XIII rzeczywistość

104 5 0
                                    

Pod hotelem stałam dwadzieścia minut później. Zapłaciłam mężczyźnie pieniędzmi, które znalazłam w plecaku.

Nie przypominam sobie, żebym je tam wsadziła.

Powolnym krokiem ruszyłam do domku. Słońce mocno świeciło z góry sprawiając, że jeszcze bardziej się męczyłam. Po dziesięciu minutach żółwiego tempa stanęłam przed szklanymi drzwiami domku na wodzie. Ruby jak opatrzona zerwała się z kanapy by otworzyć drzwi i pomóc mi wejść do środka.
Ku mojemu zaskoczeniu w pomieszczeniu siedzieli wszyscy mając miny, jakby ktoś umarł.
— Lily! — krzyknęli wszyscy na raz idąc w ślady mojej przyjaciółki. Znaleźli się dookoła mnie nie dając przestrzeni do oddychania. 
— Wyglądasz okropnie. — skomentował Nick. Podniosłam na niego wzrok. Uśmiech z ust chłopaka  zniknął w sekundę. Mój wzrok przejawiał chęć mordu. Odsunął się na dwa kroki w tył co było dobrym posunięciem w tej sytuacji.
— On ma rację. — dodał Liam. Westchnęłam zrezygnowana, przecież nie mogłam ich wszystkich zamordować. Zdjęłam plecak i rzuciłam go na ziemię.
— Jestem zmęczona, dajcie mi spokój. — skłamałam i wydostałam się z tego chorego zbiorowiska dookoła mnie. Zamknęłam się w łazience i oparłam plecami o drzwi. Byłam tak rozwalona psychicznie, że nie wiedziałam co mam zrobić.
Obcy chłopak pomógł mi w tym lesie, zaryzykował wszystko co ma, bym mogła spędzić noc w wiosce, nakarmił mnie i napoił a później wyprowadził na plażę po czym mnie głupek pocałował totalnie doprowadzając do obłędu!
Czułam się przy nim dziwnie spokojna, bezpieczna i swojego rodzaju szczęśliwa.
To było szalone.

Wymkęłam się cicho z łazienki biorąc z pokoju świeżą bieliznę i czyste ubrania po czym znów zaszyłam się w małym pomieszczeniu wyłożonym płytkami.
Wzięłam długi gorący prysznic, wyszorowałam się z potu i brudu, umyłam włosy nakładając na nie odżywkę, którą przywiozłam oraz oczyściłam rany zestawem z apteczki.
Ubrałam się w luźna białą koszulkę i równie luźne spodenki z szarego materiału.
Wysuszyłam włosy i związałam w koka wysoko na głowie. Po spojrzeniu w lustro i stwierdzeniu, że wcale nie wyglądam lepiej wróciłam do salonu. Chłopaki dalej w nim siedzieli co mnie trochę zirytowało.
— Chciałem cię przeprosić. — wypalił Nick. Zbliżył się do mnie i chciał ująć policzki w swoje dłonie, ale odepchnęłam go. — Okej?
Zdziwił się i odsunął.
— Nie masz za co.
— Zostawiłem cie. — przewróciłam oczami.
— Przecież nie poszedłbyś ze mną siku. Weszłam za daleko i się zgubiłam nic takiego.
— Nic takiego?! — wykrzyknęła Ruby wstając. — Dziewczyno, czy ty wiesz co mówisz?! Zastanawialiśmy się czy nie powiadomić policji!
— Przestań się drzeć. — mruknęłam.
— Jesteś walnięta. — zaśmiał się Harry. Wzruszyłam ramionami i usiadłam na kanapie obok niego.
— Gdzie byłaś?
— W lesie.
— Siedziałaś w lesie cała noc? — skinęłam głową. Przecież ich nie okłamywałam. Pominęłam tylko Zayna i wioskę, ale przecież to tylko mały szczegół.
— Nie powinniście się cieszyć, że wróciłam cała i zdrowa?
— Cieszymy. — wtrącił Liam. — Powinnaś zrozumieć też nas. Martwiłem się o ciebie, bo to ja zorganizowałem tą wycieczkę a ty się zgubiłaś. Jak znalazłaś drogę na plażę?
— Znalazłam turystów. Próbowałam się dogadać po angielsku i jakoś tak wyszło, że wróciłam z nimi.
—  A dlaczego masz w plecaku kokosa i mango?
Uniosłam zaciekawiona wzrok na Ruby, która właśnie przeszukiwała mój plecak. Westchnęłam, ale mimowolnie się uśmiechnęłam.
— Musiałam coś jeść przecież. Te owoce leżały na ziemi, więc je wzięłam.
Kłamałam jak najęta. Zayn musiał mi je włożyć jak poszedł po mój plecak. To był tak miły gest, że moje policzki oblał delikatny rumieniec co nie uszło uwadze mojemu adoratorowi.
— Nie wyglądają na obite. — podniosła je pokazując wszystkim. Niepotrzebnie zaczynała węszyć.
— Cieszysz się, że wróciłam czy próbujesz zachęcić mnie do zniknięcia stąd? — prychnęłam zirytowana i odebrałam od niej owoce. Schowałam je ponownie do plecaka i zabrałam się do sypialni. Zamknęłam za sobą drzwi delikatnie by ich nie rozwalić i usiadłam na podłodze czy oknie.
Zajrzałam do plecaka i wyjęłam cała jego zawartość.
Dwa owoce, naszyjnik, butelka wody i ubrania, w których byłam.
Wzięłam do ręki naszyjnik wykonany z cienkiego sznurka i malutkich muszelek.
Westchnęłam głośno pozwalając temu przyjemnemu uczuciu zawładnąć moim ciałem. Ten głupi dzikus był tak dobry, tak miły i kochany, że nie mogłam tego pojąć. Nie znał mnie a tak wiele zrobił. To było niesamowite.
Schowałam prezent od niego do szuflady, w której trzymałam bieliznę i wzięłam się za jedzenie mango. Było dla mnie, więc tylko ja mogłam je zjeść.

***

Następnego dnia obudziłam się późno. Przez resztę czasu od powrotu unikałam rozmów i dziwnych pytań a przede wszystkim węszenia Ruby.
Spała obrażona nie wiem na co w salonie na kanapie.
Oparłam się na łokciach rozglądając dookoła. Pusto i cicho.
Wczoraj o tej porze byłam jeszcze z Zaynem. Westchnęłam na miłe wspomnienie i przeciągnęłam się długo na łóżku.
Zamlaskałam zaspana i wstałam owijając się w bluzę, bo ogarnęły mnie dreszcze. Wyszłam z sypialni zastając pusty domek. Na lodówce wisiała tylko biała karteczka.

Poszłam z chłopakami na śniadanie, a później na plażę. Jak masz ochotę przyjdź.

Wcale nie miałam ochoty przychodzić, ale siedzenie w domu też nie było dobrym pomysłem. Odświeżyłam się zimnym prysznicem, uczesałam włosy i ubrałam się w czarną koszulkę i tego samego koloru szorty.
Wzięłam w torbę plażową, ręcznik na którym zamierzałam usiąść, krem z filtrem okulary i telefon ze słuchawkami.
Ruszyłam na plażę w poszukiwaniu znajomych i nie trudno było ich odnaleźć. Zachowywali się najgłośniej, więc wzrok sam leciał w ich kierunku.
— Dzień dobry śpiąca królewno.
Nick podszedł i przelotnie cmoknął mnie w czoło kładąc dłoń na zagłębieniu moich pleców. Przeszedł mnie ten nieprzyjemny dreszcz, ale nie skomentowałam jego zachowania.
Reszta jedynie mi pomachała wyraźnie urażona moim wczorajszym zachowaniem.
— Cześć. — rzuciłam oschle i rozłożyłam swój ręcznik.
— Możesz usiąść ze mną. — blondyn najwyraźniej nie chował urazy i szczerze się uśmiechał.
— Mam swój, dzięki. — starałam się nie brzmieć wrednie i założyłam na nos okulary.
Spojrzałam na ocean i przed oczami miałam nasz pocałunek, w lesie, przy plaży, mój i dzikiego, tajemniczego Zayna.
Przez samo wspomnienie tej sytuacji dostałam gęsiej skórki, co znów zauważył Nick.

Czy on się ciągle na mnie gapi?

— Zimno ci? Przecież jest ze czterdzieści stopni! — zaśmiał się.
— Nie. — odpowiedziałam patrząc w jego stronę. — To twoja zasługa. — skłamałam a chłopak napiął się jak dumny paw. Miałam ochotę prychnąć na to szczeniackie zachowanie, ale ugryzłam się w język.
Siedziałam w spokoju obserwując fale i kąpiących się ludzi dobre pół godziny dopóki moja przestrzeń osobista nie została naruszona. Poczułam jak czyjeś ręce oplatają mnie od tyłu przyciągając do swojej klatki piersiowej. Skrzywiłam się.
To nie był Zayn, a bardzo chciałam żeby był.
— Nick. — stwierdziłam.
— A któż by inny. — zaśmiał się cicho. — Martwiłem się o ciebie.
— Niepotrzebnie. Jestem dużą dziewczynką i poradziłam sobie nawet w takiej sytuacji.
Okłamałam jego i samą siebie. Prawda jest taka, że gdyby nie czarnowłosy bóg lasu zgniłabym tam samotna, głodna i przestraszona. Ewentualnie coś by mnie zjadło.
— Wierzę, ale to nie zmienia faktu.
— Tak, tak. — rzuciłam. — Już wróciłam, cała i zdrowa.
— Wiem. Nie zamierzam Cię już zostawiać samej.
Skrzywiłam się i to tak mocno jakbym zjadła cytrynę. Nie spodobało mi się to. Nie byłam małym dzieckiem, które trzeba non stop pilnować. Zdarzyło się, no trudno. Jestem bardzo wdzięczna Zaynowi za pomoc, ale nie zamierzam się już oddalać na wycieczkach.
— Dam sobie radę. — zabrzmiałam śmiesznie, ale wydaje mi się przekonywująco.
— Pomyślę. — zaśmiał się i cmoknął tył mojej szyi.
Wstałam porażona nieprzyjemnie tym gestem i spojrzałam na zdezorientowanego chłopaka.
— Idę coś zjeść. — skomentowałam na szybko i zabrałam swoją torbę. Miałam nadzieję, że przyjaciółkę weźmie mój ręcznik.
Zachowania Nicka były dla mnie dziwnie nieprzyjemne i powodowały dreszcze, ale nie takie jakie miałam przez Zayna, one były przeciwieństwem tego co czułam teraz.
Znalazłam się w hotelowej restauracji i zamówiłam mrożoną herbatę z czekoladowym ciastkiem. Nie miałam najmniejszej ochoty na jedzenie, ale widziałam, że mój organizm go potrzebuje.
Po szybkim zjedzeniu zapłaciłam kelnerce i wróciłam do domu tracąc ochotę na dalszą zabawę na plaży.
Położyłam się na łóżku czując zmęczenie i zamknęłam oczy poddając się snom.

Dzika miłość | ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz