Razem ze śpiącym Lousiem na rękach otworzyłem niezdarnie drzwi do domku za miastem.
Odłożyłem go z cichym westchnięciem na kanapę.
Jak się idzie po schodach to już taki lekki nie jest.
Szatyn zwinął się w kulkę i cicho chrapał.
Musiał być naprawdę zmęczony tym wszystkim, bo nawet nie przebudził się gdy wyciągałem go z auta.
-Odpoczywaj.- przykryłem go złożonym na oparciu kanapy kocem i odgarnąłem mu włosy z czoła.
Usiadłem przy meblu i obserwowałem jego spokojną twarz.
Wyglądał idealnie, jakby te wszystkie straszne zdarzenia nie miały miejsca.
-Chciałbym cofnąć czas i sprawić, że to by się nigdy nie zdarzyło.- szepnąłem sam do siebie.
-Też bym tego chciał- otworzył oczy i spojrzał na mnie smutno.
-Od kiedy nie śpisz?- zaśmiałem się niezręcznie.
-Przytulisz mnie?- ominął moje pytanie, siadając niezdarnie.
-Jasne.- przyciągnąłem go do swojego ciała i ucałowałem czubek jego głowy.
Od razu wtulił się we mnie.
Czułem, że płacze, więc zacząłem bujać się uspokajająco.
-Spokojnie Lou, jestem z tobą- szepnąłem.
-Mimo tego wszystkiego... Ty cały czas przy mnie jesteś. Opiekujesz się mną, mimo że to moja rola.- zacisnął dłonie w pięści na mojej bluzie.
-To nie tylko twoja rola, w związku ludzie nawzajem się wspierają i opiekują- przysunąłem go bliżej.
-Dla mnie to dziwne. Czuję się teraz malutki.- poklepał mnie po plecach.
-Cóż, do najwyższych nie należysz- próbowałem jakoś go rozbawić.
-To nie ja jestem mały, to ty jesteś wysoki!- uderzył mnie w ramię.
-Nie przesadzaj- uśmiechnąłem się- nie jestem aż taki wysoki.
-Jasne, panie ponad metr osiemdziesiąt.- przedrzeźniał mój złośliwy ton głosu.
-Panie? Zamieniamy się?- parsknąłem.
-Nie.- zmrużył na mnie oczy.
-Przepraszam, to mogło być nie na miejscu- spuściłem wzrok.
Jestem idiotą.
-To ja tu jestem panem mój drogi.- mrugnął do mnie.
Stary Louis wraca.
-Tak, Panie- uśmiechnąłem się jak idiota.
-Nie teraz, Harry.- rozczochrał moje włosy i podniósł się z kanapy.
-Jemy coś?- spytał.
-Na co masz ochotę? Poprosiłem Gemmę, żeby napełniła nam lodówkę- również wstałem i ruszyłem w stronę kuchni.
-Zjadłbym spaghetti.- oblizał się, podążając za mną.
Cieszyłem się, że chociaż trochę odżył i nie siedzi już tylko w jednym miejscu, patrząc się niewiadomo gdzie.
Powoli wraca mój kochany Louis.
Wskoczył z trudem na blat i usiadł na swoich dłoniach, przyglądając mi się uważnie.
-To trochę kaloryczne danie- mruknąłem, wyciągając makaron- zjemy z ciemnym makaronem.
-Ważne, że spaghetti.- oblizał się.
CZYTASZ
The Hills ~ Larry
FanficHarry to początkujący model w (nie)szczęśliwym związku z piosenkarzem, Zaynem Malikiem. Wyglądają na szczęśliwych, ale uśmiech Stylesa jest szczery tylko przy jednej osobie, która stara się robić za anioła stróża. Jego kochanek, Louis Tomlinson to n...