Jimin wyszedł z łazienki cały zapłakany. Wystarczyło powiedzieć Jeonowi, że źle się czuje i potrzebuje być sam, by ten dał mu chwilowy spokój.
Blondyn przeleżał w swoim łóżku resztę dnia, płacząc ciągle i wysłuchując próśb Jeongguka, chcącego by ten chociaż coś zjadł. Ale Jimin nie chciał ani jeść, ani spać, ani przede wszystkim oglądać Jeona.
Wiedział, że kiedyś pisarz nie był taki, jak teraz. Sam przyznawał, że bardzo się zmienił. Hoseok też tak mówił. Ale pewne rzeczy z przeszłości nie dało się zwyczajnie zapomnieć i wybaczyć.
Taehyung, Yoongi, Hoseok i Jeongguk byli w oczach Jimina idealną paczką przyjaciół, a sama przyjaźń wydawała się być Parkowi świętością. Może dlatego, że sam nigdy nie miał przyjaciół, patrzył na tą grupkę, jak na coś idealnego. Dlatego nie mógł uwierzyć w to, że Jeon, jego ukochany Jeonggukie mógł okazać się takim potworem dla dwójki z nich. Bo z tego, co napisał mu Yoongi, Nami sypiała tak samo często z Tae, co z Jeonem, więc Haerin mogła być córką zarówno jednego, jak i drugiego. Park nie potrafił tego zrozumieć, jakoś usprawiedliwić. Nie mógł sobie wyobrazić takiego faceta, który przecież dla niego samego był niczym anioł. Nigdy nie zrobił nic, co by w najmniejszym stopniu go skrzywdziło. Jimin pamiętał, jak Jeon podbiegł do niego w karetce, zaraz po tym, jak do domu Fina i Chairim wpadli policjanci. Pamiętał, jak Jeon wykłócał się z jego rodzicami, jak w sądzie zeznawał z oczami pełnymi łez. Pamiętał, jak zabrał go do siebie, jak dał pokój i cały ten sprzęt. Pamiętał, jak stał za szybą, gdy ten udzielał wywiadu i trzymał kciuki. Masował go, gdy bolały go plecy, gotował mu i kupował wszystko, co chciał. Mówił, że go kocha. Dlatego myśl o tym, że Jeongguk jest osobą tak raniącą przyjaciół, bardzo go bolała.
Przez kilka godzin oglądał zdjęcie Tae i dziewczynki, która być może nigdy nie dowie się, kto jest jej tatą. Miał w głowie ogromne sumy alimentów, które płacić będzie musiał Kim, gdy Nami ostatecznie z nim zerwie, o ile już tego nie zrobiła. Na samą myśl, robiło mu się niedobrze.
Nie chciał wyobrażać sobie, jaki może stać się Jeongguk, gdy miłość do niego już mu się znudzi. Mimo tego, że ten powtarzał, że czekał na niego dwanaście lat, teraz Park nie miał pewności. To on czekał, myślał i był wierny. To on był zamknięty w czterech ścianach i walczył z szaleństwem, które go ogarniało. Jeongguk w tym czasie dupczył, co tylko miało otwór. Nie żałował sobie nawet partnerów swoich przyjaciół. Jakiego czyniło to z niego człowieka?
Czy on chciał być z kimś takim?
Pod wieczór, Jimin wyszedł z pokoju i udał się do siedzącego przy laptopie Jeongguka. Pisarz od razu oderwał się od swojej pracy, by przykucnąć przy blondynie. Złapał jego dłonie w swoje i spojrzał przestraszony w jego zapuchnięte oczy.
- Co się dzieje, słońce?
- Chcę jednak jechać do Japonii. Do mamy.
- Dobrze, możemy lecieć nawet jutro, jeśli będzie lot.
- Nie. Nie rozumiesz. Ja chcę jechać sam.
Jeongguk spojrzał na niego z jeszcze większym strachem w oczach.
- Sam? - powtórzył, mocniej ściskając drobną rączkę. - No nie wiem, ale ach w sumie, jeśli chcesz. Na ten poród tylko? Może chcesz zostać u mamy trochę dłużej?
- Tak. Na długo - powiedział, czując jak za chwilę wybuchnie płaczem, co oczywiście nie uszło uwadze Jeona. - Na bardzo długo.
- Kochanie, co się dzieje?
- Nie nazywaj mnie tak! - krzyknął, odsuwając się od Jeongguka. Ten wyprostował się z wrażenia i popatrzył na swoje szczęście z przerażeniem. A Jimin nie wytrzymał. - Jak mogłeś być takim potworem?! Jaką ja mam mieć pewność, że mi nigdy nie zrobisz czegoś równie okropnego? I w ogóle, co daje ci prawo tak ranić ludzi?!
- O czym ty mówisz, Jiminie? - zapytał, totalnie zdezorientowany, robiąc krok do przodu. Jimin cofnął się jeszcze bardziej. - Jakie ranienie? Jakie potwory?
- Wiem już o wszystkim - wypłakał Park, szlochając z sercem połamanym na kilka kawałków. Przez sam widok płaczącego blondyna, w Jeonie coś pękło. Prawie, że rzucił się na kolana przy Parku i złapał jego buzię w dłonie. Jimin się wyrwał, ale za drugim podejściem odpuścił.
- O czym?
- O Nami.
- Nami? Co z Nami? Nic jej nie zrobiłem.
- Jasne, nic oprócz dziecka - warknął wręcz, nadal jednak płacząc, patrząc na zdziwionego artystę przed sobą. Jeona zatkało. - Co? Nie masz mi nic do powiedzenia?
- Nie wiem, o czym w ogóle mówisz - odparł zszokowany, lekko luzując uścisk dłoni. - Nie wiem, kto ci takich głupot naopowiadał, ale to nie prawda.
- Wcale się z nią nie spotykałeś, co? Za placami Tae. Wcale. I ona teraz ma córkę i ona może być twoja! - krzyknął Park, starając się znów wyrwać, jednak zdenerwowany Jeon mu na to nie pozwolił. Mimo licznych protestów, złapał Jimina pod pachami i zaniósł do sypialni, obrywając przy okazji z pięści po całym ciele. - Puszczaj!
Jeon położył dość gwałtownie Parka na pościeli i sam usiadł na skraju, obserwując uważnie czerwonego ze złości chłopaka.
- Byłem chujem w stosunku do Yoongiego i Namjoona. Byłem chujem w stosunku do Tae, ale na miłość boską, do Nami to ja akurat nic nie miałem - powiedział wkurzony do granic możliwości. - Nie spotykałem się z nią, poza momentami, gdy była w towarzystwie Taehyunga. Z resztą, nawet za sobą nie przepadamy. Nie zrobiłem jej dziecka. Kiedy była w ciąży, jeszcze jej nie znałem. Tae powiedział mi, że będzie ojcem i dopiero po kilku dniach na nich wpadłem, gdy byli na zakupach. Coś się nie dodaje, więc nie wiem, kto ci tyle nakłamał, ale nie przemyślał chyba tego.
- Jasne, może jeszcze jakiś kit mi wciśniesz? - burknął cicho Jimin, płacząc w poduszkę. Tylko na sekundę spojrzał na Jeona, po czym znów zatopił buzię w jaśku.
- Jimin, nie wkurwiaj mnie. Kto ci to powiedział? Taehyung?
- Nie...
- Kto?
- Nikt.
- Jimin!
- No co?! Czy to źle, że się zdenerwowałem?! Że pomyślałem, że może też z nią się spotykałeś, skoro z Namjoonem mogłeś? Nie... n-nie wiedziałem, że jeszcze jej n-nie znałeś - wypłakał, jąkając się i kuląc lekko. - Bo to mi się takie logiczne, ale... na pewno nie kłamiesz?
- Jimin, kurwa mać, nie kłamie. Jeszcze wczoraj wyznawałem ci miłość, a teraz nie miałbym się przyznawać do czegoś? Kurwa, mówiłem że nie chcę mieć tajemnic przed tobą. Powiedziałem ci o mojej relacji z Tae, wyjaśniłem pokrótce Namjoona. Nie wiem Jimin komu i w co wierzysz, ale nie ruchałem każdej laski i faceta w tym mieście, a już na pewno nie Nami. Jest totalnie nie w moim typie, wkurwia niesamowicie, jest nadęta i kurwa nie i tyle. Z resztą, musiałbym ją zapłodnić chyba przez sen, bo na oczy ją widziałem, jak była w trzecim miesiącu. I to Tae kuźwa ją zdradzał ze mną, a nie ona go. Ale to już wiesz. Więc Haerim jest Kima, albo kogoś innego, ale moja na pewno nie. Z resztą, jeśli byłby cień szansy na to, że to moje dziecko to bym kazał jej zrobić test. Aż takim dupkiem nie jestem - powiedział, nadal wyjątkowo zły i wyszedł z pokoju, trzaskając drzwiami tak, że prawie wyleciała z nich szyba.
A Jimin pomyślał, że jednak jest jeszcze bardzo, bardzo głupi.
CZYTASZ
years and years | pjm&jjk | myg&jhs
Fiksi PenggemarGorące lato przyniosło czwórce przyjaciół wyzwanie, w postaci nowego w sąsiedztwie chłopca. Jednak jasnowłosy nieznajomy miał parę sekretów. I zanim zdążył je im wyjawić, zniknął, a raczej ktoś starał się zrobić wszystko, by tak się stało. Jak doroś...