VII.I

1.1K 143 21
                                    

CZĘŚĆ SIÓDMA


Jimin wyszedł ze swojej sypialni, dopiero po kilku długich godzinach przemyśleń i postanowień. Wyciągnął z szafy teczkę, wypchaną papierami, a potem drugą, trzecią i czwartą. Każda była opisana datami. Trzymał wypchane po brzegi teczki w rękach i płakał. Nie odważył się spojrzeć do środka. Nie chciał do tego wracać. Ale wiedział, że musi zrobić to, by uwolnić jakąś część siebie od niedopowiedzeń i tajemnic.

W salonie siedział Jeongguk, pochłonięty jak zwykle pracą - powieścią i scenariuszem, nad którym to spędzał dziennie przynajmniej po dwie, trzy godziny. Zauważył kątem oka, jak blondyn wychodzi z sypialni i choć starał się utrzymać koncentrację, nie był w stanie nie rzucić choćby spojrzenia w stronę chłopaka. Widząc teczki, od razu zaniechał pisania.

- Wiem, że to zły sposób na przeprosiny - zaczął Park, będąc już niecały metr od artysty. - Ale skoro ty byłeś szczery w stosunku do mnie co do Taehyunga i waszej relacji, to ja też chce być w stosunku do ciebie szczery. Żadnych sekretów - powiedział poważnie, kładąc na biurku wszystkie teczki. - Nie wiem, czy będziesz chciał to czytać, ale podejrzewam, że tak. Nie wiem też, czy nadal chcesz dać mi swoje, ale jeśli na razie nie to zrozumiem.

Jeongguk bez słowa przyglądał się drżącym dłoniom chłopaka, gdy zaciskały się one w pięści. Widział jak twarz Jimina zmienia swój wyraz. Był przestraszony.

- Przepraszam - powiedział jeszcze Park, spuszczając głowę.

- Za co?

- Za to, że grzebałem w twoich rzeczach, za to, że nie powiedziałem ci o tym, co chciał Yoongi. Za to, że wysłałem mu ten numer, że oskarżyłem cię o to wszystko i za to, że zachowałem się tak strasznie. Przepraszam, Jeonggukie - powiedział, powstrzymując łzy, ostatecznie dając upust emocjom. - Głupi jestem, wiem. I masz prawo się gniewać, ale...

- Już się nie gniewam - westchnął pisarz, odsuwając się na krześle od biurka. Siedział rozluźniony, party jedną ręką o podłokietnik. Założył nogę na nogę. Materiał dżinsów zaszeleścił. - Nie musisz mi dawać listów, bym ci wybaczył.

- Nie tylko o to chodzi. Po prostu chcę być fair - przyznał, patrząc zapłakanymi oczami na ukochanego.

Jeonggukowi przeszła złość już parę godzin temu. Początkowo bardzo się wkurzył, bo jak to tak, co to za popieprzona sprawa, ale gdy uświadomił sobie, że Yoongi najpewniej zrobił to z chęcią zemsty, a Jimin był po prostu najłatwiejszy celem, przestał się denerwować. Nie mógł winić Jimina, który w praktyce był tylko dużym dzieckiem, za to, że jest ciekawski i chce wiedzieć o nim jak najwięcej. Min nie musiał robić wiele, by namieszać choć trochę, co mu się udało. Zranił Jimina, tym samym raniąc jego samego. W głębi serca ten niesmak pozostał, bo przecież zamiast przyjść i porozmawiać, chłopak wolał robić dramy i rzucać oskarżeniami na prawo i lewo, ale Jeon nie chciał się na nim wyżywać.

- Każdy popełnia błędy - powiedział Jeongguk, dotykając palcem jednej z teczek na biurku. - Ale mam nadzieję, że ten jeden cię czegoś nauczył.

Jimin energicznie kiwnął głową, a potem starł słone łzy z policzków. Wystawił ręce do Jeona, a od bez większego namysłu, stał z krzesła, nachylił się nad wózkiem i wziął chłopaka na ręce, przez całą drogę wysłuchując kolejnych przeprosin.

Gdy w końcu położyli się na łóżku, Jimin wdrapał się na klatkę piersiową bruneta i z rozpaczliwą determinacją złączył ich usta w krótkim pocałunku. Potem, jak gdyby nigdy nic, ukrył się w zagłębieniu szyi Jeona i popłakał jeszcze trochę. Pozwalał się głaskać i uspokajać, a gdy zasnął, nie pozwolił chłopakowi opuścić łóżka.

years and years | pjm&jjk | myg&jhsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz