Rozdział 20 cz. I (50 cz. I)

384 21 1
                                    


"Abyss Feelings"


Wylądowali na środku dużego pokoju zaraz przed Czarnym Panem. Był ubrany, tak jak zawsze, w swoją czarną szatę. Oprócz niego i dwóch śmierciożerców w komnacie nikogo nie było. Wpatrywał się w nich beznamiętnie. Przechylił głowę w lewo, tak jakby się nad czymś zastanawiał. Po chwili oznajmił niskim głosem:

— Zabierzcie ich do celi. Osobno. — przerwał na chwilę.— Zabawimy się z nimi jutro wieczorem. — mówił dalej. — Niech pożyją jeszcze trochę. — zaśmiał się i wyszedł z pokoju.

Dwójka śmierciożerców zaniosła dwa nieruchome ciała do piwnicy domu, gdzie znajdowały się cele. Hermiona wylądowała w celi o znaku A14, a Ron naprzeciwko niej. Oboje byli nadal nieprzytomni.

Świat rozjaśnił się Hermionie po jakiś dwóch godzinach od wsadzenia ich do celi. Tak przynajmniej powiedziała Luna, która znajdowała się w celi obok Granger. Ron nadal nie odzyskał przytomności.

— Jak się tutaj znaleźliście? — spytała Luna.

— Byliśmy u twojego ojca... — zaczęła mówić niepewnie.

— U mojego ojca?! Po co?

— Musieliśmy się czegoś dowiedzieć... — zamilkła niepewna, czy powiedzieć prawdę. — I on... on wezwał śmierciożerców...

— Merlinie...

— Chciał wymienić nas na Ciebie... — oznajmiła cicho.

Zapanowała cisza.

— A ty jak się tutaj znalazłaś? — spytała po chwili Granger.

Luna przez chwilę nie odpowiadała. Hermiona myślała, że już nie dostanie odpowiedzi, ale blondynka westchnęła i zaczęła opowiadać...

— Tak po prostu Cię porwali z Hogwartu?! — wybuchnęła Hermiona.

— Nic już nie jest takie samo w Hogwarcie, Hermiono. — powiedziała monotonnie.

— Nie można tak....!

— Hogwart jest zajęty przez śmierciożerców... Im wszystko wolno. — westchnęła, Gryfonka postanowiła się uspokoić...

— Ile tu już jesteś?

— Jakieś trzy tygodnie... chyba... — odpowiedziała niepewnie.

Hermiona westchnęła rozdrażniona.


* * *

To jest najgorszy koszmar jaki dano jej przeżyć. Odrodzenia zawsze są bolesne, ale nigdy nie myślała, że aż tak. W swoim pierwszym życiu była energiczną blondynką. Żyła wtedy w Ameryce, w Nowym Orleanie. Tam było pełno stworzeń takich jak ona. Czarodzieje, wilkołaki, wampiry... Wszystko na porządku dziennym. To były dobre czasy... Aż do swojej śmierci. Tak, wtedy też wiedzieli że hybrydę wampira i czarodzieja nie jest łatwo zabić, ale taki Janus dowiedział się o tym. Jednego jednak nie przewidział, nie wiedział... Hybrydy nie umierają! Powstają po jakimś czasie. Czasami wyglądają tak samo jak w poprzednim życiu, ale jest to ryzykowne. A czasami zupełnie zmieniają wygląd.

Hybryd nie jest dużo na świecie, dlatego bardzo dbają o to, aby nikt się nie dowiedział o ich możliwościach. Chronią nie tylko siebie, ale i całą rasę.

I tak było w wypadku Selene. Odrodziła się w ciągu czterech miesięcy. Teraz była już w pełni sił. Zadowolona z siebie zmieniła wygląd. Teraz tylko musi ułożyć sobie nowe życie... Niech trochę przycichnie w Hogwarcie... to wtedy wróci.

Harry Potter i Magia Żywiołów (Trylogia Superheroes)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz