V.V

1K 145 19
                                    

Gdy Jeongguk obudził się rano, miał dziwne wrażenie, że ten dzień nie skończy się dobrze. Odkąd tylko uchylił powieki, wiedział, że prędzej czy później coś się stanie. Zerwał się na równe nogi i poszedł do pokoju Jimina, by sprawdzić, czy z chłopakiem wszytko w porządku. Zastał blondyna na w pół rozebranego przy szafie. Przeprosił szybko i ulotnił się, nie chcąc naruszać za bardzo prywatnej przestrzeni Parka. W kuchni przyrządził naleśniki na słodko z ulubionym musem jabłkowym swojego szczęścia i usiadł przy ekspresie, sprawdzając w tym czasie wiadomości i stan portali społecznościowych, na których siedział. Odświeżył stronę fanowską swojej książki, czytając kilka ważnych informacji od administratorów. Gdy jego kawa była gotowa, Jimin wszedł do pomieszczenia, przy okazji zahaczając kołem o futrynę, czym wzrócił uwagę bruneta.

- Jak się spało, słońce?

- Źle - mruknął blondyn i podjechał do stolika, na którym były już dwa usmażone wcześniej i pachnące naleśniki. - Chciałem się na ciebie gniewać, ale chyba nie umiem.

- Czyli między nami w porządku?

- Tak. Doceniam to, że powiedziałeś mi o tym, jakie relacje łączyły cię z Tae, ale uważam, że zachowałeś się wyjątkowo paskudnie w stosunku do niego.

Jeon westchnął w odpowiedzi i usiadł na krześle, by być na tym samym poziomie co Jimin. Przysunął się do niego i cmoknął go w czoło.

- Porozmawiam z nim i go przeproszę, dobrze?

- Byle szczerze - odparł Park i wpakował sobie do buzi dość spory kawałek śniadania.

Gdy ich brzuchy były już pełne, obaj ubrali się i sprawnie posprzątali w kuchni. Po południu, Jeon zawiózł swoje szczęście na adres, który wysłała mu pani Park, matka Jimina. Chciała zobaczyć syna, bo musiała pilnie przyjechać do Seulu, a skoro chłopak nie miał nic przeciwko, Jeon nie chciał im utrudniać spotykania się. Nawet cieszył się, że zobaczą się tu, a nie będą szukać się po Japonii, w której w końcu kobieta mieszkała. Podwiózł więc blondyna pod kawiarnię, a sam pojechał w zupełnie przeciwną stronę miasta - do Yoongiego i Hoseoka.

Chciał jeszcze raz przeprosić, może sprawdzić, czy nie wszytko jeszcze stracone, ale niestety pocałował klamkę. Jung na pewno był w pracy, a wiecznie zmęczony życiem Min chyba jednak wyjątkowo ruszył się z domu. Jeon wsiadł więc z powrotem do auta i pojechał do Kima.

Dopiero na klatce, w apartamentowcu Taehyunga poczuł, jak się stresuje. Kosmyki włosów zaczęły lepić mu się do czoła, a koszulka przesiąknęła jego potem. Gdy stanął pod odpowiednimi drzwiami, wyciągnął rękę, by zapukać, ale wtedy drzwi otworzyły się gwałtownie i wpadła na niego Nami. Uderzyła w jego klatkę piersiową i pisnęła. Szybko się otrząsnęła i spojrzała wprost na pisarza.

- Jeongguk? - wykrztusiła, poprawiając blond kosmyk za ucho. - Wybacz - dopowiedziała, gdy za jej plecami pojawił się malarz. Nic więcej nie mówiąc, wyminęła mężczyznę i ruszyła schodami w dół.

- No właśnie. Jeongguk? - parsknął Tae, krzyżując ręce na piersiach. - Co ty tu robisz?

- Chciałem pogadać.

- To dość słaby moment.

- Chciałem cię przeprosić.

Tae uniósł wysoko brwi w akcie zdziwienia i oparł się o ścianę, by po chwili odsunąć się od niej i zrobić miejsce w przejściu dla gościa. Jeon wszedł szybko, zamykając za sobą drzwi, zostawiając swoje buty tuż koło pustej szafki, na której jakieś czas temu leżały szpilki Nami.

Artyści przeszli do salonu, by usiąść na kanapie. Taehyung wydawał się być obrażony, ale jego oczy zdradzały go. Jeon doskonale wiedział, że Kim cieszy się na jego widok.

- Nie będę owijał w bawełnę i przejdę od razu do sedna - zaczął brunet, biorąc głęboki wdech. - Zraniłem twoje uczucia i sporo namieszałem. Byłem egoistą i dupkiem. Nie liczyłem się z tym, co myślisz i nie dbałem o ciebie tak, jak powinienem, tak jak byś na to zasługiwał. Dlatego przepraszam. Nie wiem, czy jesteś w stanie mi wybaczyć, ale chciałbym by było, jak dawniej.

- Jak dawniej? Czyli, jak kiedy?

- Jak wtedy, gdy byliśmy dzieciakami. Nie możemy zapomnieć o tym, co już udało nam się spieprzyć?

Tae uśmiechnął się lekko, ale wcale nie przyjacielsko, czy ciepło. Po chwili zagryzł wargę i wstał. Usiadł na drugiej kanapie, blisko Jeona.

- Zawsze byłeś dobry w słowach, Kook - zaczął, patrząc prosto w ciemne oczy artysty. - To dlatego jesteś pisarzem. Potrafisz wcisnąć największy kit tak, by wszyscy dookoła ci uwierzyli, by jeszcze bili ci brawa. Teraz też mówisz ładnie, bardzo ładnie, ale nic z tego nie wynika. Przepraszasz mnie, okey, super. Tyle, że to twoje przepraszam jest gówno warte.

- Tae...

- Dawno do mnie tak nie mówiłeś - przerwał brunetowi malarz. - Ostatnimi czasy zwracałeś się do mnie pełnym imieniem. Dla ciebie to pewnie nie ma znaczenia, ale ja wiem, że od mojego imienia wiele zależy. Taehyung, Tae, Kim, albo Jimin, bo jakbyś nie pamiętał to często do mnie tak mówiłeś. Zwłaszcza w łóżku, czy przez sen. I nigdy, ale to kurwa nigdy nie robiłem ci o to wyrzutów.

- Możemy je...

- Zamknij się i słuchaj - warknął Kim, przybliżając się o kolejne centymetry do Jeona. -  Mam w dupie twoje przeprosiny, mam w dupie ciebie i Parka. Mam was gdzieś. Czy wiele wymagałem, gdy chciałem byś mnie kochał chociaż w połowie tak, jak ja kochałem ciebie? A ty nic tylko Jimin i Jimin, kurwa! Wszystkie te lata to ja przy tobie byłem - powiedział i zacisnął zęby, potem uderzając pięściami w tors ciemnowłosego. - Nawet nie wiesz, jak to boli - dodał, nie panując juz nad emocjami. Jednoczesna wściekłość i żal przerodziły się w końcu w ogromną rozpacz. Tae płakał, zaciskając palce na koszulce pisarza, po chwili w końcu przytulając się do niego. - Nienawidzę cię - mruknął, mocząc materiał swoimi łzami, pozwalając, by Jeon go objął.

- Wiem, Tae - odparł tylko brunet i wtulił ciało malarza mocniej w siebie. - Wiem, przepraszam za wszystko.

- Kochasz go? - zapytał jeszcze Kim, nie odrywając się od ramienia wyższego.

- Kocham.

Wtedy Taehyung podniósł się lekko i szybko przybliżył do twarzy Jeona. Zatrzymał się dosłownie kilka milimetrów od ust chłopaka i z zawahaniem połączył ich wargi ostatni raz. Zetknęli się tylko na moment, ale to wystarczyło, by Kim zrozumiał, że nigdy nie będzie w stanie uciec od uzależniającego uczucia, posiadania przy sobie Jeon Jeongguka.

Niedługo po tym, pisarz wyszedł, posyłając przepraszające spojrzenie na odchodne. A gdy podjechał po Jimina na wskazany adres, mało co nie dostał zawału, widząc Yoongiego rozmawiającego z Parkiem koło parkingu.

Gdy podszedł do zaciekle dyskutującej dwójki, zauważył tylko strach w ochach swojego szczęścia i łzy na policzkach Mina.

- Co tu się dzieje? - zapytał, łapiąc mniejszego za ramiona, by poczuł się bezpieczniej.

- Nic, nic - odparł Yoongi, uśmiechając się przez łzy. - Tak sobie tylko, rozmawiamy. Ale będę już leciał, bo mam kilka spraw do załatwienia. Do zobaczenia wkrótce! - zaśmiał się lekko i zostawił pisarza zdezorientowanego i pełnego obaw.

- Czego chciał? - zapytał Jeon, kucając koło lekko bladego Jimina. - Coś ci zrobił?

- Nie, Kookie. Nie masz się o co martwić, tylko rozmawialiśmy - odparł niezbyt przekonująco, pełen obaw, że jednak nie uda mu się spełnić absurdalnego żądania pianisty.


| Jeśli są tu fani taekooków to powinni się ucieszyć, gdyż jestem w trakcie pisania nowego opowiadania, w którym będą nie tylko jikooki i vminy, ale także taekooki! Jednymi słowy, trójkąt pełną parą, ale nie chcę na razie nic więcej zdradzać, bo do publikacji jeszcze trochę, a wpierw mam do dokończenia coś zupełnie innego. Jeśli jednak ktoś nie lubi takich klimatów, albo po prostu nie czyta taekooka/vmina to bardziej może spodoba mu się one shot, który pisze, a o którym już wspominałam (◍•ᴗ•◍)❤|

years and years | pjm&jjk | myg&jhsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz