Chłopak ma rację

211 20 12
                                    

Niewiarygodne że Akashi tak szybko się wyrobił. Na pewno się martwił i dlatego przyjechał tak prędko

Podeszłam do drzwi i odkluczyłam je, a w nich stał...

-Dzień dobry, list polecony - powiedział listonosz z przewieszoną torbą przez ramię. Wręczył mi kopertę i dodał - poproszę jeszcze tylko podpis - mężczyzna wydawał się bardzo miły i to mnie cieszy, bo dzisiaj wcale nie miałam ochoty kłócić się z kretynami.

Listonosz uśmiechnął się i odszedł.
Spojrzałam na list, który zaadresowany był do mojej cioci. Nie ma jej w domu więc raczej nie prędko to odczyta. Mam nadzieję że to nic ważnego. Poszłam do kuchni i położyłam go na kuchennym blacie.

A właśnie, coś długo nie ma Akashiego.

Nagle usłyszałam dzwonek. O wilku mowa.
Stanęłam naprzeciwko drzwi i już miałam je otworzyć, ale zatrzymałam rękę w połowie "drogi" do klamki.

Ten zapach...

Cofnęłam się bezszelestnie o kilka kroków. Ten zapach. Ten perfum. To mój ojciec! Wszędzie rozpoznam ten smród!

Wycofałam się do kuchni po list. Nie wiem co w nim było ale lepiej schowam to do szafki.
Po chwili usłyszałam głośne pukanie do drzwi. Wystraszyłam się ale na szczęście nie krzyknęłam tak jak to się przeważnie robi gdy się wystraszy.

Sprawdziłam czy mam telefon - Jakby inaczej - i poszłam po cichu po schodach, aby usiąść na najwyższym z nich. Oczywiście żeby mieć widok na korytarz. I siedziałam tak przez parę minut... Cisza...

Po chwili zadzwonił mi telefon. Najlepsze wyczucie czasu ever.
Szybko wyłączyłam go, ale było już za późno

-Wiem że tam jesteś! - krzyknął mój ojciec zza drzwi, po czym zaczął mocniej w nie uderzać - Wyłaź albo sam po ciebie przyjdę!

-Wal się - powiedziałam pod nosem i poszłam do pokoju cioci i wuja, aby w razie czego mieć łatwą ucieczkę przez balkon. Miałam cichą nadzieję, że nie będę musiała skakać z pierwszego piętra, ale najwyraźniej los chciał inaczej, bo już po chwili mężczyzna najprawdopodobniej kopnął drzwi, a te runęły na podłogę z głośnym hukiem

Szybko zastawiłam wejście do pokoju łóżkiem. Trudno było je przesunąć ale to był dobry znak, bo skoro jest ciężkie dla mnie to dla niego w pewnym stopniu zapewne też.

- Dlaczego chowasz się przede mną słonko - moja mina wyrażała więcej niż tysiąc słów. Między innymi: niechęć, obrzydzenie i odruch wymiotny.

Otworzyłam drzwi balkonowe i powoli weszłam na barierki. Chwilę później skoczyłam i byłam już na drzewie, które fajnie i miło rosło sobie naprzeciwko.
Nie zamierzałam słuchać tego frajera, a tym bardziej rozmawiać z nim twarzą w twarz. Nie wiadomo co mogło by mu strzelić do łba.
Następnie zeskoczylam z drzewa i pobiegłam w stronę centrum handlowego. Oczywiście w między czasie napisałam sms-a do Seijuro o tym, że będę czekać na niego w jednej z restauracji, które się tam znajdują

-----------------------------

Usiadłam w pierwszej lepszej restauracji i wysłałam Akashiemu szczegóły o moim pobycie.

-Yuuta? - usłyszałam zza siebie. Wystraszyłam się, bo byłam pewna, że nikogo za mną nie ma. Odwróciłam się i zobaczyłam Kuroko! Jak ja go dawno nie widziałam!

- Hej! Co tam jak tam opowiadaj! - od razu na ustach pojawił mi się szeroki banan. Zawsze lubiłam towarzystwo Kuroko, nawet jeżeli mało okazywał swoje uczucia. W sumie nigdy mi to nie przeszkadzało, w końcu Kuroko to Kuroko. - Co tu robisz o tej porze. Jakieś zakupy dla dziewczyny czy coś - zapytałam z cwanym uśmieszkiem

- Nic z tych rzeczy - odwzajemnił uśmiech niebieskowłosy - No w sumie można tak powiedzieć no bo byłem kupić karmę dla Tetsuyi 2 i kilka zabawek dla niego. A ty co tu robisz? Randka z Akashim?

-Bingo. No może nie do końca, chociaż fajnie by było -  chwilę później opowiedziałam Tetsuyi szczegóły o moim dzisiejszym dniu i jednocześnie o wczorajszym porwaniu

-To okropne - stwierdził Kuroko. Faktycznie, nie brzmi to zbyt kolorowo i zabawnie - zgłosiłaś to na policję?

-Ale, które?

-No obydwa. Jedno za stalking i porwanie a drugie za nachodzenie i wtargnięcie do domu. - Tetsuya miał rację. Muszę coś z tym zrobić inaczej to się nigdy nie skończy

-Poprawka: to było włamanie. Ten pedofilo-stalker rozkurwił mi drzwi przecież! - uniosłam lekko głos, ale nie w złości na chłopaka tylko z powodu wszystkich tych wydarzeń, które ostatnio się kumulują jak kumulacja w totku.

-KTO ci zrobił CO z drzwiami? - powiedział lekko wkurzony Akashi zza moich pleców. Czy oni zawsze muszą się skradać? - Chyba czeka nas długo rozmowa - dodał, po czym usiadł na wolnym krześle krzyżując przy tym ręce na klatce piersiowej

Ewidentnie ma chłopak rację.

~~~~~~~~~~~~~~~~
Długo nie było... Cóż... Pracuje nad innym opowiadaniem, ale w nim również brak już weny. Spróbuję coś wydziobać niedługo ;)

/Panda

Mów Mi Pani Akashi - KnB - Akashi x OCWhere stories live. Discover now