VIII.II

2K 204 97
                                    

- Przez ciebie się spóźnimy - mruknął Jimin, przyglądając się swojemu nieubranemu chłopakowi. - Mieliśmy być w restauracji o w pół do, a jest już dwadzieścia po!

Jeongguk był właśnie w trakcie ubierania skarpetek, gdy Jimin dał mu kuksańca w bok.

- I zepsułeś mi fryzurę! - dodał, zapinając swoją koszulę.

- Nie moja wina, że tak na mnie działasz. Nie mogłem ci darować, okey?

- Ale mogłeś mnie bzyknąć, jak już wrócilibyśmy z kolacji!

- Po kolacji będzie czas na drugą rundę - odparł brunet i włożył buty. Potem kucnął i założył lakierki na stopy Parka. - Z resztą, nie jest wcale tak późno.

- Taksówka czeka już od kwadransa - rzucił blondyn i wyszedł z mieszkania.

Biegiem wręcz dostali się do czekającej na nich taryfy, która zabrała ich do restauracji w centrum miasta. Był piątkowy wieczór, ale mieli zarezerwowany stolik. Obaj wyglądali świetnie, nie licząc ledwo zakrytych malinek i delikatnie rozwianych włosów. Za to pierwsze Jeonowi zdążyło się jeszcze parę razy oberwać.

Gdy w końcu znaleźli się na miejscu, dumnie wkroczyli na teren restauracji, już z daleka wyglądając okupowanego przez resztę stolika. Nie trudno było ich zlokalizować, więc szybko zajęli miejsca koło przyjaciół.

Yoongi i Hoseok zajmowali kanapę pod oknem i, gdy spóźnialscy pojawili się na horyzoncie, byli w trakcie opowiadania historii, która przydarzyła im się na ostatnim wyjeździe, gdzie Jung zgubił paszport. Ale nie Jung Hoseok. Jung Yoongi. Na palcu chłopaka widniał już nie tylko zaręczynowy pierścionek, ale i obrączka, której dorobił się podczas ich wycieczki do Vegas, gdzie jak wiadomo, nie mogli sobie odpuścić ceremonii ślubnej. Opowiadając to znajomym przez telefon, musieli grubo tłumaczyć się z tego wydarzenia, bowiem było ono ich słodką tajemnicą. Ale faktem było, że obaj nigdy nie byli bardziej szczęśliwi.

Opowieści słuchał za to Taehyung, odpicowany jak na znanego malarza przystało, w ubrania z nowej kolekcji swojej ulubionej, drogiej marki. Co jakiś czas zerkał w stronę siedzącej koło niego kobiety, która już oficjalnie od kilku miesięcy była jego dziewczyną. Min Hani, doskonale wpasowała się w towarzystwo, ba nawet każdemu z nich zdążyła wypomnieć już te wstydliwsze dziecięce wpadki. I tak jako osiemnastolatka, nie miała nic do dużo młodszego Taehyunga, który przecież był tylko kolegą jego kuzyna, to teraz, jako dorosła kobieta patrzyła na Kima zupełnie inaczej, bo miała w oczach nie tylko iskierki, ale i nutkę podniecenia.

Gdy do stolika podeszli w końcu Jeon i Park, cała czwórka zaczęła bić im brawo.

- Dokładnie dwadzieścia trzy minuty spóźnienia - obliczył Tae, wstając i witając się z przyjaciółmi piątkami. - Rekord z zeszłej soboty pobity, moje gratulacje.

- Odpuść im. Przecież widać, że mieli coś do zrobienia - zaśmiał się Hoseok, puszczając oczko wyższemu z dwójki.

- Przepraszamy, ale Jeonggukie jest gapą i się zapomniał - odparł zawstydzony Park i odsunął krzesło, by mógł spokojnie podjechać wózkiem do stolika. - Co dziś jemy?

Przez kolejne pół godziny kłócili się o najlepsze danie, aż w końcu zamówili wszystkiego zdecydowanie za dużo. Po kilku drinkach, rozmowy zeszły na luźniejsze tematy.

- A jak w tej szkole, Hobi? - zapytała Hani, sącząc powoli swoją Cuba Libre.

- Wow, no właśnie genialnie - ożywił się chłopak, obejmując swojego męża ramieniem. - Szef jest totalnie wyluzowany i pozwala mi prowadzić zajęcia, jak tylko chcę. Stawka jest w porządku, a po dwóch miesiącach, czyli okresie próbnym prawie dwukrotnie wzrośnie, więc nie narzekam. No i w końcu robię coś, co sprawia mi radość, nie? Tańczę i pokazuję innym, jak powinni się ruszać. Dość już miałem tych telefonów, papierów i krawatów.

years and years | pjm&jjk | myg&jhsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz