VI.IV

1K 150 76
                                    

- Y-Yoongi? - wyjąkał zdziwiony Namjoon, nie odrywając wzroku od lekko zawstydzonej buzi przed sobą. Min speszył się, ale i bardzo ucieszył, gdy tylko zobaczył Kima wchodzącego do kasyna, więc nie czekał, a szybko podszedł do baru. - Co za niespodzianka.

- Właściwie to nie do końca - odparł młodszy i zajął miejsce koło mężczyzny. Sana podsunęła mu pod nos jego ulubiony alkohol.

Namjoon zacisnął szczękę, a potem parsknął śmiechem.

- Czyli, że nie ma żadnego zaległego zakładu z wyścigów?

Yoongi w odpowiedzi kiwnął głową, biorąc pierwszy łyk ginu z tonikiem tego dnia. Znów uruchomił się w nim tryb małego chłopca, który przybierał taką formę zawsze w towarzystwie Kima, nikogo innego. Teraz Min nie był już taki naburmuszony i niczym nie przejęty. Teraz bał się reakcji Namjoona na jego dziwny plan i tego, czy mężczyzna w ogóle będzie chciał z nim porozmawiać.

- Po co to wszystko? - zapytał po chwili jasnowłosy, zamawiając uprzednio jeszcze jednego szampana.

- Chciałem cię zobaczyć.

- Kurwa, Yoonie. Miałeś cholerne szczęście, że w ogóle jestem w Korei, mimo tego, że nie powinienem. Inaczej bym nie przyjechał.

- Przeznaczenie? - rzucił pianista, skupiając swój wzrok na pięknej twarzy Kima. Od bystrych oczu nie mógł oderwać się przez bardzo długi czas.

- Mów czego ode mnie chcesz, Yoonie.

- Wiesz co.

- Wcale nie.

- Chcę byś powiedział mi czemu nagle zniknąłeś. Czemu zostawiłeś mnie samego i wyjechałeś bez słowa?

- A co byś zrobił, gdybym ci powiedział, gdzie lecę?

- Poleciałbym za tobą.

- No właśnie - mruknął Kim i na raz wypił całą lampkę szampana. Potem oderwał się od blatu i okręcił na krzesełku, by być bliżej Yoongiego. - Nie dał byś mi spokoju.

- Więc naprawdę nie chcesz mnie już widzieć?

- A jak myślisz, czemu od miesięcy latam po świecie?

- Myślałem, że chodziło o długi.

- Głównie o nie, ale i tak wiem, że nie pozwoliłbyś bym od tak cię rzucił. A tłumaczenie ci, że nie nadaję się do związku już mi się znudziło, kochany.

- To dlatego przespałeś się z Jeonem? - syknął, urażony tak bezpośrednimi słowami młodszy.

- Nie dlatego. Ach, po co do tego wracać? Między nami już nic nie ma.

- Ale nadal wysyłasz mu pocztówki.

Namjoon westchnął przeciągle i zamówił tym razem całą butelkę szamana. Sana podsunęła im dwa czyste kieliszki. Wtedy obaj przenieśli się na kanapę, by być z dala od ciekawskiego spojrzenia ochroniarza. Gdy tylko usiedli, Kim położył swoją dłoń na udzie pianisty.

- Przykro mi - zaczął. - Ale to, co było między nami już wygasło i nie chcę do tego wracać. Myślałem, że po takim czasie już o mnie zapomniałeś.

- Bo zapomniałem, tylko te pocztówki tak jakoś... po prostu źle mi z tym, że mnie zostawiłeś, rozumiesz? Ja... nadal coś do ciebie czuję i nie mogę zwyczajnie zapomnieć o tym, ile razem przeżyliśmy.

- Yoonie - westchnął mężczyzna, jakby zmęczony lawiną pytań i oskarżeń. - Niepotrzebnie się tak fatygowałeś. Jutro mam samolot i znów wyjeżdżam. Tym razem nie wrócę tak szybko, o ile w ogóle. I nie chcę mieć kontaktu z nikim z Seulu, jasne?

years and years | pjm&jjk | myg&jhsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz