Rozdział 37

1.8K 86 19
                                    

Harry miał mnie dość przez dwa dni, aż w końcu postanowiłem go zaskoczyć tym pierścionkiem. Może chociaż to go udobrucha.

To, że jestem zestresowany, to niedopowiedzenie.

Wyciągnąłem ze schowka małe pudełeczko i ruszyłem do salonu, gdzie dalej obrażony Harry siedział na kanapie i oglądał jakiś nudny program.

-Co oglądasz, Loczku?- przełknąłem ciężko ślinę, przysiadając obok niego i po prostu oparłem się o jego bok.

Nienawidzę, gdy nie zwraca na mnie uwagi.

-Harry- szturchnąłem go- możesz na mnie spojrzeć?- westchnąłem, mocno ściskając pudełko z pierścionkiem.

-Po co- przeniósł na mnie swoje znudzone spojrzenie.

Wiedziałem, że go wkurza ten serial!

Zsunąłem się niepewnie na kolana obok kanapy i oparłem dłoń o jego nogę.

-Posłuchaj mnie Harry. Ja wiem, że nie jestem idealny i tak dalej, jak to w tych wszystkich filmach mówią. Chowam to przed tobą od bardzo dawna, więc żebyś nie myślał, że to tylko przez naszą kłótnię. Kocham cię naprawdę mocno i chciałbym spędzić wieczność u twojego boku. Wyjdziesz za mnie, Harry?- przełknąłem ciężko ślinę, otwierając pudełeczko, a zielonooki zamarł.

-Żartujesz sobie?- pokręcił głową z niedowierzaniem- cholera, tak, tak Louis!- pisnął, rzucając się na mnie.

-Przestraszyłem się już, że odmówisz- zaśmiałem się i padłem plecami na miękki dywan.

-Poczekaj- mruknąłem, gdy zaczął obcałowywać moją twarz, przez co miałem trudności z założeniem mu pierścionka.

Dobrze, że wszędzie walają się jego sygnety. Nie miałem problemu z rozmiarem.

Ściągnąłem jeden z jego ozdób i wsunąłem dowód mojej miłości na odpowiedni palec.

-Kocham cię, Harold- szepnąłem, chwytając jego policzki w dłonie.

-Ja ciebie też, durniu Tommo- zaśmiał się i połączył nasze usta razem, przyprawiając mnie o zawroty głowy gorącym pocałunkiem.

-Więc wybaczasz mi, tak?- zamieniłem nas miejscami i przygniotłem go do podłogi.

-A obiecujesz nic przede mną nie ukrywać?- patrzył mi prosto w oczy z uśmiechem.

-Obiecuję- przygryzłem wargę- nie będę nic przed tobą ukrywał- pocałowałem go delikatnie.

-Więc tak, myślę, że ci wybaczam- objął mnie i zamruczał na pieszczoty.

-A zabierzesz mnie na zaręczynową kolację?- zachichotał.

-Najpierw przelecę cię zaręczynowo - parsknąłem, podnosząc go z podłogi.

-Znowu tak, że nie będę w stanie chodzić?- jęknął, gdy usiadłem na kanapie z nim na moich kolanach.

-A chcesz tego?- włożyłem dłonie pod jego spodnie.

-Chcę iść na tę kolację- wydął wargę i zaczął przyglądać się pierścionkowi. -Od kiedy go masz?- uśmiechnął się.

-Odkąd wyszedłem z odwyku- wzruszyłem ramionami- czekałem na odpowiednią okazję.

-Louis, cały rok czekałeś, by mi się oświadczyć?- zmarszczył na mnie nosek i schylił się, by obcałować moją szyję, po czym zassał się na jabłku Adama.

-Lepiej późno niż wcale, prawda?- zaśmiałem się, ściskając mocno jego tyłek i przycisnąłem go bardziej do siebie.

-A no prawda- uśmiechnął się i zaczął rozpinać moje spodnie.

The Hills ~ LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz