Jimin przewracał się z boku na bok, nie mogąc sobie znaleźć odpowiedniej pozycji do czytania książki. Kanapa była wygodna, to prawda, ale nie w tamtym momencie. Nie, gdy bolały go plecy. Masażysta, do którego był zapisany musiał przełożyć spotkanie, bo jego żona rodziła i Park oczywiście nie miał mu za złe, tego że akurat dzisiejsza sesja mu nie pasowała, ale mięśnie nie przyjmowały takiej wymówki. Jeongguk pozwolił mu na tylko jedną tabletkę przeciwbólową, bo "twój organizm powinien przyjmować jak najmniej leków, bo potem się uodporni". Ale Jeongguk mógł sobie siedzieć bez bólu i skurczów na krześle i skupiać się na nowym tomie powieści, z której produkowany był potem serial. Zanim usiadł do pracy, przeprosił swoje szczęście, mówiąc, że potrzebuje chociaż trzech godzin, by nadrobić dodatkowo kawałek scenariusza, do którego miał wgląd. Z tym, że mijała dopiero druga godzina, a Jimin już kilka razy zbierał się, by poprosić pisarza o jeszcze jedną tabletkę. Ciemnowłosy specjalnie kładł je zawsze wysoko, by Park nie miał do nich dostępu.
Jimin zszedł na swój wózek i odblokował hamulce. Podjechał ostrożnie do biurka Jeona i najpierw skupił się na szybko powstających nowych słowach, a potem na dużych dłoniach pisarza. Dopiero po chwili skierował swój wzrok na skupioną buzię wyższego. Jeongguk przestał pisać. Zapisał pracę i spojrzał na swoje szczęście.
- Co jest, słońce?
Brunet uśmiechnął się lekko, nie chcąc zbytnio narażać swojej gojącej się powoli wargi. Już sama śliwka pod okiem dodawała mu grozy, nie licząc dwóch pozostałych rozcięć.
- Jeonggukie, bo mnie boli - wymruczał jasnowłosy i przyłożył policzek do ramienia chłopaka. - Bardzo - podkreślił i spojrzał ze smutną miną w te ciepłe, ciemne, jak węgiel oczy.
- Wiesz co sądzę o tabletkach - westchnął Jeon, zaraz wstając z krzesła, kierując się w stronę kuchni. Zatrzymał się jednak w połowie drogi i odwrócił do mniejszego, podążającego za nim. - Hmmm, a może ja ci zrobię ten masaż, co? Bo w sumie już widziałem kilka razy, jak Wang ci go robi i mógłbym spróbować.
- Mógłbyś?
- No, tylko że musimy się umówić, że jak cię chociaż trochę zaboli to masz mi od razu mówić. Chcę ci pomóc, a nie zrobić krzywdę.
- Dobra! - ucieszył się Jimin i popędził szybko do sypialni Jeongguka. Wprawdzie, miał swój własny pokój, ale korzystał z niego tylko, gdy wchodził w pionizator i, gdy się przebierał. Sypiać wolał gdzie indziej, a odkąd Kook zamienił materace, już w ogóle był w niebie, mogąc budzić się pod baldachimem, w objęciach pisarza.
W pokoju szybko się rozebrał, zostawiając bokserki i wdrapał się na łóżko, kładąc brzuchem na jasnej, limonkowej pościeli. Jeongguk wszedł do pokoju chwilę po nim, niosąc ze sobą oliwkę dla dzieci, która miała posłużyć mu jako poślizg i czysty ręcznik.
- Przygotowałeś się? - zapytał Jimin, widząc oliwkę, a wtedy Jeon kiwnął niepewnie głową. Nie mógł przecież Parkowi powiedzieć, że u niego w domu takie rzeczy to norma, bo przecież jeszcze za czasów związku z Taehyungiem, potrzebowali bardziej bezzapachowego odpowiednika lubrykantu, bo na wszystkie takie wynalazki Kim miał uczulenie. A że uprawiali kiedyś seks dość często, to kilka takich buteleczek stało na oddzielnej półeczce w łazience, wystarczająco wysoko, by Jimin nie sięgnął.
Jeon usadził się po lewej stronie od ciała mniejszego i rozlał trochę oliwki na dłonie. Rozsmarował ją, by trochę ogrzać emulsję i przyłożył delikatnie palce do skóry Parka.
- Jak za mocno docisnę, czy coś to mi mów - powiedział jeszcze, słysząc w odpowiedzi ciche "yhym".
Jeon przejechał delikatnie kawałek od blizny po operacji na kręgosłupie. Dotykał ją samą ledwo opuszkami palców, wiedząc że na samym kręgosłupie nie wolno się koncentrować. Poświęcił więc swoją uwagę barkom chłopaka i jego bokom, przy których Jimin śmiał się, że go łaskocze. Przy szyi pozostał dłuższą chwilę, rozprowadzając na niej większą ilość oliwki. Dopiero po jakimś czasie zjechał niżej, do środka pleców, potem do lędźwi. Masował blondyna aż do linii jego bokserek, nie chcąc przekraczać za bardzo granicy. Po chwili jednak zaproponował też masaż ud. Wiedział, że takie coś znacznie poprawi krążenie w nogach jego szczęścia, ale wolał najpierw usłyszeć zgodę. Jimin kiwnął głową. Było mu dobrze, bo mruczał jak kotek i aż przymykał oczy, gdy dłonie Kooka przejeżdżały po spiętych mięśniach. Rozchylił lekko usta, co wydawało się pisarzowi wyjątkowo urocze.
Jeon zjechał do ud, omijając oczywiście zasłonięte materiałem bokserek, zadziwiająco okrągłe pośladki chłopaka. Nogi Jimina był całkiem gładkie. Lekkie włoski nawet nie kuły, co było kolejnym dowodem na to, że blondyn został dla Jeongguka stworzony.
Dotyk w tamtym miejscu lekko wzmocnił, bo im niżej, tym gorsze czucie miał chłopak. Jednak Jeon nie wiedział dokładnie, w którym momencie ono w ogóle zanika. Kilka razy zastanawiał się, czy Jimin w ogóle czuje coś w pasie i czy kiedyś będzie gotowy to sprawdzić. Bo co, jeśli choroba uniemożliwiała mu chociażby uzyskanie erekcji? Czy chłopak miał czucie w tamtych partiach ciała? Czy był w stanie odczuwać tego typu przyjemności?
- Jiminie - zaczął Jeon, masując kciukami skórę blondyna. - Powiesz mi coś?
- Wszystko, Jeonggukie - wymruczał, nadal skupiony na dotyku bruneta.
- Chcę wiedzieć, gdzie masz czucie słońce, dobrze?
Park znów powiedział ciche "yhym", co w sumie samo w sobie było zgodą, ale jednak Jeon nadal się o niego bał.
- Czy to na pewno w porządku? - dopytał jeszcze.
- Tak - powiedział już trochę głośniej Jimin. - Gdzieś w połowie ud się kończy - dodał tylko.
- Tutaj? - zapytał Jeon, naciskając w miejscu, które wydawało mu się właśnie połową.
- Trochę niżej - poinstruował go Park, a gdy brunet zjechał z palcami, ten westchnął. - Tutaj już prawie nic nie czuje - powiedział, gdy Jeon był kilkanaście centymetrów przed kolanami.
- Czyli w okolicach bioder czujesz?
- Tak, Kookie - mruknął znów, gdy Jeon znów skupił się na jego lędźwiach. - O, tu jest przyjemnie.
- Tu lubisz najbardziej?
- Tak - sapnął.
Jeon masował go w tamtych miejscach jeszcze przez chwilę, a potem wziął do reki ręcznik i wytarł śliskie plecki swojego szczęścia i swoje ręce. Jimin po chwili przełożył się tak, by leżeć brzuchem do góry. Pisarz położył się obok niego, odstawiając na bok oliwkę, by się nie wylała. Park wtulił się tak, jak miał w zwyczaju w większe ciało i zachichotał.
- Powinieneś mi tak częściej robić - powiedział i pozwolił Jeonowi na odgarnięcie swojej grzywki z czoła, by ten mógł go w nie cmoknąć.
- Jeśli tego sobie życzysz.
- Zdecydowanie. Byłeś nawet lepszy do Wanga.
- Oj, już nie przesadzaj.
- A tak w ogóle to czemu pytałeś o to, gdzie mam czucie? Czyżbyś coś planował, Kookie?
Jeon zaśmiał się i pogłaskał mniejszego po włosach.
- Co miałbym planować?
- No na przykład nasz pocałunek! - oburzył się Park i momentalnie zaczerwienił.
- To bym nie sprawdzał, czy masz czucie w udach, słońce.
- Nie?
- No nie. Do pocałunku potrzebuję twoich ust.
Jimin odwrócił się tyłem, dając znak pisarzowi, że chce być teraz przytulany na łyżeczkę. Jeongguk przerzucił swoją rękę przez talię blondyna i cmoknął go w tył głowy.
- No, bo myślałem, że jak będziesz mnie całował, to mnie będziesz też no, wiesz. Dotykał, czy coś - powiedział po jakimś czasie Park, wyraźnie wstydząc się wypowiadanych słów i propozycji.
- Jeśli będziesz chciał to tak zrobię, dobrze?
- No to kiedy?
- Kiedy?
- Kiedy mnie pocałujesz?
Jeon zaśmiał się i cmoknął tym razem ucho mniejszego, chowające się trochę za włosami.
- Mogę nawet teraz.
- Teraz nie! - zaśmiał się Jimin i schował twarz w dłoniach. - To ma być na albo po randce, żeby było romantycznie.
- Oh, no to w takim razie zapraszam cię na randkę.
- Super! - zaśmiał się Park i poprawił swoje włosy. Obejrzał się przez ramię na Jeona i potem znów zmienił pozycję, by móc wtulić się w jego ciało. - A kiedy? I gdzie mnie zabierzesz?
- Jutro. Jutro po południu. I niech to na razie będzie niespodzianka.
CZYTASZ
years and years | pjm&jjk | myg&jhs
FanfictionGorące lato przyniosło czwórce przyjaciół wyzwanie, w postaci nowego w sąsiedztwie chłopca. Jednak jasnowłosy nieznajomy miał parę sekretów. I zanim zdążył je im wyjawić, zniknął, a raczej ktoś starał się zrobić wszystko, by tak się stało. Jak doroś...