IV.I

1.3K 159 7
                                    

CZĘŚĆ CZWARTA

Yoongi leżał w wypełnionej chłodną już wodą wannie i powoli przysypiał, mając w głowie obraz uśmiechniętej twarzy Park Jimina, którą oglądał przez prawie cały wieczór. Hoseok po niedługim czasie wszedł do łazienki, by sprawdzić, czy pianista przez przypadek się nie utopił, przy okazji samemu podchodząc do umywalki, by umyć zęby. Min ocknął się, czując powiew wiatru z korytarza, gdy drzwi się otworzyły.

- Ale zimno - mruknął, od razu wyciągając korek z wanny.

- Trzeba było tyle tu nie siedzieć - odparł Jung niewyraźnie, przez trzymaną w ustach szczoteczkę do zębów. Podał jasnowłosemu ręcznik, a potem przepłukał buzię. - Wychodź już.

- No idę - rzucił, zabierając ręcznik, opatulając nim swoje chude ramiona.

Wyszedł z wanny na trzęsących się z zimna nogach, pędząc do sypialni przez salon, obijając się o meble. Wskoczył do łóżka z nadal mokrymi włosami i gęsią skórką na rękach. Hoseok leżał już na swojej połowie, przeglądając wiadomości w telefonie. Nie skomentował tego, że Min rzucił mokry ręcznik na podłogę i zamiast się cieplej ubrać, leżał jak bobas nago, pośpiesznie tuląc się do jego ciała.

- Z kim mnie zdradzasz? - zapytał standardowo Yoongi, widząc, jak Jung odpisuje Taehyungowi na esemesa. - Co u niego?

- Nami dziś się wyprowadziła do matki - odparł, nastawiając sobie budzik na rano.

 - Miała jechać jutro.

- Ale powiedziała, że nie może już z nim wytrzymać, zabiera małą i spierdala.

- A co na to Tae?

- Nic. Pewnie się cieszy, że ma spokój.

- Też byś się cieszył, gdybym nagle odszedł?

Hoseok odstawił na moment telefon i spojrzał na przytulonego do jego boku pianistę. Posłał mu litościwe spojrzenie i przejechał ręką po mokrych pasmach.

- Wiesz jaka jest różnica między nami, a Kimami? - zapytał, używając ich wewnętrznego żartu, bo przecież narzeczona Tae miała takie samo nazwisko, co on. - Taka, że ja cię kocham, a Taehyung kocha, ale na pewno nie tą idiotkę. Więc nie, nie cieszyłbym się, gdybyś postanowił jechać nagle do Honolulu beze mnie.

- Czemu Honolulu akurat?

- A czemu nie?

- Wiesz w ogóle, gdzie jest Honolulu? - zaśmiał się Yoongi, wystawiając ręce spod kołdry.

- Hawaje? - odparł niepewnie Jung, ale Min nie miał pojęcia, czy mówi dobrze, czy nie, więc tylko pokręcił z niedowierzaniem głową.

Mniejszy podniósł się lekko i ułożył wygodniej na klatce piersiowej Hoseoka. Przytulał się do niego, gdy ten dalej sprawdzał telefon i w końcu nastawił ten cholerny budzik. Min widząc alarm, aż jęknął.

- Później - poprosił, wystawiając palec, by samemu zmienić godzinę budzika i długość drzemki. - Nastaw na później.

- Spóźnisz się na próbę - pouczył go i bezwzględnie ustawił godzinę siódmą rano. - A ja do pracy - dodał, wzdychając głęboko, myśląc o kolejnym trudnym dniu w korporacji, gdzie każdy patrzył na każdego spode łba i każdy chciał każdemu podłożyć nogę. - Mam jutro spotkanie z prezesem generalnym. Mają wprowadzić nowy model tych telefonów, co wyglądają jak jebane telewizory.

- Coraz częściej przeklinasz - zauważył Yoongi, zaczynając zataczać kółeczka na torsie swojego chłopaka.

- Jak mi powiedzą jutro, że mamy zmieniać znowu aparaty to mnie chuj jaśnisty strzeli, przysięgam - powiedział jeszcze, mając już w głowie obraz jego wkurwionego szefa, który wykłóca się z innymi o drobiazgi dotyczące produktów.

years and years | pjm&jjk | myg&jhsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz