VIII panika

115 6 0
                                    

Rozdział dedykuję Idze, która mówi, że czyta, ale prawda jest inna :( buziak.
________________________________________

Nie byłam w stanie się odsunąć, więc bez oporów oddałam pocałunek. Był taki delikatny w tej całej zachłanności, że kolana odmawiały mi posłuszeństwa. Złapałam jego talię by móc się podtrzymać a jego dłonie zmieniły położenie z moich policzków na talię. Przycisnął mnie bliżej siebie dzięki czemu nasze ciała stykały się w każdym momencie. Całował mnie tak dobrze, że poczułam chęć czegoś więcej. Jedna z jego dłoni nieśmiało zjechała na mój pośladek a ja poczułam przyjemne ciało w podbrzuszu. Westchnęłam cicho w jego usta przez co się odsunął. Wzięłam głęboki wdech a przed oczami zrobiło mi się na chwilę ciemno. Zamrugałam kilka razy szybciej i spojrzałam na chłopaka.
— Moja. — szepnął i przelotnie mnie pocałował.

***

Około piętnastej wróciłyśmy do domku by się odświeżyć, ponieważ godzinę później miałyśmy przyjść do restauracji, by zjeść wspólnie z chłopakami obiad.
— Harry mówił, że będzie ta jego siostra. — westchnęła Ruby wychodząc z łazienki w samym ręczniku.
— Co z tego? — wzruszyłam ramionami.
— Nie polubiłam jej i wydaje mi się, że ona nas też.
— Spędziłaś z nią zaledwie chwilę czasu, po czym to wnioskujesz?
— Nie pamiętam nawet jak ma na imię!
— Leah. — westchnęłam stojąc przed szafa by wybrać jakieś ubrania.
— Nie odzywała się w ogóle, nie wyglądała na przyjaźnie nastawioną ani rozrywkową.
— I tylko dlatego uważasz, że nas nie lubi? Daj jej szansę.
— Nie mam wyjścia. — wzruszyła ramionami i wyciągnęła z komody krótkie szorty i czerwoną koszulkę na ramiączkach. — Pójdę się umyć. — rzuciłam po tym jak wybrałam delikatną białą sukienkę na cienkich ramiączkach. Na samym dole miała kilka centymetrów koronki tak jak na dekolcie. Do pasa była dopasowana do ciała a niżej lekko się rozchodziła. Była idealna na obiad w restauracji i gorący klimat.
Wzięłam szybki, ale chłodny prysznic, nałożyłam na powieki cień a rzęsy podkreśliłam tuszem. Nałożyłam na siebie wcześniej wybrane ubranie i wyszłam do salonu w poszukiwaniu przyjaciółki.
— Jakoś szybko ci to zeszło. — stwierdziła wychodząc z sypialni w pełni ubrana i pomalowana.
— Chyba. — wzruszyłam ramionami i przejrzałam się w lustrze.
— Dla kogo się tak stroisz? — zapytała Ruby rzucając mi spojrzenie "wiem, że ci się podoba" odnośnie Nick'a.
— Dla siebie. — starałam się brzmieć wiarygodnie.
— Proszę cię! — spojrzała na mnie z wyrzutem krzyżując ręce pod piersiami. — Siadasz mu na kolana, pozwalasz się całować i spalaś z nim!
—  Spałam to za dużo powiedziane. Spaliśmy w jednym łóżku po prostu. Byłam po alkoholu i chciało mi się spać. Zasnęłam nawet sama nie wiem kiedy. — próbowałam się wytłumaczyć.
— Kochanie, znam cie jak mało kto i mnie nie oszukasz.
— To, że mi się podoba nic nie oznacza. To on się bardziej wkręcił
— To znaczy? — spojrzała na mnie pytająco bardzo zaciekawiona sytuacją.
— Wczoraj cały czas nazywał mnie swoją.
— Jak był trzeźwy czy pijany.
— Jak szliśmy do domku coś mówił, ale więcej po piwie. — wzruszyłam ramionami. — Niech powie ci to na trzeźwo.
— Powiedziałam mu to samo.
— To dziś się przekonamy. — uśmiechnęła się Ruby.
— Chyba nie chce się przekonywać.
— Dlaczego? — zdziwiła się.
— Wiesz, że nienawidzę sezonowych miłości. Wakacje się skończą, trzeba będzie wracać a ja zakochana w nim będę na Florydzie cierpieć.
— Albo twój książę na białym koniu cie odnajdzie i będziecie żyć długo i szczęśliwie. — zaklaskała w dłonie.
— W bajki wierzysz? — prychnęłam.
— W szczęśliwe zakończenia. — poprawiła mnie i chwyciła telefon. — Chodź, musimy być na czas.
Skinęłam głową i ruszyłam za przyjaciółką do wyjścia.
Ona naprawdę wierzyła w takie historie? Przecież to, że chłopak odnalazłby mnie na Florydzie w Miami i był ze mną do końca życia było tak nie realne jak twierdzenie o tym, że ziemia jest kulista!
Wyszłyśmy z domku i udałyśmy się do restauracji oddalonej piętnaście minut od naszego hotelu.
Gdy dotarłyśmy wszyscy już zajmowali swoje miejsca przy dużym stoliku. Oczywiście, miejsce dla mnie było obok Nicka a mojej przyjaciółki obok Liama.
Uśmiechnęłam się do wszystkich i rzuciłam krótkie 'cześć' do siostry Harry'ego. Tym razem zamówiłam klasyczne spagetti i sok jabłkowy.
— Mógłbym za ciebie zapłacić? — zapytał Nick nieco speszony.
— Doceniam gest, ale naprawdę nie trzeba.
— To w takim razie, zabieramy was na wycieczkę w głąb wyspy na nasz koszt. — wyszczerzył się Liam.
— Pamiętam ile kosztowała i nie mogę się zgodzić. — zaprotestowałam.
— A czy ja mówię o takiej wycieczce? — mrugnął do mnie.
—  O jakiej wycieczce mówisz Liam?
— Weźmiemy wszystko co potrzebne i pójdziemy sami.
— Sami?! — podekscytowała się Ruby.
— Nie wiem, czy to dobry pomysł. Nie znamy wyspy, miejscowych, nie znamy języka, co jeśli się coś stanie?
— Bądź optymistką. Wszystko będzie w porządku.
— Ruby? — spojrzałam na przyjaciółkę dając tym znać, by to ona podjęła ostateczną decyzję, chociaż doskonale wiedziałam jaka będzie.
— Oczywiście, że pójdziemy. — uśmiechnęła się i delikatnie dotknęła dłoni chłopaka, która leżała bezczynnie na stole.

Dzika miłość | ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz