Jeon Jeongguk spędził pewien burzowy wieczór w towarzystwie Kim Namjoona, który zaprosił go na kolację, by się pożegnać. Niefortunnie, wychodząc z domu wpadli na Taehyunga, wyglądającego jakby za chwilę miał zejść na zawał, dlatego teraz, jedząc i pijąc, Jeon co jakiś czas zerkał na telefon, by sprawdzić, czy malarz odpisał na jego "wszystko ok?".
- Urwałem już kontakt z Yoongim - wyznał mężczyzna, popijając szampana.
- Wiem, był dziś u mnie i pytał, jak sobie radzę z utratą kogoś bliższego - przyznał Jeon, przypominając sobie wizytę Mina w jego domu, zaledwie kilka godzin wcześniej.
- Nie mów mu, gdzie pojechałem, dobrze? On chyba na poważnie się zakochał i raczej nie dałby mi spokoju nawet w Tajlandii.
- Nie powiem - obiecał Jeon i stuknął się kieliszkiem z kochankiem.
Resztę nocy spędzili w hotelu.
Jeongguk nikomu nie dawał się zdominować, tylko Namjoonowi. Mimo tego, że Tae wielokrotnie go o to prosił, nie uległ, bo nie chciał. Ale do drugiego Kima go ciągnęło, chciał w końcu wiedzieć, jak to jest być zależnym. I był. Przez dziesiątki wieczorów przed wyjazdem Namjoona i w ten ostatni raz, był zależny, czerpał przyjemność z ostrych pchnięć mężczyzny. A rano obudził się w apartamencie sam.
Nie myślał o tym, by powiedzieć Yoongiemu, że nie był jednym Kima, do czasu aż nie wylądował on w szpitalu z pociętymi nadgarstkami. Ale wtedy pojawił się Hoseok z tym swoim wywodem o idiotyzmie Mina. I tak jakoś wolał nie dolewać oliwy do ognia. Poza tym, nie chciał stracić przyjaciela.
A kwestia tego, że sypiał z teoretycznym chłopakiem Yoongiego pozostawała w jego głowie zamkniętą sprawą. Nie chciał do niej wracać myślami, tym bardziej słowami. Pozostawała ona jego słodką tajemnicą, której trochę się wstydził, ale za cholerę nie żałował. Poznał Namjoona przecież przez samego Mina, który przedstawił mu mężczyznę, gdy wyszli coś zjeść. Tego wieczoru pokłócił się standardowo z Taehyungiem, dlatego wyszedł spotkać się z parą sam. Kim był szarmancki, uprzejmy, był od nich dużo starszy, co obaj uważali za szalenie seksowne, w dodatku szastał pieniędzmi na prawo i lewo.
- Dasz mi swój numer? - zapytał hazardzista, gdy Yoongi poszedł do toalety. Czekał na odpowiednią chwilę cały wieczór, bowiem przyjaciel jego uległego spodobał mu się już na samym wejściu. Wydawał się być wyzwaniem.
- Dlaczego miałbym? - zaczął grę Jeon, podpierając głowę na rękach, a te na łokciach.
- Bo od godziny rozbierasz mnie wzrokiem, a mógłbyś czymś innym, nie wiem, zębami chociażby?
Jeongguk zaśmiał się dźwięcznie, a wtedy do ich stolik wrócił pianista. Przez to brunet zmuszony był wcisnąć karteczkę ze swoim numerem zapisanym na serwetce, pod stołem.
Spotykali się. Nim jednak dobrali się do swoich majtek, minął miesiąc. Nie działo się przez ten czas nic zobowiązującego, ot zwyczajne zakupy, zabawa w sponsora. Jeongguk często towarzyszył Kimowi w kasynie, a nawet odwoził go do Mina, gdy po popołudniu spędzonym razem był umówiony z Yoongim na seks. Aż w końcu sam stwierdził, że chce spróbować z tą chodzącą zagadką czegoś więcej.
- Nigdy nie dałem się zdomi...
- Wiem - przerwał mu Namjoon, schodząc pocałunkami na szyję młodszego, jednocześnie rozpinając swoją koszulę. - Wyglądasz na takiego.
Jeon parsknął wesoło. Resztę nocy tylko wzdychał i jęczał, na tyle męsko na ile mógł, bo nigdy w stu procentach nie chciał nikomu oddać lejców, a takie dźwięki wolał sam słuchać z ust swoich kochanków niż zaszczycać innych swoim idealnym głosem. A tego wieczoru lekko nawet zdarł gardło. To była nowość.
Ich romans nie trwał długo, bo zaledwie po kilku wspólnych nocach, okazało się, że Kim jest bankrutem. Pożegnali się i usunęli historię rozmów, jak małe dzieci. Jeongguk nawet nie zatęsknił, bowiem w jego życiu było miejsce tylko na jedną miłość, tą niespełnioną, tą którą pozbawiono go wiele lat temu.
Ostatecznie Min zszedł się z Hoseokiem i zapomniał o Namjoonie, który co jakiś czas wysyłał Jeonowi pocztówki z całego świata.
Te wszystkie dobre i złe rzeczy, które wydarzyły się przez lata, wracały do czwórki mężczyzn co jakiś czas. Teraz, Tae zajmował się córką i planował ślub, Hoseok i Yoongi obchodzili swoją kolejną miesiącznicę, nie słuchając nikogo, że przecież świętuje się tylko rocznicę, której przecież nawet nie mieli, a Jeongguk zatracał się w książce idealnej, której nie był w stanie sam napisać. Tego dnia, gdy pojechał na działkę, by sprawdzić nieszczęsne urządzenia, nikt nie spodziewał się takiego przełomu. Kolejnego przełomu. Bo zawsze się coś działo, gdy w ich życiu pojawiał się Park Jimin, którego to Jeongguk wypatrzył przez okno, siedzącego przy stole w kuchni pani Chairim i pana Fina.
W pierwszej chwili był pewien, że to tylko mu się wydaje. Nie jednokrotnie widywał chłopaka w swoich snach, w dziwnych halucynacjach, jakich doświadczał po zażyciu tego syfu od ulubionego sprzedawcy Mina. Dlatego teraz obraz przed nim też wydawał się jedynie mrzonką. Był czymś nierealnym. Ale w rzeczywistości był prawdziwy. Około pięć metrów od Jeongguka znajdował się Park Jimin, skulony na krześle w kuchni, słuchający wywodu starszego mężczyzny, mieszający łyżką w zupie, którą uprzednio przygotowała Chairim. Co jakiś czas smutno spoglądał w stronę kuchennego blatu, na którym położona była taca z rumianymi ciasteczkami, świeżo wyjętymi z piekarnika.
Jeon zrobił krok do przodu, zmrużył oczy, by po chwili poczuć bolesne ukłucie w sercu. Momentalnie zaschło mu w gardle, poczuł nieprzyjemny dreszcz przebiegający od kręgosłupa aż po paluszki jego stóp. Bał się. Skok ciśnienia w jego czaszce był aż przerażający. W uszach mu zaszumiało. Sam nie wiedział, co się z nim dzieje.
Gdy odzyskał zdolność logicznego myślenia, cofnął się i schował za wystającym z działki obok krzakiem. Serce waliło mu, jak szalone. Chciał zapukać w drzwi sąsiada, zabić tych, który byli w środku i już, natychmiast odzyskać swoje szczęście. Ale wiedział, że musi być ostrożny, że musi zachować zimną krew. Wyjął więc telefon, by najpierw wystukać numer do Hoseoka, ale potem oprzytomniał. Po co mu był tu Jung? Potrzebna była policja. Ale zanim zadzwonił, uruchomił aparat i zrobił kilka bliskich ujęć chłopca przy stole. Szybko zadzwonił na najbliższy posterunek, tłumacząc, że odnalazł porwanego dwanaście lat temu chłopaka. Potem przybliżył postać ze zdjęcia, by się upewnić i aż westchnął widząc swoje szczęście.
Szczęście, które czekało na niego tak długo.
KONIEC CZĘŚCI DRUGIEJ
| Trzecia część powinna pojawić się w przeciągu kilku dni (max 9) |
CZYTASZ
years and years | pjm&jjk | myg&jhs
FanficGorące lato przyniosło czwórce przyjaciół wyzwanie, w postaci nowego w sąsiedztwie chłopca. Jednak jasnowłosy nieznajomy miał parę sekretów. I zanim zdążył je im wyjawić, zniknął, a raczej ktoś starał się zrobić wszystko, by tak się stało. Jak doroś...