XIV wyobraźnia

92 4 3
                                    


Stałam przed moim ukochanym i jego rodziną trzymając się za wyraźnie wystający ciążowy brzuch. Byłam taka szczęśliwa, taka dumna z tego jak potoczyło się moje życie.
To, że tamtego dnia zostałam z Zaynem było najlepszym wyborem jaki dokonałam.
Rodzice nie przyjęli tego dobrze i nie chcą mieć ze mną żadnego kontaktu. Uważają, że zwariowałam chcąc prowadzić takie życie, a dla mnie było ono najlepsze jakie mogłam sobie wyśnić.
— Do twarzy ci z brzuchem. — skomentowała moja teściowa, która według ich kultury jest moją nową matką.
— Dziękuję mamo.
Zayn zbliżył się dotykając dłonią moja nagą skórę na brzuchu.
Uśmiechnęłam się szeroko i szczerze, bo uwielbiałam takie testy.
— Kocham cie Lily. Lily. Lily? Lily... Lily!

Otworzyłam oczy łapiąc głośno powietrze w płuca. Zachłysnęłam się przez co ktoś uderzył w moje plecy pozwalając mi wypuścić powietrze. Spojrzałam na postać stojącą nade mną, którą okazała się być Ruby.
— Nie wróciłaś.
— Jestem zmęczona. Byłam coś zjeść i chciałam odespać.
— Mogłaś nas poinformować.
— A co wy jesteście moimi rodzicami? Nie muszę się meldować jak dziecko.
— Martwimy się o ciebie.
— Nie musicie. — burknęłam i odwróciłam się do niej plecami. Usłyszałam tylko westchnięcie i dziewczyny już nie było w pomieszczeniu. Odwróciłam się na plecy wbijając wzrok w sufit. Nie sądziłam, że pożegnanie z Zaynem będzie dla mnie takie ciężkie i tak ulotni się moja chęć na wakacje życia. To było chore.

***

Od mojego powrotu po przygodzie z dżungli minęło pięć dni, co było równoznaczne z przeminięciem już dwóch tygodni naszych wakacji.
Przez te pięć dni wszystko co musiałam robić było straszne, złe, uciążliwe i męczące w nienaturalny sposób.
Znajomi bardzo się na mnie denerwowali, bo tylko narzekałam, byłam zamyślona i nieobecna.
Oczywiście w mojej głowie nie siedział nikt inny jak Zayn z lasu. Byłam wściekła na niego, że tak zamieszał mi w głowie.
Czułam pustkę, brak tego poczucia bezpieczeństwa i spokoju sprawiał, że wariuję. W każdym próbuje dopatrzyć się jego twarzy.
— Lily mówię do ciebie! — Ruby szturchnęła mnie mocno za ramię, przez co w złości ją odepchnęłam. — Odbiło ci?!
— Sory. — mruknęłam.
— Jesteś ostatnio taka rozdrażniona, że nie mogę tego wytrzymać. Coś ci się stało w tym lesie?
— Można tak powiedzieć. — mruknęłam i gdyby nie głos Liama wołający moją przyjaciółkę, pewnie wydusiłaby wszystkie informacje z głębi mnie, czego nie chciałam. Podniosłam wzrok i zobaczyłam całą grupkę idącą w naszą stronę.
Ostatnio moje relacje z Nickiem nieco się pogorszyły. Chłopak mocno się zdystansował po moim powrocie. Odrzuciłam go kilka razy przez co nie zachowuje się już tak swobodnie jak wcześniej. Dziś byliśmy wszyscy umówieni na plażę, na którą tak naprawdę nie chciałam iść. Wybraliśmy miejsce, przy którym jest wejście do lasu i gdzie pożegnał mnie Zayn.
Zebrałam wszystkie potrzebne rzeczy do torby plażowej i udałam się z przyjaciółmi we wcześniej wspomniane miejsce. Widok tego lasu sprawiał, że serce biło mi szybciej a umysł wariował przypominając sobie wszystkie wydarzenia.
Wszyscy szybko i sprawnie się rozłożyli rozkoszując ciepłym słońcem i chłodnym wiatrem znad oceanu.
Położyłam się zasłaniając twarz kapeluszem przyjaciółki. Zamknęłam oczy wsłuchując się w szum fal i dźwięki przyrody.

Otworzyłam oczy będąc zupełnie sama. Dookoła nie było żywej duszy a ocean dziwnie ucichł. Podniosłam się i rozejrzałam.
Moje oczy spotkały się z tymi za którymi tak bardzo tęskniłam. Podniosłam się gwałtownie i ruszyłam w stronę chłopaka.
— Jesteś. — uśmiechnął się zamykając mnie w szczelnym uścisku. Objęłam go za plecami i zaciągnęłam słodkim zapachem owoców.
— Myślałam, że już cię nigdy nie zobaczę. — westchnęłam nie mogąc opanować bicia serca.
— Tęskniłem za tobą.
— Zayn. — jęknęłam czując jak moje ciało obiega przyjemny dreszcz.
— Chodź ze mną. Zostaw to co masz i pójdź ze mną. — odsunęłam się i spojrzałam w te cudowne brązowo-miodowe oczy.
— Jak to?
— Tak bardzo za tobą tęsknię Lily. — chwycił kosmyk moich blond włosów i założył za ucho. Musnął delikatnie moje czoło, nos i wargi ponownie powodując dreszcze.
— Kocham cie Lily. — szepnął wprost do mojego ucha.

Lily? — obudził mnie delikatny męski głos. Otworzyłam automatycznie oczy, spotykając nie ten kolor tęczowek, który chciałam zobaczyć. Nick pochylał się nade mną wachlując moją twarz wachlarzem. — Jesteś cała czerwona.
— Zasnęłam? — skinął twierdząco głową a w środku mnie coś pękło, ten sen był tak realistyczny, taki prawdziwy. Bardzo chciałam, żeby to okazało się prawda. Nie musiał mówić, że mnie kocha, chciałam tylko aby był obok i dawał mi to poczucie bezpieczeństwa i spokoju.
— Niedługo się zbieramy.
— To ile ja spałam? — przetarłam oczy i oparłam się na łokciach. Nade mną znajdowała się duża parasolka, która nie pozwalała by słońce spaliło moją skórę a na moim ciele leżał mokry ręcznik.
— Dobre sześć godzin. Bardzo się pociłaś, byłaś czerwona i rozpalona. Chciałem Ci jakoś pomóc.
Wytłumaczył chłopak widząc moje zdziwienie cała sytuacją.
— Oddałeś mi swój parasol i ręcznik? — zapytałam bardziej retorycznie. Chłopak usiadł obok mnie i spojrzał w ocean.
— To, że mnie odrzucasz z nieznanych mi przyczyn, nie oznacza, że i ja to będę robił. Lubię cię Lily.
— Ja też cię lubię Nick. — westchnęłam. — Tylko nie tak bardzo, jak ty mnie.
— Rozumiem. Nie wiem tylko dlaczego pozwalałaś mi na tyle bliskości, ale nie chce o tym gadać. Lubię cię i to się nie zmieni.

Chłopak spojrzał na mnie i obdarzył szczerym, szerokim uśmiechem. Coś w środku delikatnie mnie zabolalo, że moje zachowanie do niego tak się zmieniło. Nie mogłam jednak dalej uważać, że wszystko jest tak jak dawniej, kiedy każdą moją myśl zajmował Zayn.

***

Wróciliśmy niedługo po tym jak Nick mnie obudził. Cała grupa chciała iść coś zjeść, ale ja jednak zostałam w domku tłumacząc się zmęczeniem.
Udałam, że idę spać, kiedy jeszcze Ruby była w domku mając w głowie szalony i nieodpowiedzialny plan.
W momencie, gdy wszyscy wyszli i upewniłam się, że odeszli od domku wstałam pakując najpotrzebniejsze rzeczy do plecaka. Wzięłam dużą wodę, mango, które kupiłam, długie spodnie, bluzę, nóż i sznurek.
Wiedziałam, że to co mam w głowie jest tak szalone i nieodpowiedzialne, że gorzej być nie może! Zostawiłam karteczkę przyjaciółce, by nie martwiła się o mnie, bo wyszłam na spacer przemyśleć kilka spraw i wyszłam z domku.
Zamknęłam drzwi i zostawiłam klucz pod kwiatkiem obok wejścia. Ruszyłam do ulicy, by złapać taksówkę.
Nie było z tym problemu a adrenalina w moim ciele rosła jak szalona. Pokazywałam mężczyźnie gdzie ma jechać. Po piętnastu minutach zatrzymał się a ja wręczyłam mu wyznaczoną przez licznik kwotę.
Podeszłam pod wejście do lasu i wzięłam głęboki wdech, albo go odnajdę, albo tam zginę.

RUBY POV

Siedzieliśmy w restauracji czekając na zamówienia a wokół panowała bardzo napięta atmosfera. Wszyscy martwiliśmy się o Lily, która po powrocie z lasu bardzo dziwnie się zachowywała.
— Myślicie, że coś jej się tam stało? — zapytał Liam patrząc na nasze reakcje.
— Co mogło jej się stać, oprócz tych ran, które miała? — głowił się Harry.
— Może spotkała miejscowych? Przewodnik mówił, że nie są przyjaźnie nastawieni do turystów.
— Nie no, bez przesady. — wtrąciłam się. — Co mogli by jej zrobić, co spowodowało takie zachowanie?
— Może ją porwali?! — krzyknął przerażony Ben.
— Beni, porwali na dobę? — westchnęłam.
— Nie mam pomysłu, ale to jest dziwne.
— Bardzo dziwne. — zgodziłam się. — Muszę z nią poważnie porozmawiać, przecież nie może się tak zachowywać przez następny miesiąc.
— Z tym się zgodzę, to uciążliwe. — odezwał się Nick.
— A jak między wami? — zapytał chłopaka Liam. — Tobą a Lily. — dodał.
— Nijak. Nie wiem co się stało w tym lesie, ale miało to wielki wpływ na jej zachowanie.
— Czyli nic z tego nie będzie?
— Liam, przyjacielu. Nie sądziłem, że kiedykolwiek coś będzie. Ona nie jest z tych, które chcą chłopaka na chwilę, przecież to widać.
— Trochę już  ją poznałeś. — mrugnęłam do chłopaka, po czym przy stoliku pojawił się kelner z częścią zamówień.

Dzika miłość | ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz