Dzika miłość | Zakończone

III łódź

Po długich dyskusjach na różne tematy przyszła pora na wybranie sypialni, gdyż każdy poczuł już zmęczenie.
Udałam się z przyjaciółką do jednej z sypialni, w której znajdowały się trzy miejsca do spania.
— My mamy jeszcze jedno. — wyjrzała na korytarz Ruby.
— Wygląda na to, że tylko ja nie mam miejsca. — odezwał się Nick wchodząc do pomieszczenia.
— Zapraszamy więc. — wskazałam wolne łóżko znajdujące się na przeciwko mojego. Chłopak pozbył się koszulki i spodenek zostając jedynie w bieliźnie. Mimowolnie spojrzałam na zawartość jego bokserek niekontrolowanie się rumieniąc. Nick najwyraźniej zauważył moje zachowanie, ponieważ położył się z szerokim uśmiechem na ustach. Speszona odwróciłam się plecami do niego i spróbowałam zasnąć.

Obudziłam się w środku nocy z krzykiem uderzając głowa o sufit. Wybrałam łóżko znajdujące się najwyżej, za co przypłaciłam bólem głowy w tej chwili.
— Wszystko w porządku? — zapytał szeptem Nick.
— Nie śpisz? Wszystko w porządku, miałam tylko zły sen.
— Chcesz o tym porozmawiać?
— Czemu nie śpisz?
— Jakoś morskie fale nie sprzyjają mojemu organizmowi. — zaśmiał się smutno.
Rozmasowałam czoło i powoli zeszłam na podłogę.
— Idę zobaczyć ocean nocą, przyłączysz się?
Zapytałam otwierając drzwi kajuty. Chłopak szybko nasunął na siebie spodenki i razem wyszliśmy na pokład spotykając się z czarną  ciemnością, nie było widać w oddali nic oprócz czarnych wód. Jedyne dźwięki jakie dochodziły do moich uszu, to fale odbijające się o statek. Noc była dość nie spokojna przez wiatr, ale widok za to był nieziemski. Z prawej strony łodzi widoczny był wielki jasny świecący księżyc, który dawał piękną poświatę na horyzont oceanu. — Ale pięknie, co? — zapytał chłopak, kiedy zajęliśmy miejsce na skórzanych kanapach. Chwyciłam koc i nakryłam nas oboje, kiedy wiatr mocniej dał o sobie znać.
— Tak, jest cudownie. Zapamiętam te widoki do końca życia.
— Czemu akurat Tahiti? — zapytał przyglądając się w odbicie księżyca na wodzie.
— Daleka, nieznana wyspa. Chciałyśmy z Ruby przeżyć jakąś przygodę. A ty? Dlaczego wybrałeś tą wyspę?
— Początkowo mieliśmy lecieć tutaj w o wiele większym składzie. Grupa miała zebrać się z całych Stanów. Wszystko było już ustalone. — zawahał się. — Nie wiem czy powinienem o tym mówić, mogę Ci ufać?
— Oczywiście. Nikomu nic nie powiem. — odpowiedziałam pewna siebie i wlepiłam wzrok w chłopaka.
— Ten wyjazd, organizowany był z powodu zaręczyn Liama.
— Liam ma narzeczona?! — wypaliłam bez zastanowienia przerywając mu.
— Nie. Daj mi skończyć. — zaśmiał się. — Miesiąc przed wylotem okazało się, że dziewczyna  puszcza się od roku z innym. Liam natychmiastowo zerwał zaręczyny, ale wyjazdu nie chciał odwoływać. Powiedział, że leci tutaj znaleźć swoją wakacyjna miłość.
— Niezła historia. — stwierdziłam pamiętając, jak Ruby zachwycała się chłopakiem w domku.
Łódka kołysała się w rytm fal a głucha ciszę, która między nami zapadła przerywał tylko chlupot wody.
— Powiedz Lily, długo zamierzacie tu być?
— Planujemy około sześciu tygodni, wiesz wszystko zależy od tego na ile pozwolą nam finanse.
— To znaczy? — chyba nie zrozumiał. Zamyśliłam się i jednocześnie zawstydziłam. Bardzo nie lubiłam rozmawiać o sytuacji finansowej mojej rodziny.
— Moi rodzice nie mogą pochwalić się dużą ilością pieniędzy. Na te wakacje razem z Ruby zbierałyśmy rok pracując i wszystkie pieniądze z urodzin i zakończenia szkoły odłożyłyśmy na te wakacje. Mamy dość ograniczony budżet. — odwróciłam speszona głowę w drugą stronę.
— No to jutro zabieram cie na wielki i smaczny obiad! — klasnął w ręce a ja poczułam się bardzo nieswojo.
— Nie potrzebuje takiej pomocy, mam swoje pieniądze.
— Lily, proponuję ci wspólne spędzenie czasu, jako gentleman zapłacę za kobietę, którą zapraszam. To żadna pomoc, może trochę randka, ale nie pomoc! — przyłożył jedna dłoń w miejscu gdzie znajdowało się serce a druga uniósł do góry wystawiając tylko dwa palce ku niebu.
— Zgodzę się na wszystko, tylko niech nas stąd jutro ściągnął.
Zaśmiałam się.