XXVI rodzice

82 2 0
                                    

Niesprawdzony
_

_____________________________

Dwa następne dni minęły powoli i rutynowo, bo w wiosce robi się codziennie praktycznie to samo, do czego w sumie idzie przywyknąć.
Niestety, nic nie bolało mnie tak bardzo jak myśl na powrót do domu. Naszych wakacji zostało mniej niż dwa tygodnie a to powodowało, że moje serce łamało się na tysiąc kawałków każdego następnego dnia.

Szliśmy właśnie z Zaynem w kierunku mojego hotelu, ponieważ mocno stęskniłam się za przyjaciółką i chciałam się z nią spotkać. Jak zwykle droga zajęła ponad godzinę mocno mnie męcząc, jednak jak tylko na horyzoncie pojawił się budynek hotelu uśmiechnęłam się szeroko.
— Jesteś pewna? — zapytał nagle Zayn, jakby zaczął mieć wątpliwości.
— Oczywiście, przecież to moja przyjaciółka— stwierdziłam bez zastanowienia.
Weszłam do domku nie pukając, ale zastałam w nim samego Liama.
— Lily! Cześć! — Uśmiechnął się do mnie szeroko i wstał by mnie uściskać, co nie spodobało się Zaynowi, ale nie komentował jego zachowania.
— Cześć, gdzie jest Ruby?
— Kąpię się.
— Czy wy właśnie? — zawahałam się nie wiedząc, czy tak właściwie chce zadać to pytanie.
— Lily, nie pytaj mnie o takie rzeczy — zaśmiał się głośno i wrócił na kanapę.
— To Zayn, pamiętasz? — Wskazałam na szatyna stojącego w drzwiach.
— No pewnie — powiedział i kiwnął do chłopaka tym samym się witając. Zayn powtórzył jego gest i podszedł do mnie przytulając od tyłu, co było cholernie uroczym gestem.

— Lily? — Przyjaciółka wybiegła z łazienki mocno mnie przytulając przez co zmusiła Zayna by się odsunął.
— Okej, idź się ubrać — zaśmiałam się widząc speszony wzrok Zayna, który unikał patrzenia na Ruby będącą w samym ręczniku.
— Okej, okej. Nie będę zawstydzać twojego faceta — zaśmiała się.
— Idź — rozkazałam wtórując jej śmiech.
— Więc wy razem? — zapytał Liam wskazując palcem na mnie i Zayna.
Spojrzałam zdezorientowana co powiedzieć na szatyna, wziął to jako jako znak by to on powiedział, więc ponownie do mnie podszedł. Objął mnie ciasno w talii i nachylił się by oprzeć głowę o moje ramię.
— Razem — stwierdził z głosem przepełnionym dumą.
— Nick chyba popadnie w depresję — roześmiał się brunet i uderzył dłonią o swoje kolano.
— Ha! Bo on miał wiele do gadania — prychnęłam przez śmiech, ale sama nie wiedziałam czy był on szczery czy raczej sarkastyczny. A może oba po trochu?

— Już jestem! — obwieściła nam Ruby wychodząc z pokoju ubrana w czarne spodenki i czerwoną koszulkę.
— Pod kolor włosów — skomentował ze śmiechem Zayn.
— Wezmę to za komplement — pokazała mu język i usiadła na kolanach Liama.
— Nie stójcie tak, bo nam głupio — zaśmiał się Liam, więc oboje usiedliśmy naprzeciwko nich.
Mieliśmy już zaczynać rozmowę, ale przerwał nam dźwięk dzwonka w telefonie.
— Twoi rodzice ciągle dzwonią — westchnęła Ruby wyciągając w moją stronę dzwoniący telefon.
Spojrzałam na ekran, na którym wyświetlało się imię mojej mamy. Wzięłam głęboki wdech i wydech po czym nacisnęłam zieloną słuchawkę.
— Ruby? Jest Lily? — usłyszałam głos mojej mamy a usta mimowolnie uniosły się ku górze.
—  Cześć mamo.
— O mój boże! Córcia. — Mama brzmiała na naprawdę uradowaną tym, że mnie słyszy.
— Nie mam tu zasięgu w swoim telefonie — wytłumaczyłam to, że nie da się do mnie dodzwonić. Prawdziwym powodem tego było to, że mój telefon już dawno padł z powodu braku baterii.
— Tak się z tatą martwiliśmy o ciebie.
— Niepotrzebnie, przecież mówiłam przed wylotem, że tutaj mogę mieć problemy z dzwonieniem.

Wszyscy uważnie mnie obserwowali, jakby na coś czekali. Czułam presję przez sześć oczu wpatrzonych tylko we mnie.
Mogłam się domyślać o co im chodziło, ale wcale nie miałam ochoty odpowiadać na takie pytanie, jednak mój pech życiowy postanowił przyjść i mama zapytała głośno:
— Jak mijają ci wakacje? Poznałaś jakiś chłopców?
Wzięłam głęboki wdech najciszej jak się dało i przygryzłam dolną wargę nie wiedząc czy mówić mamie prawdę. Jedna trzy pary oczy wbijające się we mnie uniemożliwiały mi kłamstwo.
— Jednego — skłamałam, ale nie miałam ochoty na opowiadanie mamie o Nicku, który w całej przygodzie nie był aż tak istotny.
— Naprawdę? Opowiadaj! — podekscytowała się mama.
— Mamo — jęknęłam, ale wzrok Ruby wydawał się być tak oczywisty, jakby wręcz telepatycznie mówiła mi, że mam kontynuować. — Jest wysoki, ma czarne włosy, miodowe oczy, jest bardzo przystojny.
— A skąd pochodzi?
Zamknęłam oczy ponownie przygryzając wargę z nerwów. Czemu ta kobieta musiała tak drążyć coś o czym niekoniecznie chciałam rozmawiać w tej chwili.
— Stąd — westchnęłam co nie spodobało się Zaynowi, który zmarszczył wymownie brwi.
— Oh — mruknęła mama. — Wie, że musisz wrócić?
— O boże, mamo musisz to psuć? Nie możesz cieszyć się tym, że kogoś poznałam?
— Cieszę się córeczko, ale nie chce byś cierpiała po powrocie.
— Nie będę — skłamałam.
— Dobrze. Uważaj na siebie, muszę kończyć zbieram się do pracy.
— Cześć mamuś do zobaczenia za jakiś czas. — Czekamy — stwierdziła i rozłączyła się. Westchnęłam ciężko i oddałam telefon przyjaciółce.
— Naprawdę nie będziesz cierpieć po powrocie? — skrzywił się Zayn.
— Naprawdę w to uwierzyłeś?
Skinął głową w potwierdzeniu.
— Przecież nie mogłam jej tego powiedzieć. To moja mama i przez następne półtorej tygodnia zamartwiałaby się tym, czy się zakochałam i co będzie musiała zrobić bym nie była smutna.
— Kochasz swoją mamę — stwierdził Zayn.
Skinęłam głową w potwierdzeniu i oparłam się o kanapę. Ten telefon od niej uświadomił mi jak mało czasu nam zostało i jak wielki ból będę przeżywać za niecałe dziesięć dni.

Dzika miłość | ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz