodowy tancerz.
Czułam, że mam do czynienia z całkowicie inną osobą niż ten Zayn którego poznałam kilka tygodni temu.
Z dzikiego chłopaka z lasu, który wydawał się być inny niż chłopcy, których do tej pory poznałam zmienił się w kogoś bardzo ich przypominającego. Chciał za wszelką cenę sprawić mi radość nawet jeśli musiał pójść do klubu.

Kochał mnie, a ja kochałam jego.

Oczywiście żadne z nas nie mogło znieść tego napięcia wiszącego w powietrzu i musieliśmy zaliczyć jedną z męskich łazienek. Nigdy nie sądziłam, że będę uprawiać seks, na dyskotece, w męskiej łazience i to z kimś kogo kocham!
To było dziwne, ale niesamowicie ekscytujące doświadczenie. Zayn podołał każdym warunkom, pozycjonom, zawsze mnie zadowalał i potrafił sprawić, że czułam się jak w niebie.
Tak było i tym razem. Nie podawał się do ostatniej chwili, w której oboje osiągnęliśmy szczyt przyjemności opierając się ciałami o zimną ścianę kabiny łazienkowej.
Później wróciliśmy do Ruby i Liama na parkiet i tak zleciała nam cała noc.
Bawiłam się tak dobrze, że zapomniałam co ma się wydarzyć następnego dnia.

Do domu wróciliśmy o szóstej rano, co nie dawało nam szans nawet na chwilę drzemki. Wszyscy byliśmy zmęczeni a niektórzy nawet pijani.
Zaczynałam odczuwać która jest godzina, ile czasu nam zostało i za ile mamy lot na Florydę.

Wzięłam szybki prysznic by zmyć z siebie zapach alkoholu i potu po czym przebrałam się w wygodne szare leginsy i czarną luźną koszulkę Zayna.
- Nie będziesz miał problemów? Nie wróciłeś dwa dni - zapytałam Zayna siadając obok niego na kanapie.
- Będę. Ogromne, ale uwierz, że jesteś tego warta. Każda minuta z tobą, jest warta wszystkiego.

Uśmiechnęłam się lekko i przytuliłam do jego ramienia. Nie potrafiłam się cieszyć nawet z takich słów w tej chwili. Dotarło do mnie, że do wyjścia z hotelu została nam jedynie godzina.
Wszystkie walizki stały już przy wyjściu, domek był schludnie posprzątany, kosze na śmieci opóźnione, pościel złożona.

To były najtrudniejsze chwilę w moim życiu. Nigdy wcześniej nie czułam się tak źle. Nie czułam, jak serce powoli mi się zatrzymuje, jakbym zaraz miała umrzeć.
W pewnym sensie jakaś cząstka mnie umrze wylatując stąd.
Wzięłam głęboki wdech i wplotłam swoje palce, między palce Zayna, który mimowolnie uśmiechnął się na ten gest.
Przyglądałam się przyjaciółce, która targała walizki swojego chłopaka i ustawiała je obok naszych. Wszystko miało być doprowadzone do ostatniej drobnostki i Ruby miała tego dopilnować.
Ja osobiście wolałam korzystać z ostatnich chwil z miłością mojego życia.
Tak cholernie bolało mnie to, że musiałam wylecieć. Denerwowałam się tak bardzo, że czułam smak żółci w ustach. Podczas prysznica zwymiotowałam z nerwów do toalety, ale nie chciałam nikogo tym martwić, więc zachowałam ten malutki fakt dla siebie.
- Wyglądacie na przybitych - skomentowała Ruby przyglądając się nam.
- Rubs - skarcił ją wzrokiem Liam.
- Spokojnie, domyślam się jak możemy wyglądać, ale jak można by inaczej skoro musimy się rozstać?
- Wrócimy tu! - zapewniła przyjaciółka.
- Chyba jak okradniemy bank - zaśmiałam się cicho.
- Da się załatwić! - próbowała mnie pocieszyć, za co jej dziękowałam w głębi duszy, ale z zewnątrz nie potrafiłam tego okazać.
- Dzięki, Ruby - mruknęłam wysilając się na większy uśmiech.

Dzika miłość | ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz