Obudziłem się w łóżku sam. A miałem nadzieję, że znajdę wtulonego we mnie Loczka, ale miejsce obok było zimne.
Chciałem wstać, jednak byłem tak osłabiony, że z powrotem opadłem na łóżko.
-Leż spokojnie.- usłyszałem z kąta pokoju.
Odwróciłem głowę w tamtą stronę. Na krześle siedział Harry przyglądając mi się.
-Podasz mi wody?- zapytałem niepewnie.
-Musisz znowu zwymiotować, Louis.- patrzył na swoje dłonie.
-Nie dam rady dojść do łazienki.- wymamrotałem.
-W takim razie cię zaprowadzę.- podszedł do mnie i mało delikatnie wyszarpnął mnie z łóżka.
-Teraz będziesz mnie nienawidził?- skrzywiłem się, gdy prowadził mnie do łazienki.
-Nie. Wkurwiłeś mnie.- burknął zezłoszczony i wepchnął mi szklankę wody z solą.
Przyklęknąłem przy muszli i napiłem się mieszanki. Od razu zwróciłem wszystko.
-Grzeczny Louis.- parsknął.
-Muszę umyć zęby- jęknąłem- nic w moim żołądku już nie ma- oparłem się głową o ścianę.
-Pij i nie dyskutuj.- prychnął na mnie.
-Nie mam już czym wymiotować- warknąłem- już jest ze mną wszytko okej.
-Nie dyskutuj.- powiedział ze złością.
-Harry, czym mam niby wymiotować? Krwią?- westchnąłem.
-Tak, pozbądź się tego chujostwa.- mruknął cicho.
-Nic już we mnie nie ma, uspokój się- wyszeptałem.
-To dlaczego niby sam chodzić nie możesz?-zmrużył na mnie oczy i tym razem delikatnie mnie podniósł i objął w pasie, by mnie przeprowadzić do umywalki.
-Bo jestem wyczerpany- mruknąłem, sięgając po szczoteczkę do zębów.
-Myj ząbki i cię położę , a potem wracam do siebie.- pogładził mnie po plecach.
-Przyjdziesz jutro?- zapytałem, myjąc zęby. W ustach czułem nieprzyjemny smak kwasu i krwi.
-Chyba tak.- wzruszył ramionami i oparł brodę na czubku mojej głowy i się uśmiechnął.
-Dzięki za wszystko- szepnąłem. Skończyłem myć zeby i przytuliłem się do niego.
-Przestraszyłem się.- pokręcił głową.
-Tak, wiem- westchnąłem, gładząc go po plecach.
-Nie bierz nic nigdy więcej, proszę cię Lou. Nie chcę cię stracić, jesteś moim przyjacielem od serca.- przytulił mnie mocniej.
-Przyjacielem od serca- zaśmiałem się sucho- tak, dzięki, to miłe, ale nie musisz się martwić.
- dalej będę to robił. Dlaczego musisz być tak cholernie ślepy?
-Możesz wracać do domu, pewnie prześpię cały dzień- westchnąłem, idąc w stronę sypialni. Był progres. Mogłem przynajmniej sam iść.
-I tak nie mam zbytnio co robić samemu.- położył się za mną na łózku i objął mnie w pasie.
Gdy już odpływam, usłyszałem trzaśnięcie drzwiami frontowymi. -Liam- westchnąłem podnosząc się lekko. Miałem rację, bo po paru sekundach brunet zajrzał do sypialni.
-Żyjesz.- mruknął z małą ulgą w głosie.
-Tak... Słuchaj Liam, dzięki, ze przyszedłeś wczoraj- zacząłem.
CZYTASZ
The Hills ~ Larry
FanfictionHarry to początkujący model w (nie)szczęśliwym związku z piosenkarzem, Zaynem Malikiem. Wyglądają na szczęśliwych, ale uśmiech Stylesa jest szczery tylko przy jednej osobie, która stara się robić za anioła stróża. Jego kochanek, Louis Tomlinson to n...